Beata Rączka o "liście osób do likwidacji" w powiecie wodzisławskim
Publikujemy oświadczenie Beaty Rączki, która została odwołana przez starostę z funkcji dyrektora Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Wodzisławiu Śl. - Kolejna osoba na "liście osób do likwidacji" w powiecie wodzisławskim została odfajkowana - pisze była już pani dyrektor.
Wracamy do tematu odwołania ze skutkiem natychmiastowym Beaty Rączki z funkcji dyrektora Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Wodzisławiu Śląskim (pisaliśmy o tym TUTAJ). Beata Rączka wydała oświadczenie, w którym odnosi się do całej sprawy:
Oświadczenie:
28 lipca 2016 roku, zgodnie z wolą Zarządu Powiatu Wodzisławskiego, przestałam pełnić funkcję dyrektora Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Wodzisławiu Śl. Przez trzynaście ostatnich lat wspólnie z pracownikami, podopiecznymi oraz Ich rodzinami, przy wsparciu kolejnych Zarządów Powiatu pod przewodnictwem kolejno: Pana Jana Materzoka, Pana Jerzego Rosoła oraz Pana Tadeusza Skatuły, z mozołem, ale z sukcesem tworzyliśmy niezwykły wizerunek tego miejsca, w którym niepełnosprawność nabierała jeszcze bardziej godnego wymiaru, a nowoczesność i innowacyjność wyznaczała kolejne kierunku terapii niepełnosprawnych podopiecznych. Tak radykalna i szybka decyzja Zarządu, podjęta w okresie, kiedy większość z nas korzysta z wakacyjnego urlopu, uniemożliwia mi osobiste złożenie podziękowań wszystkim tym, dzięki którym możliwy był tak niezwykły progres placówki. Mam jednak nadzieję, że możliwe będzie wspólne nasze pochylenie się i zrozumienie motywów, dla których Starosta Wodzisławski poddał w wątpliwość mój wieloletni dorobek i sukcesy, także międzynarodowe, jakie na przestrzeni ostatnich trzynastu lat odniosła i odnosi nasza placówka. W istocie, wiele pozostaje do wyjaśnienia, także przez właściwe instytucje powołane przez nasze Państwo po to, by czuwać nad prawidłowym przestrzeganiem prawa, przez nas wszystkich.
Uzasadnienie odwołania mnie z funkcji dyrektora placówki, które otrzymałam z rąk Starosty Ireneusza Serwotki, zawiera wiele niezrozumiałych i nieprawdziwych zarzutów. Niektóre z nich są niezasadne, nierealne i wyimaginowane. Zadziwiającym jest, że podpisani pod uzasadnieniem członkowie Zarządu opierają się na notatce bliżej nieokreślonego nauczyciela, której nawet nie próbowano zweryfikować. Treść uzasadnienia jest jednak potwierdzeniem tego, o czym od momentu, kiedy Pan Ireneusz Serwotka został nowym starostą, byłam informowana wprost i bez ogródek przez innych członków Zarządu: nowy Pan Starosta był zainteresowany tym, aby spowodować moją rezygnację z zajmowanego stanowiska. Taką informację wielokrotnie przekazała mi Pani Danuta Maćkowska - członek Zarządu Powiatu Wodzisławskiego, czyniąc to wprost lub pośrednio. Najpierw w trosce o mnie, potem bardziej w trosce o nią samą. Wciąż miała do spełnienia jakąś misję Pana Serwotki. W parę dni po wyborze Ireneusza Serwotki na Starostę Wodzisławskiego, jak mówiła z jego polecenia, odbyła ze mną rozmowę na temat "pozytywnego" rozwiązania sprawy zwolnionej dyscyplinarnie w kwietniu 2015 roku żony Eugeniusza Ogrodnika. Nie wiem jakie oczekiwania miała nowa władza w tej kwestii i dlaczego. Dlaczego w ogóle zdecydowano się ze mną na ten temat rozmawiać i wywierać nacisk? Zrozumiałam wówczas, że w moim zarządzaniu Zespołem Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych w Wodzisławiu Śl. moja wcześniejsza decyzja o zwolnieniu żony Pana Ogrodnika (byłego wiceprezydenta Miasta Wodzisław Śl., dziś doradcy Prezydenta Wodzisławiu Śl., a jednocześnie wiceprzewodniczącego Rady Powiatu Wodzisławskiego) będzie odgrywała kluczową rolę. Niezależnie od toczącego się postępowania w Sądzie Pracy z powództwa Pani Ogrodnik, z którym do dnia 28 lipca wiązałam duże nadzieje. Dziś obawiam się, że sprawa nie zostanie doprowadzona do końca, a blisko roczny wysiłek wielu świadków, ich śmiałe i prawdziwe zeznania, będą skutkowały negatywnie także dla nich. Chciałabym zaapelować, by członkowie Zarządu nie podejmowali już dalszych nacisków i by mógł dojść do skutku kolejny termin rozprawy, który Sąd zaplanował na dzień 10 sierpnia. Gdyby jednak okazało się, że Zespół Placówek Szkolno-Wychowawczo-Rewalidacyjnych reprezentowany przez nowego dyrektora odstępuje od dalszego procesowania i uznaje pozew Pani Ogrodnik o przywrócenie do pracy, byłoby to potwierdzenie mojego podejrzenia o motywację tak szybkiego i natychmiastowego odwołania mnie ze stanowiska dyrektora placówki. Trzeba dodać, że początkowo Pani Ogrodnik była zainteresowana wyłącznie odszkodowaniem, w przypadku, gdyby Sąd zdecydował, że jej wypowiedzenie jest niezgodne z prawem. Wniosek został zmieniony... w chwili powołania nowego Zarządu Powiatu Wodzisławskiego. Ale być może to tylko przypadek...
