Kuba Badach zagrał świetny koncert w Raciborzu [ZDJĘCIA]
Niejeden wykonawca chciałby usłyszeć na finał takie brawa, jakie przywitały Kubę Badacha na sali widowiskowej RDK, kiedy stanął przy mikrofonie. - Nic lepszego nas tu dzisiaj nie spotka... zaśpiewam jeden utwór i sobie pójdziemy – zażartował zaskoczony. Na szczęście... został. No i się zaczęło!
Jak może śpiewać ktoś, kto jako nastolatek terminował u boku Ryszarda Rynkowskiego, Mieczysława Szcześniaka i Andrzeja Zauchy? Tylko wyśmienicie! Takie koneksje zobowiązują. Iskra przeskakująca między sceną a widownią, o którą modlą się przed koncertem wszyscy artyści – jak opowiadał kiedyś wielki Al di Meola – zagościła dzisiejszego wieczoru w Raciborzu. Dosłownie od pierwszego utworu pieśniarz uzyskał nadzwyczajne porozumienie z publicznością. Rozbudowane aranżacje zespołu poniosły nas w świat Andrzeja Zauchy, któremu poświęcony był cały koncert. „Jak na lotni”, „Bezsenność we dwoje”, „Wymyśliłem ciebie”, „Byłaś serca biciem” przywołały małego wielkiego artystę polskiej estrady.
Lider znalazł godnych swego głosu partnerów w towarzyszącym zespole. Solówkami popisywali się Maciej Kociński na saksofonach i Michał Barański na kontrabasie. Jacek Piskorz przy pianinie (aranżer całości) oraz Robert Luty na bębnach perfekcyjnie dbali o timing, właściwy puls kolejnych utworów. Komplementów ze sceny doczekała się... raciborska publiczność, występując w kilku zaimprowizowanych chórkach.
Ten wspaniały koncert był kolejną lekcją jak tworzyć nowe, nie zrywając z tradycją. Kompozycje sprzed trzydziestu i czterdziestu pięciu lat w radosnej, a chwilami czułej interpretacji Kuby Badacha, uzyskiwały nowy blask. Po raz kolejny w ostatnim czasie sala widowiskowa była miejscem standing ovation; nie chciano wprost wypuścić muzyków ze sceny.
Widzieć szczęście w oczach widzów i słuchaczy to naprawdę najlepsza nagroda, i dla wykonawców i dla organizatorów. Swoją drogą, czy ja kiedyś spotkałem tyle pięknych raciborzanek w jednym miejscu? No, nie wiem...
źródło: RCK