Gimnazjaliści muszą mieć pomysły na siebie
Z naczelnikiem wydziału edukacji Robertem Myśliwym o potrzebie kompleksowego doradztwa zawodowego w gimnazjach, świadomym planowaniu przyszłości i perspektywach na rynku pracy rozmawia Wojtek Żołneczko.
– Doradztwo zawodowe dla uczniów to od niedawna modny temat. Czy Racibórz robi coś w tym kierunku?
– Gmina aktualnie opracowuje program wspierania przedsiębiorczości. Jednym z elementów tego programu dyskutowanym na szeregu spotkań pod patronatem pani prezydent Ireny Żylak było doradztwo zawodowe realizowane na poziomie gimnazjalnym, ale w sposób systemowy. Doradztwo, którego w taki sposób nie realizujemy.
– W takim razie jak wygląda to obecnie?
– Dzisiaj wygląda to tak, że albo pedagodzy, którzy mają przygotowanie w tym zakresie, albo nauczyciele przedsiębiorczości w sposób rozproszony, głównie w trzecich klasach (gimnazjum – red.), realizują elementy doradztwa zawodowego. Jednak trudno tutaj mówić o systemowym rozwiązaniu, które w sposób zorganizowany jest w stanie wspomóc młodego człowieka w zaplanowaniu swojej przyszłości.
– Mówi się na to „doradztwo zawodowe”, ale czy w praktyce nie rozchodzi się po prostu o pomoc w wyborze szkoły średniej?
– Tu nie chodzi tylko o wybór ścieżki edukacyjnej, kolejnej szkoły, lecz o zdiagnozowanie swoich wad i zalet. Tak by młody człowiek potrafił wyobrazić sobie siebie w przyszłości. Kim chciałby być i kim ma szanse być ze względu na swoje cechy osobowe, potencjał, inteligencję, zainteresowania. To wszystko wymaga profesjonalnej wiedzy psychologicznej, ale także rozeznania na rynku pracy.
– Młodemu człowiekowi w wieku 15 – 16 lat raczej trudno wyobrazić sobie siebie jako pracownika.
– Właśnie dlatego elementem profesjonalizmu w doradztwie zawodowym jest kontakt rzeczywisty ze światem pracy. Tu nie chodzi tylko o to, żeby zobaczyć jakie są wakujące obszary aktywności na rynku pracy, mówiąc kolokwialnie: gdzie ewentualnie mógłbym się załapać do pracy, bo tam przyjmują. Chodzi także o poznanie preferencji pracodawcy, co decyduje o przyjęciu do pracy? Bo nie zawsze doświadczenie, czy wykształcenie, czasem również owe cechy osobowe, czasem umiejętność odpowiedzenia sobie na pytanie: czy ja na pewno chcę tu pracować i jak bardzo chcę tu pracować? To jest też kwestia budowania pewnego etosu pracy. Tego nie da się zrobić bez rozmów z pracodawcami i pracownikami, bez praktyk i projektów biznesowych realizowanych przez młodych ludzi.
– Nie każdy rodzi się biznesmenem.
– Nie mówię o jakimś wielkim biznesie. Poza tym to jest też kwestia przełamywania pewnych stereotypów – niewstydzenia się zaplanowania swojego rozwoju zawodowego np. z takim elementem jakim jest szkoła zawodowa. By nie było etykietyzacji, że jeśli ktoś idzie do zawodówki to jest „nie najbardziej” rozwinięty, a jak idzie do liceum to jest super. Bo właśnie zaplanowanie w swoim rozwoju szkoły zawodowej, czyli zawodu, później kolejnego stopnia i np. studiów daje większe atuty na rynku pracy niż pójście do szkoły ogólnej.
– Wydaje mi się, że młodzież często nabiera tego stereotypowe pojęcia o szkołach zawodowych za pośrednictwem swoich rodziców...
– Dlatego to doradztwo zawodowe powinno dotyczyć również rodziców. Trzeba pamiętać, że nie zawsze młody człowiek na poziomie gimnazjalnym jest w pełni samodzielny jeśli chodzi o decyzje. Czasem trzeba go wspomóc, ale ważne, żeby ci którzy go wspomagają, nie byli tylko w szkole, ale i w domu.
– Dobrze. Doradztwo zawodowe to złożony temat, który powinien być realizowany „profesjonalnie i całościowo”. Jak to miałoby wyglądać w praktyce?
– W mojej opinii powinien być osobny przedmiot, na który zostaną wyodrębnione godziny – albo w arkuszu organizacyjnym, albo dodatkowe w ramach projektu. Idealną grupą docelową dla takich zajęć byłaby klasa druga (gimnazjum - red.), bo pierwsza jest adaptacyjna, a trzecia jest schyłkowa, kiedy nie ma już czasu się zastanawiać, tylko trzeba podejmować decyzje.
– A co z inicjatywą dyrektora Sławomira Janowskiego, który miał zaproponować, aby doradca z „Mechanika” odwiedzał gimnazja?
– Pan dyrektor Janowski zaproponował uzupełnienie naszej istniejącej oferty doradztwa zawodowego o to, co jest w stanie zaoferować mając do dyspozycji swoich nauczycieli zawodów, absolwentów, praktykantów i przedsiębiorców, którzy współpracują z CKZiU nr 2. Później było spotkanie z dyrektorami naszych gimnazjów i ich pedagogami. Na tym spotkaniu był również pan Jacek Kąsek (dyrektor CKZiU nr 1 – red.). Ustaliliśmy, że pani Bończyk (doradca z „Mechanika” – red.) przeprowadzi w klasach gimnazjalnych po trzy godziny zajęć przedstawiając ofertę obu centrów kształcenia („Mechanik”, „Budowlanka”, „Ekonomik”, „Zawodówka”). Celem jest danie młodemu człowiekowi szansy.
– Czy od września gimnazjaliści z Raciborza będą mieli jeden przedmiot więcej – doradztwo zawodowe?
– Może uda się zaplanować to w budżecie miasta i arkuszach organizacyjnych szkół, albo pozyskamy na to pieniądze z funduszy unijnych, choćby z Kapitału Ludzkiego. Myślę, że żadne pieniądze zainwestowane w tę sferę, dotychczas niezagospodarowaną w sposób satysfakcjonujący, nie będą wydane w sposób bezcelowy. Takie są wyzwania współczesności, takie są wyzwania naszego rynku lokalnego i w tym kierunku powinna profesjonalizować się oświata w ogóle. Jednym słowem to jest zadanie domowe do odrobienia dla dyrektorów gimnazjów, dla gimnazjalistów, ale także dla wydziału, którym kieruję, no i dla nas wszystkich, bo tych podmiotów, które decydują jak to będzie wyglądać jest wiele, łącznie z radą miasta, która ewentualnie zgodzi się na sfinansowanie, umieszczając odpowiednią pozycję w tym lub przyszłym budżecie.
Ludzie
Dyrektor Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu