Bezdomny z Rydułtów ocenia pomysł władz miasta
Podsumowaliśmy pierwszy sezon działania rydułtowskiej ogrzewalni dla osób bezdomnych. - Było pięknie, ale na wiosnę zamknęli. Co zrobić? Mam nadzieję, że jesienią znów otworzą - mówi pan Mirek.
Rok temu miasto wpadło na pomysł uruchomienia ogrzewalni dla osób bezdomnych. Ogrzewalnia powstała w jednym z piwnicznych pomieszczeń Urzędu Stanu Cywilnego. Działała od listopada do lutego, czyli w miesiącach, kiedy osobom bez dachu nad głową zagrażał mróz. Była otwarta w godzinach od 19.00 do 7.00. Po pierwszym sezonie funkcjonowania ogrzewalni postanowiliśmy sprawdzić, jak inicjatywa została przyjęta i z jakimi wiąże się kosztami.
Każdy ma swoją kartę
Z punktu skorzystały nie tylko osoby przebywające na terenie Rydułtów, ale też osoby z Rybnika i Radlina. Był też jeden Słowak (przed uruchomieniem ogrzewalni opracowano regulamin, który dopuszczał pobyt osobom spoza terenu gminy, ale taka pomoc może być udzielana jedynie doraźnie). Opracowana została też „karta osoby bezdomnej”, którą zakładano w celu identyfikacji czy też ustalenia ewentualności powrotu do jakiegoś miejsca zamieszkania. Klienci ogrzewalni byli również informowani o możliwości skorzystania ze świadczeń pomocy społecznej oraz rozmawiali z pracownikami socjalnymi.
W 2014 r. spisano 76 kart przyjęcia do ogrzewalni, a w 2015 r. 132 karty (niektóre osoby wielokrotnie korzystały z noclegu). Łącznie na działanie ogrzewalni od listopada do lutego miasto wydało 24,27 tys. zł. Na kwotę składa się głównie koszt zatrudnienia trzech osób, w tym jednej osoby na cały etat oraz dwóch na 3/4 etatu, a także koszt utrzymania, bo obiekt musi być codziennie sprzątany.
Teraz pod chmurką
Zapytaliśmy też osoby, które korzystały z ogrzewalni, co sądzą o takiej formie wsparcia ze strony miasta. - Bardzo dobry pomysł. Pomogło to nam. Tam było pięknie. Kąpiel, prysznic, ławki. Super! Sami przynosiliśmy sobie jedzenie. Szkoda że tylko przez kilka miesięcy było to czynne. Czekam aż znów otworzą - mówi pan Mirek, który bez dachu nad głową został w 2008 r. - Teraz, jak nie ma ogrzewalni, to śpi się w różnych miejscach. Na trawniku na Orłowcu albo w lesie za USC. Tych miejsc jest dużo, ale o wszystkich nie będę mówił - dodaje.
O ogrzewalni pozytywnie wyraża się też komendant rydułtowskiej straży miejskiej. - Ogrzewalnia sprawdziła się. Szczególnie w trudnym i ciężkim czasie, kiedy występowały mrozy, osoby bezdomne miały gdzie się schronić. Były częstowane ciepła herbatą. Co ważne, nie odnotowaliśmy żadnych negatywnych incydentów związanych z działaniem ogrzewalni - podkreśla Krzysztof Mocarski.
(mak)
Cypis w swoim marnym żywocie nigdy nie skalał się żadną pracą ,tak samo jak jego brat . To rydułtowskie pasożyty !
Do roboty uczciwej się ,wziąśc ,a nie tylko na garnuszku państwa! To bys człowieku tak nie wyglądał,i nie był w takiej sytuacji.