Do Częstochowy z Raciborza w 1984 r. po raz pierwszy
- Stary weteran pielgrzymki przysłał mi kilka zdjęć z pierwszej pieszej pielgrzymki raciborskiej do Częstochowy w 1984 r. - pisze ks. Jan Szywalski. Dzień przed wyruszeniem kolejnej pielgrzymki z Raciborza do Częstochowy warto przeczytać o tej pierwsze, z 1984 roku.
„Jesteśmy pielgrzymami przed Tobą, Panie, i przychodniami; (…) dni nasze jak cień na ziemi mijają”. (1 Krn 29,15).
Wtedy to ówczesny dziekan, ks. Stefan Pieczka, podał myśl, by w ramach pielgrzymki Diecezji Opolskiej utworzyć strumień raciborski. „Po co mają setki osób jechać wpierw do Opola, skoro możemy wyjść z naszego miasta i pójść na spotkanie z nimi inną drogą”? Mnie zlecił realizację tego pomysłu. „Masz doświadczenie” – powiedział. Faktycznie, wędrowałem z Opolem od 1978 r. Objechałem wtedy rowerem próbnie trasę, „zaklepałem” postoje i noclegi. Chwała gościnnym parafiom i ich proboszczom! Sprawdzili się przez tyle lat!
Tak więc 20 sierpnia 1984 r. z Raciborza wyszło ok. 1.200 pielgrzymów z Ostroga w kierunku Łężczoka, na „Nędzny” obiad w południe i do Rud na nocleg. 22 km, wystarcza na pierwszy dzień.
W następny dzień droga wiodła do Ujazdu Śl., miejsca, które również ma sanktuarium maryjne, w trzeci dzień do Żędowic pod Zawadzkim. W czwarty dzień zlewały się strumienie z Opola, Nysy i Kluczborka na wielkiej polanie w Pietraszowie.
Trasą tę mamy pokonać w tym roku po raz 32!
Chciałbym w tym miejscu wspomnieć kilku pielgrzymów, którzy ukończyli już ziemską wędrówkę i doszli do Niebieskiej Jasnej Góry; a więc: inicjatora pielgrzymki ks. Stefana Pieczkę, wytrwałego przewodnika „zielonych” – ks. Ryszarda Szwarca, doktorów leczących słabości ciała pielgrzymów: dra Zielińskiego z Branic, dra Górala z Raciborza i drogiego mi osobiście dra Józefa Klimanka.
Jeszcze jedną osobę chciałbym wspomnieć: Teresę Świniarską, która jeszcze w ubiegłym roku towarzyszyła pielgrzymce samochodem, a na każdym przystanku kusiła; „Księżoszku, przyjdźcie na kawę”. Już wtedy była bardzo chora, a 22.01.2015 r. doszła do kresu ziemskiej wędrówki. Wieczny odpoczynek na niebieskim postoju, racz im wszystkim dać Panie...
Trzeba nam objąć modlitwą wszystkich pielgrzymów, którzy przez długie lata kroczyli z nami, ale już nie mogą pójść. Z żalem patrzą za odchodzącymi w dal. Będą im towarzyszyć duchowo, wspierać modlitewnie, godząc się ze swą starością i słabością. „Jeśli Bóg tak chce...”
„Pielgrzymami jesteśmy przed Tobą, Panie...” Jak na pielgrzymce częstochowskiej, tak jest i w życiu, czasami unosi nas radość, chce nam się śpiewać i klaskać, czasami zaś przytłacza zmęczenie, zdarza się, że jesteśmy zrezygnowani, czujemy się u kresu sił, ale znów się podnosimy, ufność powraca i idziemy dalej. Pan jest naszym przewodnikiem, wokół nas życzliwi bracia i siostry, w dali przyświeca cel: Jasność Górna. Nie ustawaj w drodze!
„Na ostatek odłożony ci jest wieniec chwały”.
Co to jest długie, kolorowe i sra po krzakach? - wiadomo! pielgrzymka do Częstochowy... Po 30 latach połowa widocznych tam ludzi mieszka na Zachodzie i z Kościołem nie chce mieć nic wspólnego lub pokazuje się w kościele dla "świętego spokoju"... W latach 80-tych to w raciborskiej pielgrzymce można było spotkać np. syna raciborskiego szefa milicji. Dzisiaj raciborską pielgrzymkę opanowały elementy narodowo-katolskich oszołomów i przechodząc przez wioski z niemieckimi nazwami dochodzi do różnych incydentów skierowanych przeciw mieszkańcom tych wiosek (rozdają jakieś szowinistyczne książki i ulotki).