Mateusz Gessler: Stałem na taborecie w kuchni, wkładałem palce do garnków i dostawałem łyżką po głowie
Mateusz Gessler - znany z telewizji juror programu „MasterChef Junior”, a także Tomasz Kłos - były reprezentant Polski w piłce nożnej, pojawili się jako goście w Świetlicy Opiekuńczej „Gniazdo” w Pszowie. Cel był jeden, ale za to bardzo ważny: pomóc i sprawić radość dzieciom.
Pomysł na zaproszenie popularnych gości zrodził się z inicjatywy podopiecznych świetlicy, którzy uwielbiają zarówno kuchnię, jak i sport. - Jeden z naszych przyjaciół zapytał, czy moglibyśmy sprawić dzieciakom frajdę, przyjechać i po prostu spędzić razem czas - mówi Tomasz Kłos, były reprezentant Polski w piłce nożnej, który chętnie angażuje się w akcje wsparcia dla najmłodszych. - Chociaż kawałek uśmiechu widoczny na buziach dzieci daje radość, której nie można przełożyć na nic - podkreśla.
Szanować siebie i innych
Świetlica Opiekuńcza „Gniazdo” działa w Pszowie przy Stowarzyszeniu Pomóżmy Sobie. Od lat prowadzi działania opiekuńczo- wychowawcze skierowane do młodych mieszkańców Pszowa. Dla pedagogów pracujących w świetlicy priorytetem jest przyjęcie dzieci i młodzieży z domów dysfunkcyjnych. To nie tylko rodziny, w których występuje na przykład problem z alkoholem. - To też sytuacje, kiedy rodzice pracują niemal całą dobę i nie mają czasu dla swoich dzieci. Powody są różne. My nie dzielimy dzieci, ponieważ wtedy stworzylibyśmy im miejsce, w którym poczuliby się izolowani. Dlatego przychodzą do nas dzieci starsze, młodsze, z bogatszych i z biedniejszych domów. Jedni mają dobre, inni złe oceny. Dla nas najważniejsze jest dziecko, jego pasje i możliwości. Jesteśmy po to, by zagospodarować im czas po szkole. Mogą odrobić zadania domowe, dowiedzieć czegoś ciekawego, a przede wszystkim pobyć z sobą i nauczyć się interakcji społecznych. Chcemy, by w ten sposób nadczuli się szanować siebie i innych - mówi Joanna Pawełek, kierownik świetlicy.
Aktualnie świetlica skupia 33 dzieci w wieku od 5 do 17 lat. - Często jest tak, że te starsze dzieci zaczynają opiekować się młodszymi, pomagają w lekcjach, czasem przytulą. Te młodsze również odgrywają bardzo ważną rolę w życiu reszty. To najmłodsi najwspanialej potrafią rozładować sytuację konfliktową lub też na swój sposób pocieszyć starsze nastolatki w ich rozterkach - dodaje pani Joanna.
Trochę o Magdzie Gessler
Podczas spotkania dzieci miały okazję porozmawiać z gośćmi. Pytań było bez liku. Dzieci interesowały się piłkarską karierą Tomasza Kłosa, a Mateusza Gesslera dopytywały o najdziwniejsze potrawy, które jadł, a także o relacje z Magdą Gessler. - To moja ciocia. Lubicie ją? - zainteresował się juror z programu telewizyjnego. - Tak! - odparły dzieci. - To powiem jej, żeby przyjechała i zrobiła wam rewolucje - zażartował gość.
Później wszyscy wykonali pamiątkowe koszulki. Goście podpisali się na nich. Sami wrócili do swoich domów z koszulkami wykonanymi przez dzieci. - Pamiętajcie, że macie świat przed sobą i możecie naprawdę wszystko. Jeśli bardzo czegoś chcecie, to inni to widzą i zawsze znajdzie się ktoś, to pomoże - powiedział dzieciom Mateusz Gessler.
(mak)
Świetlica Opiekuńcza "Gniazdo" potrzebuje wsparcia. - Wierzymy w to, że znajdzie się ktoś, kto będzie chciał wesprzeć naszą działalność. Ze wszystkich pieniędzy rozliczamy się, wszystkie przeznaczamy dla dzieci - podkreśla Joanna Pawełek. Świetlica prowadzona jest dzięki dotacji z pszowskiego urzędu miasta, ale środki te wystarczają na to, by w ogóle istnieć. - Najbardziej ubolewamy nad tym, że nie możemy dzieciom zapewnić wielu innych, czasem bardzo zwykłych atrakcji, jak przejazd autobusem w miejsce, gdzie mogliby zobaczyć coś ciekawego. Niestety nasze wszelkie działania odbywają się w budynku lub na terenie miasta, gdzie można dojść pieszo. Marzą nam się wyjścia na basen, do kina, czy krótkie wyjazdy do pobliskich miast czy do zoo. Za każde wsparcie finansowe lub innego rodzaju w imieniu wszystkich dzieci, wolontariuszy i moim serdecznie dziękuję - dodaje.
