Boimy się o swoje życie
Trzy pytania do Alicji Deroy, która kiedyś mieszkała w Rybniku, a dziś wraz ze swoją rodziną żyje w Brukseli.
Marek Pietras: Boisz się? Myślisz o powrocie do Polski?
Alicja Deroy: Życie każdego z nas jest bezcenne i bardzo kruche, dlatego też naturalnie boimy się o nie, szczególnie w obliczu obecnej sytuacji w Brukseli. Mieszkam tu z córką i mężem –francuskojęzycznym Belgiem, mam tu belgijską rodzinę i znajomych wielu nacji. Lot do Polski miałam zaplanowany na przyszły miesiąc. Właśnie odradziłam rodzinie przyjazd do Brukseli na Święta Wielkanocne i nie wiem czy zdecyduję się na lot w przyszłym miesiącu. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie jednak pozostawienie tu męża i wyjazd do Polski, choć wiem, że wystarczyłoby jedno słowo, aby moja rodzina z Polski pomogła w organizacji naszego ewentualnego wyjazdu.
Czy wasze życie, mieszkańców Brukseli – zmieniło się od czasu zamachu w Paryżu, a bardziej po tym, gdy okazało się, że to właśnie stolica Belgii stała się centrum dowodzenia dla terrorystów?
Nie wiem czy Belgia jest centrum dowodzenia dla terrorystów, ale to prawda, że nasze życie uległo zmianom. Zaraz po tragicznych wydarzeniach w Paryżu, gdzie także mam rodzinę, w Brukseli ogłoszono czwarty, a potem trzeci stopień zagrożenia terrorystycznego, co oznacza m.in. wojskowych na ulicach, wzmożone kontrole wejść i wyjść w instytucjach publicznych, docierały do nas informacje nt. licznych akcji policji i służb specjalnych związanych z tym tematem. Dla mojej rodziny oznaczało to m.in. ograniczenie kontaktu z pracownikami przedszkola naszego dziecka, pozostawianie pociech zaraz przy wejściu do przedszkola, nasza 3 letnia córka źle to znosiła, dla jej komfortu – postanowiliśmy zabrać ją z placówki. Mogę sobie na to pozwolić, gdyż pracuję zdalnie. Dziś cieszę się, że jest ze mną w domu, nie muszę martwić się co się z nią teraz dzieje, natomiast mój mąż jest funkcjonariuszem publicznym i nie może być teraz z nami. Córka nie ma świadomości tego co się tu rozgrywa, mam czasem trudności z wytłumaczeniem jej np. dlaczego nie możemy dziś wyjść na dwór albo dlaczego policja zawraca nas do domu ze spaceru w parku, jak to miało miejsce w zeszłym tygodniu w czasie akcji zatrzymania Abdeslama (mieszkamy niedaleko dzielnicy Molenbeek-Saint-Jean).
Dużo Polaków mieszka w Brukseli? Jesteście jakoś zintegrowani?
Od rana odebrałam wiele telefonów, wymieniłam mnóstwo wiadomości, bo bliscy obawiają się o nasz los i my chcieliśmy potwierdzenia, że wszyscy, których znamy – są bezpieczni. Jest specjalny profil na facebooku, gdzie każdy potwierdzał, że nic mu się nie stało.
fot. H. Murdock/VOA (domena publiczna)