Jak nie podpaść drogówce?
Z Grzegorzem Mederskim o nieodpowiedzialnych kierowcach, potrzebie karania mandatami i trudnościach służby w drogówce rozmawia Wojtek Żołneczko.
O czym muszą pamiętać kierowcy, żeby nie zwrócić na siebie uwagi "drogówki"?
Każdy kierowca, ze mną na czele, powinien być skoncentrowany od momentu wejścia do samochodu. Wszyscy Ci, którzy nie mają przeciwwskazań do używania pasów, powinni zacząć podróż od zapięcia pasów bezpieczeństwa oraz przypomnienia pasażerom o obowiązku używania pasów. Istotne jest, aby dzieci były przewożone zgodnie z obowiązującymi przepisami, a więc na podwyższeniach i z zapiętymi pasami.
W jakich okolicznościach kierowcy najczęściej popełniają błędy?
Najgorsza jest rutyna i wiara większości ludzi w to, że gdy znajdują się blisko domu, to nic im nie grozi. Niestety prawda jest taka, że wiele osób, które przejechały setki kilometrów, staje się uczestnikami wypadków w niewielkiej odległości od domu. A więc koncentracja najważniejsza jest na końcu trasy i w tych miejscach, które są nam znane.
Niedawno w sieci pojawiło się nagranie kierowcy, który wjeżdżając na rondo skręca w lewo i jedzie pod prąd (można je zobaczyć TUTAJ). Czy przypomina pan sobie więcej takich spektakularnych wykroczeń?
To nie był pierwszy taki przypadek. Widziałem też kiedyś kierowcę, który jechał ulicą Reymonta w kierunku Ronda Solidarności pod prąd. Dla mnie to było mrożące krew w żyłach przeżycie. Takie sytuacje się dzieją. Pomijam historie, gdy ulica jest jednokierunkowa i ktoś jedzie pod prąd, bo tych wykroczeń jest mnóstwo. Najdziwniejsze jest to, że popełniają je również osoby, które od kilkudziesięciu lat mieszkają w Raciborzu.
Ostatnimi czasy drogówka kojarzy się kierowcom głównie z masowymi kontrolami i mandatami. Czy akcje typu "Trzeźwość", "Pasy" czy "Trzeźwość" przynoszą rezultaty?
Te akcje nie zawsze są inicjatywą policjantów pracujących na najniższym szczeblu, czyli w komendach miejskich i powiatowych. To są działania narzucane na nas odgórnie przez komendę główną lub komendę wojewódzką. A czy widzimy poprawę zachowania kierujących? Widzimy - analizując statystyki. Wykroczeń jest coraz mniej, a co za tym idzie - wypadków również. Metody by zachęcić ludzi do przestrzegania przepisów są różne - począwszy od pouczenia, przez mandat, a skończywszy na wniosku o ukaranie do sądu. Podsumowując, na przestrzeni tych dwudziestu kilku lat służby mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że liczba wykroczeń popełnianych przez kierujących się zmniejsza.
Kiedy decyduje się pan ograniczyć do pouczenia kierowcy, nie wystawiając mandatu?
Gdy ktoś popełnia wykroczenie krótkotrwałe, np. wyjeżdżając z posesji na drogę publiczną i nie ma zapiętych pasów. Albo gdy ktoś przykłada telefon do ucha i widząc mnie momentalnie go odkłada. W moim przekonaniu taki kierowca może zostać pouczony. Generalnie nie szukamy osób, które moglibyśmy ukarać, bo jest to dla nas punkt w statystykach, tylko robimy wszystko, aby ludzie popełniali jak najmniej wykroczeń. Najlepiej żeby nie popełniali ich wcale. Wówczas nie byłoby wypadków i ofiar.
Co jest najtrudniejszego w pracy policjanta z drogówki?
Trzeba czasami wyciszyć wewnętrzny głos, który podpowiada aby odstąpić od postępowania mandatowego. Ale są pewne priorytety - sprawców wykroczeń o mniejszej wadze można pouczyć, ale większość poważnych wykroczeń trzeba represjonować, bo one mogą skończyć się wypadkiem. Trzeba wyłuskać tych nieodpowiedzialnych kierowców i odebrać im uprawnienia. Pracując w mieście, w którym się mieszka, niejednokrotnie trzeba też karać osoby, które się zna. To też bywa trudne.
zabrakło pytania o pieszych przechodzących przez pustą drogę w miejscu niedozwolonym, a obok policja po cywilu się czai - pouczenie czy mandat?