Motywuje gospodynie do pielęgnowania gwary i tradycji
Pod koniec stycznia, w Teatrze Ziemi Rybnickiej odbyła się już jedenasta edycja imprezy pod nazwą „Gwara Śląska na wesoło”. Za całym przedsięwzięciem od samego początku stoi Jadwiga Gajewska z rybnickiego oddziału Śląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
Pomysł przyszedł z Pomorza
– Kocham ludzi. Jako młoda dziewczyna chciałam być przedszkolanką. Nie udało się. Ale robię praktycznie to samo, tyle, że ze starszymi ludźmi – mówi z uśmiechem na twarzy pani Jadzia Gajewska, zapytana o to, skąd czerpie motywację i siły do organizowania turnieju kół gospodyń wiejskich, który już na stałe wpisał się w kalendarz corocznych wydarzeń kulturalnych w naszym regionie. A wszystko zaczęło się w 2002 roku. – Byłam w Warszawie jako instruktorka kół gospodyń razem z paniami ze Świerklan, na takiej wystawie produktów tradycyjnych. Działo się to w Pałacu Kultury i Nauki. Poznałam tam pana Piotra Hałuszczaka, prezesa Wojewódzkiego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Gdańsku, który powiedział mi, że oni u siebie robią taką imprezę. Pomyślałam wtedy, że może fajnie by było zrobić to u nas. Trzy lata się zastanawiałam, bo bardzo się tego bałam – wspomina pani Jadwiga, śmiejąc się od ucha do ucha. Na szczęście, strach został w końcu przełamany. Pierwsza edycja odbyła się jeszcze bez żadnych eliminacji. Wyszło bardzo fajnie, a przede wszystkim śmiesznie. Pani Jadwiga do dziś pamiętam tę imprezę praktycznie w najdrobniejszych szczegółach. – W trzecim roku panie z pewnych kół zaczęły się już burzyć, że również chciałby wziąć w tym udział. Wtedy wpadłam na pomysł, by zrobić eliminacje w gminach i najlepsze koła z siedmiu jednostek administracyjnych zapraszać na finał. W sumie współpracowałam z 25 kołami gospodyń. Podczas jednego z finałów, który odbywał się w Ligocie, obecny był Adam Świerczyna, ówczesny dyrektor Teatru Ziemi Rybnickiej. Impreza bardzo mu się spodobała, więc powiedział: „bierzemy to do teatru”. Byliśmy tym bardzo zaszczyceni. Pierwszy raz nie było zbyt wielu widzów, ale z roku na rok systematycznie ich przybywało – tłumaczy organizatorka.
Jadzinko kochana
Scenariusz konkursu „Gwara Śląska na wesoło” od samego początku jest bardzo podobny. Każde koło ma za zadanie przygotować dwie scenki kabaretowe (lub scenkę i piosenkę), oczywiście w śląskiej gwarze. Każda kolejna edycja to nowe tematy i nowe wyzwania. Dodatkowo prowadzony jest również konkurs kulinarny. – To jest bardzo fajna integracja tych środowisk. Panie z różnych kół gospodyń wiejskich mają okazję się poznać. Na finałach pojawiają się burmistrzowie i wójtowie z gmin, by dopingować swoje drużyny. Bardzo mi się to podoba. Impreza ma już swoją rangę i przyjeżdżają na nią widzowie nie tylko z naszego regionu – cieszy się pani Jadzia, która zawsze w okolicach czerwca rozdaje tematy i organizuje robocze spotkanie, po którym koła zaczynają przygotowania. Na przełomie listopada i grudnia odbywają się zaś eliminacje gminne. Wielki finał ma miejsce w styczniu. – Obecny dyrektor Teatru Ziemi Rybnickiej, pan Michał Wojaczek, w tym roku po raz pierwszy widział naszą imprezę i był bardzo miło zaskoczony. Jak tylko skończył się finał, to powiedział, że spotykamy się w maju i ustalamy harmonogram przyszłorocznej imprezy – mówi Jadwiga Gajewska, która z końcem lutego tego roku przechodzi na emeryturę. Czy to oznacza koniec „Gwary Śląskiej na wesoło”? – Ciężko by mi było to zostawić, bo jak się już wpadnie w tryby, to nie chce się wychodzić. Ludzie mobilizują mnie do tego, by nadal działać. Ja znam wszystkie panie, z niektórymi pracuję już prawie 40 lat, jesteśmy na „ty”. I to jest piękne, bo tworzymy jedną wielką rodzinę. Dlatego obiecuję, że „Gwara Śląska na wesoło” będzie się odbywała nadal – zarzeka się pani Jadzia, która dodaje, że nie może zawieść osób, które tym żyją. – Już teraz pytają się, jakie konkurencje będą w przyszłym roku. A najpiękniejsze jest to, jak przyjdzie do mnie jakaś pani z koła i mówi do mnie: „Jadzinko kochana, te moje wnuki były tak zachwycone, tak się cieszyły, że babcia występuje na scenie”. Cudowne jest też to, że panie na scenie są bardzo naturalne i nie mają tremy, a przede wszystkim dobrze się bawią – podsumowuje Jadwiga Gajewska, która już myśli o przyszłorocznej, dwunastej edycji „Gwary Śląskiej na wesoło”.
(kp)