Izabela Kloc wywołała burzę medialną. Co naprawdę powiedziała?
- Media publiczne krytykują rząd. W demokracji to niedopuszczalne - ta wypowiedź posłanki Prawa i Sprawiedliwości z naszego regionu obiegła internet, wywołując lawinę komentarzy i czyniąc ją jedną z głównych bohaterek politycznych memów.
Ankieta
- Kolejna "złota myśl" polityka PiS nt. mediów... To #dobrazmiana czy #pakietdemokratyczny? - pisała na portalu społecznościowym Facebook Platforma Obywatelska.
"Pani "polityk" ma 100% racji! Czego się czepiacie?! W demokracji wg PiS to niedopuszczalne!!! Co oni biorą to nie wiem ale mocne musi być...", "aż strach pomyśleć co będzie dalej ....", "Gdyby głupota umiała fruwać............... Izabello pofruneła byś niczym gołębica" - to tylko niektóre z komentarzy internautów, które opublikowano pod wpisem PO.
Tymczasem kontrowersyjne słowa zostały wyjęte z kontekstu. Poniżej publikujemy pełną wypowiedź Izabeli Kloc:
Jeśli się ma argumenty, to trzeba mieć możliwość, żeby te argumenty wyłożyć. A dziś jest taka sytuacja, że publiczne media zawzięły się i stwierdziły, że w tej chwili ich rolą jest obrona interesów opozycji parlamentarnej - PO, PSL - a PiS, które głosem większości Polaków objęło rządy w Polsce, jest ustawiane do kąta. Jest totalna krytyka tego, co robi PiS. A media publiczne przede wszystkim powinny służyć Polakom. Mają służyć rzetelnej informacji, temu, by Polacy w sposób wiarygodny i konkretny dowiadywali się o tym, co planuje i robi rząd. A dziś media publicznej zajmują się tylko i wyłącznie krytyką rządu. To jest w demokracji parlamentarnej niedopuszczalne.
A jak Wy oceniace słowa posłanki PiS? Zachęcamy do komentowania.
Izabela Kloc - ur. 8 maja 1963 roku w Mikołowie. W przeszłości należła do Stronnictwa Konserwatywno-Demokratycznego, później do Przymierza Prawicy, a następnie do Prawa i Sprawiedliwości. Reprezentowała tę partę w sejmiku śląskim (1998 - 2002). W przyszłości pełniła również mandat radnej powiatu pszczyńskiego.
Posłanka na Sejm RP V, VI, VII i VIII kadencji, senator VIII kadencji. W ostatnich wyborach osiągnęła najlepszy wynik w rybnickim okręgu wyborczym - w sumie oddano na nią 43 648 głosów.
Ludzie
Senator VIII kadencji, posłanka na Sejm V, VI, VII i VIII kadencji, od lipca 2019 europosłanka.
Jeśli jeszcze mieliście wątpliwości, jaki jest plan PiS na media, ten wpis WSZYSTKO wyjaśnia
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Krystyna Pawłowicz na stronach internetowych Radia Maryja podzieliła się swoją (i zapewne partyjną) wizją i spostrzeżeniami, dotyczącymi mediów publicznych. Mediów, których apolityczność, wg Pawłowicz, jest mitem.
Oto kilka myśli, które przekazuje nam prof. Krystyna Pawłowicz
1. "Władza musi mieć środek przekazu"
Wybrana grupa polityczna ma więc prawo, a nawet musi mieć dostęp do dysponowania takim narodowym, publicznym środkiem, by po prostu móc skutecznie działać oraz, by obywatelskie prawo do niezniekształconej oficjalnej informacji było realizowane. To oczywisty wymóg rządzenia z wyborczego mandatu społecznego: niezniekształcony przepływ informacji od władzy i do władzy.
2. "Władza musi mieć wpływ na media publiczne"
(Rządzący - red.) muszą dysponować mediami publicznymi, na które - jako obdarzeni mandatem wyborców - muszą mieć wpływ, i to wpływ bezpośredni.
Pis swoje herezje powinien wygłaszać w TV Trwam lub Radio Maryja.TV publiczna ma prawo krytykować rząd gdy ten chce ograniczać prawa obywatelskie.Po za tym Jak nie krytykować rządu gdy tam są w większości kretyni ślepo posłuszni kurduplowi z manią wyższości i pałającego zemstą.
Kolenda-Zaleska zgasiła Kwiatkowskiego: "Jak SLD wygrało wybory było tak samo. Pracowałam wtedy w telewizji publicznej i pan był moim szefem. Wtedy odeszłam". Urbański nie mógł powstrzymać śmiechu.Przypominam sobie, ze jak SLD wygrał wybory było tak samo. Pracowałam wtedy w telewizji publicznej i pan był moim szefem. Wtedy odeszłam
— odpowiedziała była dziennikarka TVP.
Robert Kwiatkowski próbował ratować sytuację.
Tak, ja to pamiętam. To był rok 2002, a ja byłem prezesem od czterech czy pięciu lat, także pamięta pani te karty, ale nie wszystko
— mówił były szef Telewizji Polskiej.Oj, pamiętam doskonale
— odpowiedziała Kolenda-Zaleska.
Na sytuację głośnym śmiechem zareagował obecny w studiu Andrzej Urbański. I to byłby najlepszy komentarz do postawy, jaką przyjmuje Robert Kwiatkowski.