Dziennikarz jako zło konieczne
Nie ma przymusu kochania dziennikarzy. Zdarza się też, że ci ostatni są upierdliwi, pytają o sprawy oczywiste, zajmują się pierdołami zamiast sprawami ważnymi. Ale jeśli ktoś pełni funkcję publiczną, a dziennikarz nie pyta go czy nosi stringi, tylko o sprawy związane z pełnioną funkcją, to obowiązkiem takiej osoby jest udzielanie dziennikarzom informacji.
Arkadiusz Gruchot, prezes Wydawnictwa Nowiny
Jeśli ktoś tej reguły nie akceptuje to nie powinien zarabiać na publicznej posadzie tylko wysupłać 30 zł na pieczątkę i założyć sobie własną firmę.
Dziennikarz Nowin Raciborskich chciał sprawdzić czy Adam Wajda (przewodniczący rady powiatu) i Ryszard Rudnik (dyrektor raciborskiego szpitala) świadczą usługi na rzecz prywatnej firmy działającej między innymi w sektorze medycznym. Firma ta publikowała i opisy kompetencji wyżej wymienionych na swojej stronie internetowej przedstawiając ich, jako swoich ekspertów. Celem dziennikarskiego zapytania było m.in. ustalenie, czy nie dochodzi do ewentualnego konfliktu interesów, mogącego np. działać na szkodę raciborskiego szpitala. Adam Wajda szybko i rzeczowo odpowiedział na pytania. Ryszard Rudnik przez miesiąc nie raczył się do sprawy ustosunkować. W końcu, po ponagleniu i kolejnym tygodniu przesłał odpowiedź, ale tylko na jedno z sześciu pytań zadanych przez dziennikarza. Przy czym słowo „odpowiedź” należy wziąć w duży cudzysłów, gdyż dyrektor nie raczył od siebie napisać ani jednego słowa, a tylko używając opcji „prześlij dalej” wysłał do dziennikarza zbiorczy plik w arkuszu „excel”, który sam od kogoś dostał. Nie wiadomo więc, czy zamierza jeszcze kiedyś odpowiedzieć na resztę pytań czy w ten subtelny sposób chce przekazać dziennikarzowi, żeby pocałował się w….
Być może jakiś „doradca prawny” utwierdził pana dyrektora w przekonaniu, że nie musi odpowiadać na pozostałe pytania dotyczące ewentualnej współpracy z firmą zewnętrzną, gdyż to jego prywatna sprawa i nie wiąże się z zarządzaniem szpitalem. Otóż jest pan w błędzie, dyrektorze! Prawnik może sobie myśleć w tak ograniczony sposób, ale dyrektor placówki należącej do samorządu powiatowego już nie. Wielka szkoda, że pan tego nie rozumie, albo po prostu z rozmysłem ignoruje. I oczywiście istnieją sposoby, aby sądownie wyegzekwować pana odpowiedzi. Ale naszym zdaniem, i nasza, i przede wszystkim pana energia oraz czas (opłacane z pieniędzy publicznych) nie powinny być bezsensownie tracone na sądowe rozstrzyganie spraw oczywistych.
Niestety, to nie jest pierwszy przypadek utrudniania dziennikarzom NR dostępu do informacji. Dyrekcja szpitala od wielu lat traktuje dziennikarzy jak „zło konieczne”, nie chcąc zaakceptować, że zadajemy pytania nie z powodu chorobliwej ciekawości, ale w interesie pacjentów i przejrzystości życia publicznego. Także obecne plany prywatyzacji zakładu diagnostyki tworzą kontekst, w którym zadaniem dziennikarzy jest wyjaśnianie nawet pozornie drobnych wątpliwości i nawet mało prawdopodobnych zarzutów. Dlatego uważam, że arogancja dyrektora wobec dziennikarskich pytań szkodzi interesowi szpitala, samorządu, a przede wszystkim mieszkańców.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że poprzednie władze powiatu (zarówno te formalne, jak i nieformalne) wyniosły dyrektora szpitala na tron udzielnego księcia, którego się tylko chwali, a raz w roku bezrefleksyjnie ofiarowuje mu kilkadziesiąt tysięcy złotych nagrody rocznej. Przy takiej bezwarunkowej aprobacie dyrektor komunikował się z otoczeniem jak chciał i kiedy chciał, niejednokrotnie zbywając dziennikarzy lakonicznymi odpowiedziami lub wręcz ignorując pytania. Podobno obecny starosta zachęca dyrektora do większej otwartości w kontaktach z dziennikarzami, ale jak widać „dobra zmiana” rodzi się w bólach. Dlatego przestrzegam tych lokatorów publicznych posad, którzy wierzą, że jeśli nie odpowiada się na pytania dziennikarzy to problem sam znika: jest dokładnie na odwrót, problem wraca ze zdwojoną siłą!
Arkadiusz Gruchot
Ludzie
Wójt Gminy Pietrowice Wielkie
Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu
Arogancja i buta Rudnika jest raczej powszechnie znana i nie ma co się nad tym człowiekiem rozczulać. Jako dziennikarze NR (i nie tylko NR) powinniście każde jego najmniejsze potknięcie piętnować i wykazywać jego błędy. Ktoś, kto tak pewnie "piastuje" funkcje publiczną bo za publiczne pieniądze powinien mieć w sobie więcej pokory a tego brakuje wszystkim których namaszczono na stanowiska.