Projekt do kosza, bo dach był inny, niż sąsiadów - małżeństwo rozczarowane urzędnikami
Martyna i Rafał Szkatułowie chcieli wybudować dom jednorodzinny z czterospadowym dachem. Kiedy projekt budynku był gotowy i opłacony, został oddany do Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl., które miało wydać pozwolenie na budowę. Młode małżeństwo czekało już tylko na decyzję, która w ich przekonaniu powinna być pozytywna. Było jednak inaczej.
Kiedy pojawiły się pierwsze problemy z wydaniem pozwolenia na budowę?
Rafał Szkatuła: - Gotowy projekt oddaliśmy pod koniec maja do Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim. 15 czerwca otrzymaliśmy pismo informujące o tym, że w przedstawionej przez nas dokumentacji są braki i kazano nam je uzupełnić. Zrobiliśmy to na początku lipca i wydawało się, że już teraz wszystko pójdzie szybko i bez żadnego problemu. Czekaliśmy na decyzję, która miała pojawić się do czterech tygodni. Zanim jednak termin ten zdążył upłynąć, zostaliśmy poinformowani, że Starostwo może nie zaakceptować tego projektu ze względu na... dach.
Dlaczego dach? Co z nim było nie tak?
Rafał: - Dach miał być po prostu czterospadowy. Nie niebieski czy zielony - choć i takie w Polsce widzieliśmy - tylko czterospadowy.
Była to jedyna przeszkoda?
Rafał: - Więcej przeszkód nie było. W starostwie poinformowano nas, że problem z dachem wynikł z jakiejś uchwały przyjętej w gminie Godów, która zakłada, że kształt dachu dla nowych budynków musi być dostosowany do formy dachów budynków mieszkalnych istniejących na sąsiednich działkach.
Martyna Szkatuła: - Po prostu plan zagospodarowania przestrzennego gminy Godów nie przewiduje takiego dachu w tym miejscu, na tej ulicy, na naszej działce... Bo musimy mieć taki dach, jaki mają sąsiedzi.
Jaki zatem powinien to być dach?
Rafał: - Według zaleceń nasz dach powinien być dwuspadowy, czyli taki jak na sąsiednich działkach. Nie do końca to rozumiem, bo domów z czterospadowym dachem w okolicy jest mnóstwo. Udowodniliśmy to nawet tworząc mapkę z legendą, która z lotu ptaka przedstawia takie domy. Zrobiliśmy z żoną zdjęcia tych domów - w promieniu 300 m jest ich około 70 proc. Mieliśmy nadzieję, że przekona to urzędników.
A w urzędzie gminy jak zareagowali?
Rafał: - Najdziwniejsze jest to, że pani w urzędzie była zaskoczona tą sytuacją. Powiedziała, że ze strony gminy nie ma żadnego problemu. Starostwo zaś było zdania, że problem wynika z gminy i z jej planu zagospodarowania przestrzennego. I tak w kółko...
Czyli starostwo twierdziło, że to problem gminy, a gmina, że nie widzi problemu?
Martyna: - Dokładnie. I tego nie rozumiem. Dlaczego pani w gminie powiedziała, że nie widzi problemu skoro ostatecznie projekt został odrzucony. Naprawdę nie chcemy nikogo oskarżać, nie o to nam chodzi. Mamy jednak żal do osób, które przyczyniły się do tego, że straciliśmy dużo pieniędzy, a w dodatku nie możemy mieć wymarzonego domu.
Pieniądze stracone na projekt, który trafił do kosza?
Rafał: - Projekt, za który zapłaciliśmy 3,5 tys. wylądował w koszu. I musieliśmy kupić nowy w tej samej cenie, tyle że z dwuspadowym dachem. Teraz znowu musimy czekać na akceptację nowego projektu, a chcieliśmy rozpocząć budowę na początku sierpnia...
Co Państwo teraz czują?
Martyna: - Rozczarowanie. Taki czterospadowy dach nie zaburzy przecież żadnego ładu, bo i tak domy tutaj są różne, każdy inny. Zrozumiałabym gdyby odmowa dotyczyła jakiegoś dziwnego, kolorowego domu z żółtym dachem i niebieskimi okiennicami. Jednak tej decyzji nie rozumiem.
Straciliśmy pieniądze, nerwy i wymarzony dom. Nie wiemy kto jest temu winny i nikogo nie chcemy osądzać. Jest nam po prostu przykro i jesteśmy tą sytuacją zażenowani.
Daria Moczała
Tomasz Kasperuk zastępca wójta Godowa
wyjaśnia, że w gminie nie obowiązują żadne szczególne zasady narzucające budującym kształt dachu domów. Jeśli już istnieją obostrzenia, to jedynie dotyczące dopasowania kształtu dachów do budynków w bezpośrednim sąsiedztwie. Zostało to sprecyzowane uchwałą w sprawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Gminy Godów w jej granicach administracyjnych z 25 czerwca 2012 r. W punkcie 4 Zasady kształtowania zabudowy oraz wskaźniki zagospodarowania terenu czytamy: „ konieczność dostosowania kształtu dachów dla nowych budynków do formy dachów budynków mieszkalnych istniejących na sąsiednich działkach, a w przypadku gdy na sąsiednich działkach istnieją budynki z dachami o kształtach różniących się, pozostawia się dowolność wyboru kształtu dachu nowego budynku”. - Chodzi o to, aby wszystko ze sobą harmonijnie współgrało. Przy czym każdy przypadek rozpatrujemy indywidualnie. Jeśli występują wątpliwości, wówczas zwracamy się do firmy planistycznej, która nam wykonała plan zagospodarowania o interpretację konkretnego przypadku – mówi zastępca wójta.
