Referendum w Raciborzu: O co skarży Dariusz Ronin komisarza wyborczego?
- Nie mogłem obserwować merytorycznej pracy komisji - twierdzi Dariusz Ronin, przyznając, że mógł uczestniczyć w posiedzeniach ale w "narzuconej przez komisarza formie". Lista zarzutów pod adresem komisarz Barbary Suchockiej liczy 24 strony.
Inicjator referendum odwołującego Mirosława Lenka z funkcji prezydenta miasta złożył ją w formie skargi 24 maja w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Gliwicach. 30 maja zwołał w raciborskim hotelu Polonia konferencję prasową by poinformować media o swoich działaniach.
Przypomnijmy, że wniosek o przeprowadzenie referendum odrzucono bo nie zawierał odpowiedniej liczby podpisów. Komisarz wyborczy zakwestionował 881 wpisów spośród 4776 złożonych. Roninowi potrzebnych było 4328 prawidłowych. Błędy polegały na brakach podpisów, nazwisk, imion, PESEL-i, dat oraz braku prawa wyborczego bo poparcia udzielali mieszkańcy innych miejscowości m.in. Żor i Pietrowic Wielkich.
- Mogłem przebywać w sali ale nie mogłem zabierać głosu ani czynnie uczestniczyć w weryfikacji czy kontrolować tych czynności - wskazuje skarżący. Wylicza nawet odległość od "ław zajmowanych przez członków komisji", która wyniosła 4 metry. Ronin widział tylko tył monitora komputerowego. Twierdzi też, że nie proszono referendystów o wyjaśnienia braków i uchybień. - To istotne zaniedbanie, naruszenie ustawy o referendum - podkreśla w skardze D. Ronin. Jego racje mają potwierdzać relacje Mirosława Krzykały i Dariusza Łukoszka - przedstawicieli inicjatora referendum. - Faktycznie wykluczono przedstawicieli inicjatora referendum z czynnego udziału w weryfikacji podpisów - uważa autor skargi.
Po zakończonej weryfikacji D. Ronin chciał przejrzeć karty poparcia i rodzaje wad. - Aby starannie przygotować skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - argumentuje. Tymczasem zaplombowano je w pakiecie i uwarunkowano udostępnienie jedynie na potrzeby sądu i organów prokuratury. Ronin twierdzi, że prawnicy z biura komisarza posługują się w tym przypadku "oczywiście wadliwą podstawą prawną" bo odsyłają do Kodeksu Wyborczego. Autor skargi wskazuje, że w przepisach o referendum nie ma mowy o "utajnianiu arkuszy wykazu podpisów". Ronin określa działanie komisarza wyborczego rażącym naruszeniem prawa.
Według Ronina zastosowano "nadmiernie restrykcyjną metodę oceny prawidłowości wpisów" pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum.
W skardze czytamy też, że jej autor uważa za niewłaściwe, że brakujących lub nieścisłych danych podpisanych osób nie weryfikowano w Rejestrze Wyborców Gminy Racibórz. - Co najmniej 556 z 881 zakwestionowanych podpisów pochodziło od konkretnych osób, mieszkańców Gminy Racibórz, które dysponowały prawem wyborczym - zaznacza Ronin. Takie proporcje pozwoliłyby na przeprowadzenie referendum (prawidłowych podpisów byłoby łącznie 4451 przy wymaganych 4328).
Autor skargi wskazuje, że zbiórka podpisów to określone okoliczności gdzie ludzie podpisują się przy okazji załatwiania innych spraw i popełniają błędy, podają dane z pamięci, zwłaszcza gdy są w podeszłym wieku. - Gdyby zakewstionowane podpisy zostały złożone np. na blankiecie wekslowym to nikt nie miałby wątpliwości co do skutecznego wyrażenia swojej woli i nikt nie miałby wątpliwości co do identyfikacji tych osób - zaznacza Dariusz Ronin.
Skarżący uważa ponadto, że komisarz wyborczy naruszył ustawę o referendum bo nie umożliwił wnisokującemu na usunięcie braków i uchybień. Przepisy przewidują taką możliwość w terminie 14 dni. Jednak komisarz podał, że regulacja ta nie ma zastosowania gdy podpisów nie zebrano w wystarczającej ilości chyba, że nie upłynął jeszcze termn 60 dni na zbiórkę, a ten w przypadku raciborskich referendystów wyczerpał się. - To restrykcyjna wykładnia - ocenia D. Ronin.
Jak pisze Roin komisarz wyborczy unieważnił 18,46% aktów poparcia. - To świadczy, że merytoryczną weryfikację dokonano w sposób niezwykle rygorystyczny naruszając prawa osób, których poparcie uznano za nieważne - stwierdza w skardze.
Skarga do WSA z 24-05-16 na Postanowienie Komisarza Wyborczego z 10-05-2016.pdfLudzie
Były radny Gminy Racibórz.
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
jedno mnie interesuje kiedy "doktorek (dr)" zrozumie, że takimi działaniami po prostu się kompromituje. cała ta sytuacja jest więcej niż zabawna. wynika z niej jedna fajna przewodnia myśl, ludzie mający chrapkę na przejęcie władzy w tym mieście są kompletnie bez przygotowania merytorycznego. co dobitnie pokazuje problem z liczeniem głosów. wychodzi niewiedza o podstawach jak nie dać się złapać ;)
Athlan, bardzo celna uwaga!
D. Ronin twierdzi, że przy zliczaniu ilości złożonych podpisów ustawa literalnie nie stwierdza, czy ten podpis miałby zostać złożony przez osobę, która może go złożyć, oto cytat ze strony 17 (dolna część).
"[...] nie podlega badaniu, czy podpis złożyła osoba uprawniona do udzielenia poparcia".
Z tego wynika (z zasad logiki, skoro on literalnie chce brać pod uwagę zapisy prawa), że D. Ronin chciałby zliaczać podpisy złożone przez osoby niekoniecznie do tego uprawnione.
To mi wystarczy, żeby stwierdzić, że D. Ronin kieruje się nieco nieracjonalnymi argumentami. Basta - koniec tego teatrzyku.