Wsparcie można kierować na:
- Stowarzyszenie Pomóżmy Sobie, ul. Bohaterów Westerplatte 1, 44-370 Pszów
- nr konta: 71 1050 1403 1000 0022 8917 8770 z dopiskiem ”Świetlica Gniazdo”
Mateusz Gessler, juror telewizyjnego programu „MasterChef Junior”
Co dobrego, przygotowanego przez dzieci, ostatnio pan zjadł?
Mój 11-letni syn zrobił wczoraj bardzo dobrą sałatkę z granatem i kurczakiem. Dodał rukolę, pomidorki cherry, do tego fajny dressing z grejfruta. Prosta, ale dobra rzecz. Polecam. Może nawet włożę to do karty w swojej restauracji.
Jakie są smaki pana dzieciństwa?
Nie wychowywałem się w Polsce, tylko we Francji. Jednak czułem polskość we krwi i pamiętam, jak razem z mamą jeździliśmy przez cały Paryż, żeby kupić ogórki kiszone. Nie była to łatwa sprawa. Jest taka dzielnica żydowska, Le Marais. Tam kupowaliśmy te ogórki. Później wracaliśmy do domu i mama robiła zupę ogórkową. To smak mojego dzieciństwa, który jest we mnie bardzo głęboko.
Dzieci potrafią gotować?
Zdecydowanie. Mają z tego frajdę i lubią eksperymentować ze smakami. Mogą wszystko łączyć i często wychodzi z tego coś naprawdę fajnego. Czują się w kuchni jak alchemik, wyrabiają kubki smakowe. W kuchni trzeba próbować. Nie możesz być dobrym kucharzem, jeśli nie powąchasz i nie spróbujesz. Dobrym kucharzem jest się wtedy, kiedy już dużo się ugotowało.
Można powierzyć dzieciom gotowanie?
Jako rodzic jesteśmy od tego, by kierować tym wszystkim, pokazać drogę i być mentorem. Oczywiście nie możemy zostawić dzieciaka samego w kuchni, bo jest gaz, wrząca woda, noże. Ale jeśli odgradzamy dzieci o kuchni, mówiąc że to niebezpieczne, to coś jest nie tak. Ja wolę nauczyć dziecko fajnych rzeczy w kuchni, niż zostawiać je samo na kanapie z konsolą do gier. Uważam, że kuchnia jest sercem każdego domu, każde spotkanie kończy się w kuchni.
O co dzieci najczęściej pytają podczas takich spotkań, jak dziś w świetlicy?
O dwie rzeczy. Dlaczego program „MasterChef Junior” wygrała Natalka, a nie Kuba. A potem pytają, jak dojść do momentu, że będą umiały gotować. Ten program pokazał, że wśród dzieci nie chodzi o rywalizację, tak jak to jest u dorosłych. Chodzi o współpracę i dzieci to widzą. To jest tak, że dziecięcy świat jest dużo mniej skomplikowany, niż się nam wydaje. Ja na przykład dzięki dzieciom częściej się uśmiecham i bardziej na luzie podchodzę do życia. Wiem już, że nie ma co przejmować się głupotami, tylko trzeba być szczęśliwym. Dzięki dzieciom znajduje więcej czasu na to, by przyjechać do takich miejsc, jak dziś w Pszowie.
A pana cel?
Mój cel jest trochę naiwny, ale chciałbym zmienić mentalność ludzi, głównie rodziców. By wzięli dziecko na rękę, poszli do kuchni i razem gotowali. Jak dawniej. Kiedyś matki nie szły do sklepu, żeby kupić pierogi. Same je robiły. Najlepsze momenty z mojego dzieciństwa to te, kiedy byłem z babcią w kuchni, stałem na taborecie, wkładałem palce do garnków i dostawałem łyżką po głowie. Chciałbym, żeby każdy miał takie wspomnienia. Bo nie ma nic lepszego, niż radość przy stole i wspólne jedzenie.
Tomasz Kłos, były reprezentant Polski w piłce nożnej
Pana zdaniem - jak poradzi sobie Polska na Euro we Francji?
Już w pierwszym meczu nasza reprezentacja pokazała, że gra jako drużyna. To cechuje dobre ekipy. Na co stać naszych? Myślę, że na bardzo dużo. Jeśli wyjdziemy z grupy, to tak naprawdę może zdarzyć się wszystko.
Jaka jest recepta na sukces w piłce nożnej?
Najważniejsza jest wytrwałość. Trzeba kochać to, co się robi. Nie może być tak, że to rodzic nakazuje, żeby grać. Trzeba samemu chcieć. Wiąże się z tym mnóstwo wyrzeczeń. Przychodzi wreszcie wiek młodzieżowy. Najważniejszy w wieku piłkarza, 16-19 lat. Wtedy pokus jest bardzo dużo. Oprócz tego, że szkoła, to zaczynają się wyjścia na imprezy, sugestie ze strony kolegów. Nie jest łatwo. Często zawodnicy, którzy do tego czasu bardzo dobrze się rozwijali, tracą wolę. A wystarczy zaniedbać miesiąc, dwa i może się okazać, że jest klapa. Dlatego trzeba determinacji.