Według pasażera e-karty w MZK mają sporą wadę
Na ciekawy problem zwrócił uwagę nasz czytelnik (dane do wiadomości redakcji). Twierdzi, że pasażer, który korzysta z biletów jednorazowych (e-portmonetka) posiadając na koncie 4 zł nie może skorzystać z preferencyjnej stawki 1 zł (do 3 przystanków) czy 2,40 zł (do 7 przystanków).
Po prostu za nic w świecie nie jest w stanie zarejestrować przejazdu, bo algorytm domyślnie pobiera stawkę maksymalną z taryfy przewoźnika wynoszącą 4,20 zł do końca danej trasy, po czym zwraca nadwyżkę przy wysiadaniu. Po przejechaniu do 3 przystanków jest to zwrot w kwocie 3,20 zł. Formalnie system kasuje złotówkę. Nie jest zatem uwzględniony stan konta na karcie (e-portmonetce). Przy stanie konta na karcie wyższym niż minimalna opłata (1 zł), a niższym niż stawka maksymalna (4,20zł) powinna istnieć możliwość skasowania biletu.
Propozycja pasażera
Według czytelników algorytm powinien działać tak: jeśli stan karty jest mniejszy lub równy 4,20 zł, wówczas system pobiera stawkę maksymalną z taryfy przewoźnika czyli 4,20 zł. Gdyby jednak na karcie było mniej pieniędzy, np. 4 zł, wówczas przy wysiadaniu system powinien dokonać zwrotu zgodnie z taryfą przewoźnika (np. 1 zł, 2,40 zł, itd). - Trudno winić pasażera za brak doładowania karty umożliwiającej mu skasowanie kwoty maksymalnej (4,20zł). Całkiem nieświadomie pasażer może wsiąść do autobusu bez gotówki, ale z e-kartą, na której ma minimalne środki umożliwiające mu przejazd na krótkim odcinku zgodnie z taryfą przewoźnika. Z różnych powodów może nie zdążyć doładować karty, nie mając wiedzy o błędzie w algorytmie będzie narażony na karę za brak ważnego biletu - uważa czytelnik. Jego zdaniem przeprogramowanie czytników do obsługi specyficznych przypadków nie powinno być trudne.
Co na to MZK?
- Zgłaszany problem nie jest wadą systemu. Ustalono limit minimalnej kwoty na karcie, który zapisano w Regulaminie przewozu osób. Jest on równy maksymalnej cenie biletu obowiązującej na danej trasie. Jeśli przykładowo, trasa liczy 19 przystanków i więcej, to limit wynosi 4,20 zł (cena biletu). W przypadku linii E-3 kwota wynosi 7,60 zł. Przy wysiadaniu pasażer przykłada kartę do czytnika i wówczas automatycznie otrzymuje zwrot niewykorzystanych środków. Przejechał mniej przystanków - płaci mniej. Tego typu rozwiązanie jest swego rodzaju ochroną przed nieuczciwymi pasażerami, którzy nie mając środków na koncie mogliby wykorzystywać sytuację i płacić mniej niż powinni. Ustalenie niższego limitu mogłoby narazić MZK na straty. Byłoby także niesprawiedliwe względem uczciwych pasażerów. Przykładowo, osoba dysponująca 3 zł na karcie mogłaby przejechać całą trasę, na której obowiązuje opłata 4,20 zł - informuje Rafał Jabłoński, pełnomocnik Zarządu MZK do spraw mediów.
(tora)
Instrukcje dla pasażerów
MZK informuje, że wielu pasażerów posługujących się biletem jednorazowym (tzw. elektroniczną portmonetką) ma ciągle problem z właściwym użyciem karty, co widać po dokładnym przejrzeniu historii operacji. Zauważono, że największym problemem jest zbyt częste przykładanie e-biletów do czytników lub brak odczytu przy wysiadaniu. Kilkakrotne przyłożenie karty przy wsiadaniu powoduje naliczenie dodatkowych kursów, natomiast brak jej odbicia przy wysiadaniu skutkuje naliczeniem całej trasy przejazdu - także przystanków, do których nie dojechaliśmy. Warto więc pamiętać, że czytnik nie wydaje poleceń głosowych, które nie zawsze byłyby słyszalne w jadącym autobusie. Ważny jest wyświetlany na kasowniku komunikat. Również pośpiech nie jest wskazany. Kilka sekund zaoszczędzi niepotrzebnych kontrowersji. Reakcja czytnika e-biletów jest nieco wolniejsza od czytników kart bankomatowych.
O czym warto pamiętać
Po pierwsze należy pamiętać, by się zbytnio nie spieszyć o czym już wspomnieliśmy. Po drugie, pasażer korzystający z przejazdów ulgowych, przed przyłożeniem biletu powinien wcisnąć przycisk „U” na kasowniku. Jeśli tego nie zrobi, naliczana będzie pełna opłata jak za bilet normalny. Po trzecie, czujność powinny zachować osoby podróżujące w grupie na jednej karcie. Jest to możliwe po wielokrotnym przyłożeniu karty (tyle przyłożeń ile osób w grupie). Opłata zostanie naliczona kilkakrotnie, a zwrot za „niewykorzystane przystanki” dokonywany jest przy jednokrotnym odbiciu e-biletu podczas wysiadania. Gdy posiadacz karty wysiądzie ostatni, a pozostali kilka przystanków wcześniej, system nalicza opłatę dla wszystkich, uwzględniając przystanek wysiadania posiadacza karty. W tym przypadku koszt podróży osób opuszczających autobus wcześniej nie jest niższy. Posiadacz karty nie może natomiast opuścić autobusu wcześniej niż pozostali. Gdyby tak zrobił jego koledzy pojadą dalej na gapę.
Na korzyść pasażera
Problemy z przykładaniem kart do czytników są w pewnym sensie zrozumiałe także dla organizatora komunikacji miejskiej. Dlatego też MZK, jeszcze do końca roku, w dalszym ciągu zamierza uwzględniać reklamacje na korzyść pasażera. - Jeśli taka osoba zgłosi się do nas, wówczas po sprawdzeniu historii operacji zwrócimy mu koszty. Oczywiście tylko wtedy, gdy okaże się, że ewidentnie nieświadomie zapłacił więcej - mówi Benedykt Lanuszny, dyrektor Biura MZK. Dodaje ponadto, że w autobusach pojawią się plansze informacyjne przypominające, jak poprawnie posługiwać się e-biletem.
Nie cytujcie Rafała Jabłońskiego i go nie pogrążajcie tymi jego głupotami.