Stracili wszystko w pożarze. Dziś są zaszokowani ludzką pomocą
15 kwietnia stracili w pożarze cały dobytek. Będąc w ciężkiej sytuacji materialnej nigdy nie stanęliby na nogi. Ludzie przybyli im z pomocą.
Wchodząc do mieszkania na poddaszu domu przy ul. Wańkowicza odnosi się wrażenie, że po prostu trwa remont. Ściany obłożone płytami, wstawione nowe plastikowe okna, zamontowane grzejniki. Mnóstwa wykonanej pracy już nie widać. Nowe instalacje, rurki, wełna ocieplająca są już pochowane. Czterech mężczyzn uwija się z wkrętarkami, poziomicami. Jednak nie są to zwyczajni budowlańcy. I remont też nie jest zwyczajny.
Szczęście w nieszczęściu
Po pożarze, który 15 kwietnia w kilka minut wypalił do cna poddasze (poza jednym pokojem, co do dziś pozostaje zagadką), mieszkanie zamieniło się w czarną, zalatującą spalenizną jamę. Barbarze i Kazimierzowi Koleczkom, którzy szykowali się do ślubu kościelnego, świat się zawalił. Dziękowali Opatrzności, że w pożarze nie ucierpieli oni, ani ich dwie córeczki. Zdawali sobie sprawę, że sami nie odbudują mieszkania. Nie mieli odłożonej gotówki, Barbara nie pracowała, bo opiekowała się w domu niepełnosprawną 6–letnią córką, a Kazimierz zatrudniony był na najniższej krajowej. Wieści o dramacie rozeszły się po dzielnicy.
Mieszkańcy odpowiedzieli
Szybko odezwali się mieszkańcy, z apelem o pomoc zwrócili się do parafian proboszczowie z kościołów św. Herberta i św. Marii Magdaleny. Odezwało się Stowarzyszenie Piękne Anioły. Historię pogorzelców opisaliśmy też w „Nowinach Wodzisławskich”, wskazując m.in. jaki rodzaj wsparcia byłby potrzebny. Odzew był ogromny. – Byłam w szoku, jak przekonałam się, ile osób chce nam pomóc – mówi Barbara Koleczko. Właściciele lokalnych firm przekazali materiały budowlane.
Pracują więźniowie
Zakład Karny z Jastrzębia Zdroju skierował do pracy więźniów o smykałce do budowlanki, odsiadujących wyroki w systemie półotwartym. – To kolejny remont wykonywany w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem Piękne Anioły – mówi porucznik Tomasz Marciniak z Zakładu Karnego w Jastrzębiu Zdroju. Więźniowie pracują po osiem godzin dziennie. Dowozi ich codziennie Urząd Miasta Wodzisławia Śląskiego, który zapewnia również pracującym obiady. We wspomnianych kościołach przeprowadzono zbiórkę pieniędzy. Mieszkańcy ofiarowali tą drogą około 13,5 tys. zł, które również zostały przeznaczone na zakup materiałów.
Kuchnia z Katowic
Historie o pogorzelcach usłyszała pewna rodzina w Katowicach. Tak się złożyło, że katowiczanie byli na etapie wymiany kuchni i zaproponowali, że odstąpią swoje meble kuchenne przeznaczone i tak do demontażu. Okazało się, że jest to kuchnia wysokiej klasy. Meble są w bardzo dobrym stanie, a właściciela domu zdecydowała się je wymienić, bo już się jej opatrzyły. Ten niespodziewany dary, uradował pogorzelców ale jednocześnie wprowadził pewne zamieszanie w plany remontowe. Otóż kuchnia okazała się tak wielka, że trzeba było pod nią przerobić nieco pomieszczenia. – Kiedy dowiedzieliśmy się o kuchni, to aż nas zatkało. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Byliśmy w szoku. Ludzie mi mówią, że lepiej na tym wyszłam, że mi się dom spalił ale naprawdę nikomu nie życzę tego dramatu, co nas spotkał – mówi Barbara Koleczko.
Potrzebne panele i kafelki
Na razie to największy remont, w którego realizację włączyło się Stowarzyszenie Piękne Anioły. – Dotąd remontowaliśmy głównie pokoje dziecięce – mówi Monika sobik, wolontariuszka Pięknych Aniołów. Dla zamknięcia remontu potrzeba jeszcze paneli i materiałów do wykończenia podłóg a także kafelek łazienkowych. Każdy, kto chciałby przekazać materiały, bądź pieniądze, może to zrobić kontaktując się ze stowarzyszeniem Piękne Anioły.
Tomasz Raudner