Nie jest natomiast przypadkiem, że od marca 2016 roku wzrosła aktywność grupki pracowników ZPSWR (zwłaszcza trzech nauczycieli i pracownika administracji) i byłego radnego powiatowego, którzy w pismach do różnych instytucji, a zwłaszcza do Starosty Wodzisławskiego, powielali już wcześniej sformułowane, lecz niczym i nigdzie uzasadnione oskarżenia wobec mnie. W uzasadnieniu odwołania mnie z funkcji dyrektora członkowie Zarządu przywołują właśnie te skargi i sformułowane w nich bezpodstawne, wcześniej już wyjaśnione i odrzucone zarzuty. Starosta Serwotka podpisując uzasadnienie odwołania nie tylko utożsamił się z nimi, ale także odrzucił wszelkie argumenty, które pozostała blisko stuczterdziestoosobowa załoga pracownicza w sposób bezpośredni wyartykułowała podczas dwóch spotkań w miesiącu czerwcu. Być może przypadkowa jest także data, kiedy po ośmiu spokojnych latach mojego zarządzania placówką moi pracownicy rozpoczęli niezwykle aktywną "krucjatę" przeciwko mnie. Był to rok 2011. W mieście Wodzisław Śl. wiceprezydentem został Pan Eugeniusz Ogrodnik, który w pierwszych dniach swego urzędowania na tym stanowisku odwiedził po raz pierwszy i ostatni moją placówkę i do dziś zastanawiam się po co? Nieco później, bo w roku 2013, kiedy wiceprezydent Eugeniusz Ogrodnik nie był usatysfakcjonowany oceną pracy swej żony dokonaną przeze mnie, ostrzegał, że "potrafi być groźny". Trzeba wiedzieć, że działalność prowadzona przez wcześniej przywołaną grupkę pracowników i byłego radnego powiatowego, od 2011 roku skutkowała na przestrzeni tych lat czterdziestoma sześcioma kontrolami różnych instytucji. Wielokrotnie wzywana byłam ja i moi pracownicy na policję, by składać wyjaśnienia w różnych sprawach. Praca placówki nieraz paraliżowana była koniecznością szybkich wyjaśnień, przedstawianiem niezbędnych dokumentów, tworzeniem stosownych odpowiedzi itp. Nigdy jednak żadna kontrola, żadne postępowanie nie wykazało żadnych istotnych nieprawidłowości. Żadna skarga nigdy nie została uznana za zasadną. Kilka osób oskarżających mnie o mobbing nigdy nie zadali sprawy do właściwej instytucji jakim jest Sąd Pracy, woleli szkalować moje imię w instytucjach, w których nie trzeba udowodnić swoich pomówień, można natomiast uzyskać efekt zdezawuowania mnie jako dyrektora i człowieka. Nigdy nie musiałam ponosić żadnych konsekwencji swoich decyzji, bo zawsze były właściwe. Także w kwestii, w której Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach wypowiedział się wyrokiem odrzucającym skargę nauczyciela w sprawie informacji publicznej. Wydawałoby się, że takie rozstrzygnięcia powinny satysfakcjonować zwierzchników dyrektora. Ten fakt nie uspakajał jednak ani ich, ani moich oponentów wśród pracowników. Ten fakt wręcz prowokował tych ostatnich do kolejnych ataków i oskarżeń. Długo znosiłam pomówienia pod moim adresem naiwnie sądząc, że taka postawa wyciszy złe emocje sfrustrowanych swą niemocą pracowników. Nie można jednak pozwolić na zniewagi swojej osoby, trudno jest znieść zniewagi na temat własnego ojca i męża. W chwili obecnej przed Sądem Rejonowym Wydziałem Karnym toczą się dwa postępowania wobec dwóch osób, które oskarżam o liczne pomówienia i zniewagi. I paradoksalnie, decyzja Zarządu o odwołaniu mnie ze stanowiska dyrektora będzie dodatkowym dowodem w sprawie przeciwko obu paniom.
