Czy to jeszcze graffiti, czy już zwykły wandalizm?
23-letni raciborzanin swoimi bazgrołami zniszczył elewacje wielu budynków w Raciborzu. Prawdziwi grafficiarze nie zostawiają na nim suchej nitki.
27 lipca raciborscy policjanci zatrzymali w Kornicy 23-latka z Raciborza, który „upiększył” swoimi malunkami szereg budynków w Raciborzu. Wstępnie straty spowodowane jego działaniem wyceniono na kwotę 3000 zł, jednakże – jak informuje policja – sprawa jest rozwojowa i na komendę wciąż zgłaszają się osoby poszkodowane. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że spowodowane radosną twórczością 23-latka straty mogą już sięgać nawet 60 000 zł.
„Zatrzymany za nielegalne graffiti” – brzmiał tytuł informacji prasowej opublikowanej w tej sprawie na stronie internetowej Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu, którą następnie podchwyciły raciborskie portale internetowe. Rodzi się pytanie, czy twórczość zatrzymanego przez policję raciborzanina rzeczywiście zasługuje na miano „graffiti”? – To jest partactwo, a nie graffiti – komentuje Ryszard Paurowski, autor murala zdobiącego przystań nad Odrą w Raciborzu.
R. Paurowski nie oburza się na wrzucanie do jednego worka artystów jego pokroju z osobami takimi jak zatrzymany 23-latek. – Ludzi nie nauczy się dostrzegania różnicy. To jest tak jak z rozpoznawaniem kolorów – dla jednego purpura i tak będzie po prostu fioletem czy czerwienią – mówi.
Prawdziwi grafficiarze pokroju R. Paurowskiego mają swoje zasady. – Nie maluje się po odnowionych elewacjach, nie maluje się po budynkach zabytkowych, nie maluje się po prywatnych domach. Ich schludny wygląd to pieniądze i czyjaś ciężka praca, której nie należy niszczyć – dodaje R. Paurowski. Za zniszczenie mienia zatrzymany 23–latek może spędzić w więzieniu nawet pięć lat.
Wojtek Żołneczko