Płonia walczy ze smrodem i hałasem z asfaltowni
Mieszkańcy dzielnicy nie mogą wietrzyć mieszkań, bo do środka wdziera się smolisty zapach produkowanego dla PRD asfaltu. Tak żyje się tu od dwóch lat, odkąd zakład ma nową otaczarnię. Ta hałasuje, emituje gryzący dym w okolicę i wzbudza negatywne emocje.
Płonia mówi wprost: Przedsiębiorstwo Robót Drogowych musi się wyprowadzić z dzielnicy. Choć drogowcy są tu już kilka dekad, to ostatni okres ich działalności dał się osiedlu mocno we znaki. – Świątek piątek serwują nam hałas z pyłem. Otaczarnia pracuje o świcie i w nocy. Nawet w święta i niedziele. Tłoczy pyły do naszych płuc – narzekają mieszkańcy. Spotkali się w tej sprawie z prezydentem Raciborza. 10 grudnia Mirosław Lenk przyjechał z zastępcą, naczelniczką wydziału ochrony środowiska i szefem rady miasta. Obecny był również Krzysztof Wrazidło – prezes PRD. Do salki przy kościele przyszło prawie 50 mieszkańców. Tylu samo podpisało się pod wnioskiem do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska by otaczarnia przestała zatruwać okolicę.
Rozmowy toczyły się wartkim tempem. Ludzie mówili o wzrastającej nerwowości i zagrożeniach dla dzieci, które chorują. Pytali urzędników skąd bierze się dziwny osad na jabłkach i kwiatach. 20 rolników ma tu swoje pola uprawne. Obawiają się, że działalność zakładu jest szkodliwa dla gleb. – Miało być lepiej, a zrobiło się gorzej. W moim ogrodzie „siadają” kolejne drzewa – przytoczył Andrzej Morański, który przed rokiem ubiegał się w tej dzielnicy o mandat radnego. On, wspólnie z radcą prawnym Krzysztofem Gradem, najczęściej zabierali głos na spotkaniu. Mecenas tonował nastroje wzburzonych uczestników, bo padały już zapytania czy urząd ma pieniądze na wypłaty odszkodowań dla mieszkańców Płoni. – Uznaliśmy, że najważniejsze jest nasze zdrowie. Nasz cel jest jeden: albo wytwórnia asfaltu będzie nieszkodliwa dla środowiska albo musi się stąd wyprowadzić – oznajmił Grad.
Prezydent Lenk zaproponował miejscowym utworzenie zespołu, który wypracuje kompromis w tej sprawie. Wejdą doń urzędnicy oraz mieszkańcy. W styczniu mają spotkać się po raz pierwszy. – Dzięki dzisiejszym rozmowom mam świadomość skali problemu. Dajmy sobie wiarę, że wspólne działania przyniosą rezultat, który będzie oczekiwany – podsumował włodarz Raciborza.
(ma.w)
Pracują ponad normę
Prezes PRD tłumaczył miejscowym, że wzmożona jego praca wzięła się ze zleceń jakie pozyskała spółka. – Gdyby nie to, naszego zakładu mogłoby by już nie być – mówił. To zatrudnienie dla 68 osób. Krzysztof Wrazidło opowiadał, że ma pozwolenie na pracę otaczarni przez 220 dni w roku. Z mieszkańcami spierał się o dzienną liczbę godzin. Ci wskazywali przepisy o 4 godzinach, on przyznał, że z rozruchem maszyn trwa to znacznie dłużej. Poinformował też o planowanej budowie ekranów akustycznych by ograniczyć hałas przy produkcji.