Choć od kilku miesięcy miałam pełną świadomość końca mojej misji na stanowisku dyrektora ZPSWR w Wodzisławiu Śl., to jednak zdecydowałam, że mimo wielu bardzo agresywnych ataków na moją osobę, nie zrezygnuję z tej funkcji z własnej woli. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy na posiedzeniu Zarządu w dniu 28 lipca, na które zostałam wezwana w formie pisemnej, by udzielić wyjaśnień i złożyć informacje w kwestiach naboru do placówki i działań, jakie placówka podjęła w celu wdrożenia zaleceń p.poż., uczestniczył także Przewodniczący Rady Powiatu Wodzisławskiego Pan Eugeniusz Wala. Moje blisko dwugodzinne wystąpienie zostało zakończone wręczeniem uchwały o odwołaniu mnie ze stanowiska wraz z uzasadnieniem, o którym wspomniałam na wstępie. Kuriozalna sytuacja - wchodzę na Zarząd jako Dyrektor, wychodzę z Zarządu jako nauczyciel. Ta bolesna groteska była kontynuowana w piątek, kiedy to moi dotychczasowi pracownicy byli świadkami, w pierwszym dniu zarządzania placówką przez nowego dyrektora, a dotychczasowego mojego zastępcę, w jaki sposób członek Zarządu Powiatu Wodzisławskiego Danuta Maćkowska upokarza byłego dyrektora. Polecenie zaklejenia i opieczętowania szafek w sekretariacie placówki, a także drzwi do archiwum wykonał nowy dyrektor. W najbliższym czasie najprawdopodobniej wykona także polecenie wymiany zamków w placówce. Drzwi do mojego gabinetu zostały niemal komisyjnie zamknięte. A każde moje wejście do placówki ma zostać odnotowane na portierni z podaniem powodu, dla którego tu przybyłam. Aby nie było tak radykalnie tylko względem mnie, wszystkie osoby wchodzące do budynku od 29 lipca mają być poddane takim samym obyczajom. Pracownicy pytają dlaczego, rodzą się w nich różne obawy, podejrzenia. By nie mieli wątpliwości jak się zachować usłyszeli od Pani Maćkowskiej: "Będziecie spokojni, tylko wtedy placówka będzie istnieć nadal. To od Was zależy".
Nie pierwszy raz dobiegają do nas informacje o możliwości zamknięcia ZPSWR. Nasiliły się one od marca 2016 roku. A działo się to w okresie, kiedy z pełnym zaangażowaniem realizowałam kolejne ambitne wyzwania, takie jak tworzenie nowoczesnej pracowni ekologicznej, na zakup której pozyskałam blisko 40 000, 00 zł, a także Powiatowe Obchody Światowego Dnia Osób z Zespołem Downa, nagranie teledysku z udziałem nauczycieli, rodziców i dzieci z zespołem Downa oraz jego promocja w ogólnopolskich mediach, organizacja seminarium dydaktycznego we współpracy z wrocławskim BIOMed i wiele jeszcze innych cennych przedsięwzięć.
Szanowni Państwo. Będę w polskich sądach walczyć o sprawiedliwość. Ale media publiczne muszą służyć obywatelom. To dzięki nim mamy szansę spoglądać na działania tych, których poprosiliśmy o reprezentowanie interesów społecznych. Demokracja polega na tym właśnie, a nie na realizowaniu prywatnych i szemranych spraw. Mam poczucie, że brak mojego przyzwolenia na panoszenie się w placówce dotychczas kierowanej przeze mnie bliższych i dalszych znajomych niektórych "włodarzy", stało się powodem mojego odwołania. Oficjalny powód, tj. założenie placówki niepublicznej przez mojego męża "o niemal identycznej nazwie" nie jest prawdziwy. Ta placówka nie istnieje! Jak więc zrodziły się zarzuty członków Zarządu, co do mojej postawy i niezdrowej konkurencyjności? Czy to nie ten Zarząd powierzył funkcję wicedyrektora szpitala osobie, która jest właścicielem prywatnych klinik i gabinetów? Te gabinety i kliniki istnieją.
