Zaginiona radna wróciła po 1,5 roku: niedyspozycja może się zdarzyć każdemu
Długoletnia zastępczyni prezydenta Adama Fudalego, a obecnie rybnicka radna z ramienia Bloku Samorządowego Rybnik, przez ponad półtora roku nie brała udziału w sesjach Rady Miasta. Nie złożyła też ślubowania. Powód? Zaraz po wyborach udała się na zwolnienie lekarskie. Wszystko wskazuje na to, że pani radna problemy zdrowotne ma już za sobą. Z Ewą Ryszką udało nam się porozmawiać podczas czwartkowej sesji.
Kuba Pochwyt: Czy mogłaby pani wyjaśnić przyczyny tak długiej absencji?
Ewa Ryszka: Myślę, że ta informacja dotarła do wszystkich, ponieważ już wcześniej wypowiadałam się na ten temat. Niestety, uwarunkowania zdrowotne nie pozwoliły mi, żebym mogła płynnie kontynuować pracę w Radzie po wyborach. W chwili obecnej jest już zdecydowanie lepiej. Na poprzedniej sesji złożyłam ślubowanie i myślę, że będę godnie reprezentować zarówno Miasto, mieszkańców, jak i samą siebie w Radzie Miasta.
Pomimo nieobecności, śledziła pani to, co dzieje się w Rybniku?
Oczywiście. Wie pan, 16 lat pracy w urzędzie zrobiło swoje, więc nie można się tak od tego odciąć. Na tyle, na ile pozwalał mi stan zdrowia - bo były momenty lepsze i gorsze - byłam na bieżąco z sytuacją, która miała miejsce w Mieście. I tak jest do chwili obecnej.
Cieszy się pani z powrotu do życia publicznego?
Oczywiście, że się cieszę. Zawsze drzemała we mnie energia i tak jest nadal. Czasem bywa jednak tak, że człowiek jest przez pewien czas dyskredytowany i nie może w tym wszystkim uczestniczyć, ale jestem przekonana, że w obecnej chwili takie możliwości będę miała i że z pełną werwą przystąpię do pracy w Radzie i w Mieście. Myślę, że te wszystkie obawy, które gdzieś tam krążyły, że nie reprezentuję godnie swoich wyborców, były bezpodstawne. Taka niedyspozycja może się zdarzyć przecież każdemu. W tym momencie chciałam pozdrowić wszystkich mieszkańców. Jeszcze raz dziękuję im za głosy na mnie oddane i za wiarę w moją osobę.
Jakie ma pani zatem priorytety, jeśli chodzi o pracę w Radzie Miasta?
Wie pan, życie codzienne się toczy. Tutaj nie było, nie ma i nie będzie żadnej rewolucji. Wszystko następuje na drodze normalnego życia, ewolucji. Dlatego myślę, że nie ma takich rygorystycznych, drastycznych rzeczy, które byłyby obecnie do zrobienia. Ja będę uczestniczyć w tym życiu codziennym i pomagać rozwiązywać problemy życia codziennego mieszkańców.