Wygrałam walkę o Alana. Pomogli dobrzy ludzie
Sprawa niepełnosprawnego Alana Sobińskiego, którą opisywaliśmy na naszych łamach, znalazła szczęśliwy finał. Sąd zdecydował, że 23-latek ma właściwą opiekę i nie musi zostać ubezwłasnowolniony.
Alan Sobiński nie lubi sądów. Kiedy pani Mirosława przegląda dokumenty ze sprawy, 23-latek wyraźnie się denerwuje. – Najeździliśmy się po tych sądach – wzdycha mama niepełnosprawnego chłopca. – On nie rozumiał skąd to całe zamieszanie wokół jego osoby. Pytał, „co oni ode mnie chcą”. Ciężko mu było cokolwiek tłumaczyć, bo sami nie wiedzieliśmy, dlaczego sąd pierwszej instancji wydał takie, a nie inne postanowienie i odbiera mu wszystkie prawa – dodaje.
Opieka na cały etat
Dobro Alana Sobińskiego. Ten zwrot przewija się w sprawie Alana najczęściej. Padało zarówno z ust prokuratora, sądów jak i rodziny Alana. Każda ze stron jednak inaczej je rozumiała. Aby opisać historię Sobińskich, należy się cofnąć do roku 2013. Wówczas to Prokuratura Rejonowa w Rybniku złożyła do Sądu Okręgowego w Gliwicach wniosek o całkowite ubezwłasnowolnienie Alana. – To był dla mnie szok – wspomina Mirosława Sobińska. – Po śmierci męża, musiałam zrezygnować z pracy i poświęcić się całkowicie opiece nad niepełnosprawnym synem. Myślałam, że dobrze wywiązuję się ze swoich obowiązków. Alan rozwijał swoje pasje, chodził do szkoły – wylicza. Mimo niełatwej sytuacji w domu, pani Mirosława starała się ponownie ułożyć sobie życie. Po pewnym czasie pomiędzy nią, a jej partnerem doszło do nieporozumień. Mężczyzna złożył zawiadomienie, że został pobity przez panią Mirosławę. Sprawa została umorzona, ale prokuratura niemal z automatu złożyła wniosek o ubezwłasnowolnienie jej syna. – To było zawiadomienie złożone mi na złość, jednak jak widać, miało swoje konsekwencje – wspomina kobieta.
Skrzywdzili nas
Pierwszy wyrok zapadł w rybnickim wydziale zamiejscowym Sądu Okręgowego w Gliwicach. Na rozprawie starano się sprawdzić, czy 23-latek jest w stanie samemu funkcjonować. Zadawano mu więc pytania o sprawy związane z codziennymi czynnościami. Alan mylił banknoty, miał również problemy z prostymi działaniami matematycznymi i odczytaniem godziny z zegara. Był wyraźnie zdenerwowany, bo matka – jako świadek – musiała opuścić salę. Potem byli biegli, a na końcu wyrok – całkowite ubezwłasnowolnienie Alana Sobińskiego. – Po pierwszym wyroku byliśmy załamani – przyznaje pani Mirosława. Jej zdaniem, sąd pierwszej instancji nie przeanalizował dokładnie sytuacji rodzinnej Alana. – W moim odczuciu, potraktowali nas przedmiotowo, byliśmy tylko kolejną sprawą na wokandzie tego dnia. Myślałam, że skład trzech sędziów gwarantuje dogłębną analizę naszej sprawy. Zawiodłam się, bo nawet w uzasadnieniu wyroku znalazły się nieprawdziwe informacje – mówi rozgoryczona rybniczanka. Matka Alana odwołała się od wyroku, a sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
To zmiana zasadnicza
Do sprawy włączyła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Wkrótce zapadł wyrok, zupełnie inny niż w pierwszej instancji. – Po rozpoznaniu apelacji wniesionych w imieniu Alana, postanowieniem z dnia 11 września Sąd Apelacyjny w Katowicach zmienił zaskarżone postanowienie w ten sposób, że oddalił wniosek o ubezwłasnowolnienie całkowite – potwierdza sędzia Robert Kirejew, rzecznik prasowy Sądu Apelacyjnego w Katowicach. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, sytuacja w domu na tyle się poprawiła, że nie stwarza ona żadnego zagrożenia dla Alana. – Przeanalizowano informacje z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i od komendanta miejskiego policji. Wszystkie osoby i instytucje wskazują, że sytuacja w domu jest na tyle unormowana, że nie ma zagrożenia dla jego egzystencji czy jego majątku – tłumaczy sędzia Kirejew. – Sąd uznał, że tak poważna ingerencja w uprawnienia osobiste tego człowieka, w tej chwili nie jest uzasadnione. Sąd podzielił argumenty między innymi Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Powoływała się ona na przepisy konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, które wskazują, że w stosunku do osób niepełnosprawnych należy działać przede wszystkim z jak największym poszanowaniem ich godności. Jakakolwiek ingerencja państwa w te dobra, powinna być ostatecznością – dodaje.
Pomoc dobrych ludzi
Nie bez znaczenia było też orzecznictwo Sądu Najwyższego, który w podobnych sprawach odmawiał ubezwłasnowolnienia, jeśli sytuacja życiowa jest ustabilizowana i zapewniona jest dostateczna opieka. – Alanowi nic nigdy nie zagrażało, a całe zamieszanie, w które został wplątany było w pewnym sensie wynikiem nieporozumień dorosłych ludzi. Bardzo się cieszymy ze zmienionego wyroku, ale nie udałoby się nam bez pomocy szeregu życzliwych ludzi. W szczególności dziękuję Fundacji i panu Jarosławowi Jagurze i dr Dorocie Pudzianowskiej oraz pani mecenas Agacie Wengerskiej – mówi ze wzruszeniem Mirosława Sobińska. Wyrok w sprawie Alana jest prawomocny.
Adrian Czarnota