Dziś wiem, że kolejna osoba na "liście osób do likwidacji" w powiecie wodzisławskim została odfajkowana. Państwo oceńcie, czy taka praktyka służy temu miastu i temu powiatowi. Ja czuję się skrzywdzona i bardzo upokorzona.
Pozostaję do Państwa dyspozycji.
Beata Rączka
Witam. Chciałbym podzielić się także swoją opinią co do pani dyrektor. Jak słusznie zauważył piszący Koko pani dyrektor narobiła ogromnego długu w powiecie naliczając sobie podwójne subwencje. Kto na tym ucierpiał? Wszyscy inni pracujący w różnych szkołach, gdyż nakazem pana byłego starosty i pani naczelnik szkoły musiał ciąć koszty, likwidować etaty by mieć pieniądze na likwidację długów. Pani dyrektor pozostała bez karna i dalej robiła swoje. Czy to normalne ? Szukając dalszych oszczędności połączono nawet dwie szkoły w Wodzisławiu Śl. by koszty były mniejsze.
Dobrze się stało. Jak znam Panią Maćkowską to osoba dobra i sprawiedliwa. Nie robi czegoś bez wyraźnych powodów. Ta dyrektorka to tyran. Chciała nas po cichu pozbawić pracy. Po co jej mąż otwiera taką samą szkołę prywatną pod naszym nosem? Nareszcie nas zarząd od niej uwolnił. Wielkie dzięki!!!!!
co to za okropny człowiek z tego serwotki
co to za okropny człowiek z tego serwotki
Wszystkich co już "rządzili" trza odciąć od żłoba i tyle...
Swoją drogą wiadomo, że władze miasta jak i powiatu nie reprezentują nikogo jak tylko własną grupę interesu i "spółdzielnię"......
Była Pani Dyrektor ... Nosił wilk razy kilka ... Poniesli i wiczycę ..., Kto mieczem wojuje od miecza itd.
komentarze,które do tej pory przecytałam świadczą o tym że komentujący nie znają sytuacji jaka była szkole.Pani Rączce życzę czasu na refleksję nad swoim byłym dyrektorowaniem
A ja uważam że pan starosta powinien dostać medal złoty za mistrzostwo świata w likwidowaniu zakładów "za doprowadzenie do likwidacji tak potężny zakład jak semet"
parafrazując tego pod spodem: Brawa dla Starosty I. Serwotki - tak trzymać i jazda z dziadami !!! TERAZ CZAS NA WASZE DZIADOSTWO !
Brawa dla Starosty I. Serwotki - tak trzymać i jazda z dziadami !!!
Co roku od byłego starosty Skatuły dyrektorka specjalnej brała wysokie nagrody, choć wiedział on, że celowo podwójnie wpisywała uczniów do subwencji oświatowej czym spowodowała kilkumilionowe zadłużenie Starostwa. Niech teraz zwróci te pieniądze trójka odpowiedzialnych: były starosta, naczelniczka edukacji i była dyrektorka szkoły specjalnej. Czy znajdzie się odważny, który pociągnie ich do odpowiedzialności karno -finansowej????????!!!!!!!!!!
wypowiedź tej byłej dyrektorki świadczy o niej samej jak równiez o tym że starosta podjął bardzo trafną decyzję i amen
wypowiedź tej byłej dyrektorki świadczy o niej samej jak równiez o tym że starosta podjął bardzo trafną decyzję i amen
jo_bo_jo miecz egidy?? Chyba za dużo w Skyrim grasz XD
Do ~swojchlop - Dokładnie ten sam Pan Ireneusz S. który tylko dzięki kruczkom prawnym wywinął się spod "miecza egidy". A patrząc na jego rządy w Wodzisławiu mam teraz deja vi to co robi naczelnik kurdupel wraz z "wojskiem które poszło w PiS-du" damy im teraz, a jak trzeba będzie spłacać to już nie będziemy rządzili więc będzie na nich ;-). Ot cała historia...
Przykre to. Bardzo. Szkoła to nie prywatny folwark, nie wiem czy władze tego nie rozumieją? Fatalnie to wygląda, panie starosto.