Sytuacje, kiedy inwestor noszący się z zamiarem budowania domu jednorodzinnego musiał zmieniać kształt dachu z powodu zapisów w planie zagospodarowania przestrzennego, są sporadyczne. Można je policzyć na palcach jednej ręki. - Moim zdaniem to projektant domu powinien się zorientować jakie są wytyczne co do nieruchomości, na której ma stanąć dom – dodaje zastępca. Małżonkowie z Łazisk zwrócili się o pomoc do Eugeniusza Wali, przewodniczącego rady powiatu, który mieszka po sąsiedzku. - Ja mam akurat dach czterospadowy, ale nie jestem ich bezpośrednim sąsiadem. Sprawdziliśmy przypadek tego państwa i decyzja o odmowie wydania pozwolenia na budowę była podjęta prawidłowo – mówi Eugeniusz Wala.
Nawiasem mówiąc gmina zamierza przystąpić w przyszłym roku do aktualizacji planu ogólnego zagospodarowania. Przynajmniej z dwóch zasadniczych powodów. Pierwszym jest obowiązek spoczywający na wszystkich gminach naniesienia na plan terenów zagrożonych powodziowo. Drugim powodem są wnioski i sugestie mieszkańców dotyczące korekty poszczególnych działek.
(tora)
Ład urbanistyczny i inne przepisy nie mogą górować nad zdrowym rozsądkiem. Musimy wskazywać i piętnować takie bzdurne przeszkody i urzędników, którzy zamienili mózgi na kodeksy. Ben ma dużo racji wskazując na wpieprzanie się władzy w każdą sferę życia. I nie ważne czy to komuniści czy kapitaliści. To jest złe i tyle. Przynajmniej w tym przypadku gdy wstrzymano pozwolenie ze względu na liczbę spadów. Może za niedługo, dla dobra ogółu, znajdzie się paragraf na zbyt duży salon albo nie te kwiaty na ogródku...
A widzisz i tu już jest inna gadka. Możemy się spierać czy "wodzisławski styl" czy jakikolwiek inny jest lepszy/gorszy ale planowania przestrzennego - jako takiego - należy bronić jak niepodległości. A co do tego czy teraz jest to samo...teraz płacimy za niegdysiejszą samowolkę urbanistyczną. Zbyt zwarta zabudowa, uliczki projektowane na furmanki które są dziś połączeniami komunikacyjnymi całego regionu i ziejące brzydotą pawilony handlowe. A jak wyglądała urbanistyka za komuny, najlepiej pokazuje ten filmik poglądowy: https://www.youtube.com/watch?v=tVG0FYQ7Q8Q
@ Adam77 "Wystarczy zobaczyć jak zabetonowali jedyne uzdrowisko w naszym regionie, co za koszmary architektoniczne stawiano za Ziętka na wzgórzach Ustronia i jakim "pięknem" są osiedla w stylu "NRD w rozkwicie".i co uważasz ze teraz to nie to samo wszystko na jedno kopyto ! a co do zachodu to pleciesz bzdury , jest planowanie przestrzenne ale nie w takim Wodzisławski stylu , byłem i widziałem !
Ben50... pudło i to podwójne. Planowanie przestrzenne jest od lat standardem we wszystkich zachodnich demokracjach, które komunizm widziały tylko na filmach z Jamesem Bondem.
A za komuny u nas, to był raczej bajzel przestrzenny a nie jakiekolwiek planowanie. Wystarczy zobaczyć jak zabetonowali jedyne uzdrowisko w naszym regionie, co za koszmary architektoniczne stawiano za Ziętka na wzgórzach Ustronia i jakim "pięknem" są osiedla w stylu "NRD w rozkwicie". Nie masz pojęcia o czym piszesz.
a wielkiego ch..a ma miasto ma do mojego dach , to tak jak w komunie wpierd....ją się do wszystkiego !
Przecinek ma rację. Małżeństwo ma prawo czuć się w tym momencie oszukane. Architekt powinien dopełnić staranności aby produkt jaki zamówili ci Państwo był zgodny z planami. A przestrzeganie planu zagospodarowania przestrzennego jest niezbędne żeby miasta mogły się rozwijać. Niestety wciąż pokutuje myślenie "wolnoć Tomku..." tylko czasem wyjeżdżając za granicę dziwimy się jak to możliwe ze tam tam ładnie a u nas taka "pstrokacizna"
To projektant (w domyśle architekt) jest winien jeżeli nie dostosował się do obowiązujących przepisów - no ale niestety u nas często jest tak, że dom wybiera się z katalogu i jedynie w drobnych granicach koryguje - nie mniej jeżeli Państwo kupili usługę u dobrego architekta bez problemu powinni byli uzyskać drugi projekt za darmo bo to on nie dopełnił swoich obowiązków. Dlatego też powinno się zamawiać projekty, u architektów znających lokalne realia - uchwała w Godowie z punktu widzenia ładu urbanistycznego jest poprawna.