Szanowna Pani. Rozumiem Pani rozgoryczenie i żal mi Pani naiwności ( albo naiwność Pani tylko udaje). Należy pamiętać że stanowiska powoływane piastuje się wtedy gdy zgadza się na nią aktualna władza, lokalne układy i koterie. Demokracja z takimi układami nie ma nic wspólnego. Demokracja jest potrzebna do uzyskania przywilejów na okres kadencji pamiętając żeby nie robić krzywdy przeciwnikom a wręcz dbać o ich interes bo po najbliższych wyborach role mogą się zmienić. Pani najprawdopodobniej poczuła się "zbyt mocna" po wielu latach pracy na stanowisku dyrektora i zawierała nie te co trzeba przyjaźnie i konfliktując nie "z tymi co trzeba"
I na koniec uwaga: dziwię się że została Pani w tej szkole. Na co Pani liczy? Czyżby to był jedyny sposób na życie?
Na pewno pani się odnajdzie szybko w pracy u męża
Po przeczytaniu tego artykułu jestem zbulwersowany ,czyżby zemsta po latach tu zadziałała ?czy ja mam wrażenie że dlatego Pis wprowadził zmiany - nie by sprawiedliwie rządzić , tylko by pomagać w rządzeniu ludziom z PO?,jak to jest że Maćkowska radna powiatowa z ramienia PiS była negocjatorem Ogrodnika ? czyżby współpraca ? a co jest nagrodą ? ciekawe ? i zarazem dziwne to bardzo , a może my zwykli zjadacze chleba chcielibyśmy się dowiedzieć czym tak bardzo zawiniła pani dyrektor ?oprócz zwolnienia żony grożnego ogrodnika ,i może aspiracji do dyrektorowania pani radnej powiatowej ?,kiedyś próby do szkoły podstawowej już podejmowała no niestety nie wypaliło,czyżby ponawianie próby ?ale dlaczego tak..................................? I czy powiedzenie że dlatego tyle świń przy korycie - bo barany chodzą do urn , nie jest prawdziwe ?.......
Jesli to ten sam Pan Serwotka ktory byl kiedys prezydentem Wodzislawia to raczej sie nie mylil i zrobil dobrze. Gdy byl prezydentem Odra byla wiele lat w ekstraklasie dni Wodzislawia byly na rynku sklepy nie bankrutowaly co 3 miesiace i rynek zyl tetnil zyciem ludzi bylo jak w rybniku w weekend tak dzien w dzien na rynku w Wodzislawiu.
Mam pytanie pani Beato, jak ten jeden jedyny raz odwiedził panią p. Ogrodnik miał założone gumo filce czy klasyczne gumowce bez wkładki. Pamiętam go z lat 80-tych z SP 1 na Wałowej. Zawsze przychodził do sekretariatu w gumofilcach i roboczym drelichu. Wtedy myślałem, że to rolnik do stołówki kartofle przywiózł, a tu taka niespodzianka.
Ludziska kochane - wmieście Wodzisław dzieję się dokładnie to samo i robią to cisami ludzie (ten sam człowiek)
Ja zrozumiałem, że to że decyzje były właściwe potwierdziło te 46 kontroli (tak wynika z jej listu), więc pokora chyba nie ma tu nic do rzeczy - to po prostu fakt. Swoją drogą taka liczba kontroli to już chyba nagonka? No, chyba że tak jest we wszystkich szkołach, to wtedy OK.
"Nigdy nie musiałam ponosić żadnych konsekwencji swoich decyzji, bo zawsze były właściwe" - pierwsza nieomylna na świecie! Trochę pokory kobieto!
A ja po przeczytaniu listu p. Rączki jestem po jej stronie. Wierzę, że jest to zemsta.
Po przeczytaniu powyższego muszę stwierdzić, że p. Starosta podjął prawidłową decyzję. Toż ta pani bardziej nadaje się do pracy na targowisku jako przekupka przy straganie a nie na tak poważnym stanowisku samorządowym.
Z niego jest taki kucharz, że ho ho! :D
Czy pani Beata jest spokrewniona z tym kucharzem o tym samym nazwisku?
Pani Beato.
Jako rodzice niepełnosprawnego dziecka jesteśmy wdzięczni za Pani dotychczasową pracę i poświęcenie dla prowadzonego ośrodka. Zawsze podziwialiśmy Pani zaangażowanie.
Jeżeli będziemy mogli Pani pomóc, choćby w roli świadków w sprawach sądowych, jesteśmy do dyspozycji.