Roszkowianie gościli w bliźniaczym Roszkowie
Już pięć lat spotykają się roszkowianie ze Śląska z roszkowianami z Wielkopolski.
W odpowiedzi na zaproszenie sołtys Janiny Nicke i prezes Stowarzyszenia na rzecz wsi Roszków Danuty Wesołek, mieszkańcy Roszkowa w gminie Krzyżanowice pokonali 300 km, by złożyć kolejną wizytę w miejscowości o tej samej nazwie, w gminie Jarocin.
Wzajemne kontakty zainicjowała członkini stowarzyszenia Barbara Urbaniak, która za każdym razem, gdy chciała „wygooglować” swój wielkopolski Roszków, otwierała się jej, jako pierwsza strona Roszkowa w gminie Krzyżanowice. Przeczytała więcej o bliźniaczej miejscowości, opowiedziała o niej na forum swego stowarzyszenia, a w końcu napisała do sołtysa Józefa Stasia. Ten, po konsultacji z radną Marią Riedel, odpowiedział na list, który stał się początkiem wzajemnych partnerskich kontaktów.
Najpierw na Śląsk przyjechali roszkowianie spod Jarocina, potem rewizytę złożyli im roszkowianie spod Krzyżanowic. Z kolei ci, przy okazji jubileuszu 750-lecia połączonego z dożynkami parafialnymi, podjęli swych przyjaciół z Wielkopolski.
Po ubiegłorocznej trzydniowej wizycie dzieci w przygranicznym Roszkowie, na których szczególne wrażenie zrobiły wycieczki przez most na Odrze do Czech, w tym roku kilkudziesięcioosobowa grupa roszkowian spod Krzyżanowic wyjechała na weekend na Wielkopolskę. – Jak zwykle zostaliśmy mile zaskoczeni serdecznym przyjęciem. Były kwiaty, uściski, powitalna kawa z ciastem. Czuliśmy się tam, jak u siebie w domu – mówi radna Maria Riedel, która zorganizowała wyjazd wspólnie z sołtysem Józefem Stasiem.
Podczas dwudniowego pobytu, „nasi” roszkowianie mieli okazję zwiedzić Muzeum Wojen Napoleońskich w Witaszycach, Spichlerz Polskiego Rocka w Jarocinie i Planetarium w Potarzycy. Podczas wspólnej biesiady bardzo spodobał się występ zespołu folklorystycznego „Snutki”. Wspólnie zaśpiewano, na melodię „Szła dzieweczka do laseczka”, pieśń o Roszkowie, w której upamiętniono jubileuszową wizytę. Spotkanie zaś z burmistrzem Jarocina było sposobnością do przekazania upominków. Wśród nich znalazła się swojska kiełbasa i kołacz. – Gospodarzom bardzo smakował śląski kołacz, poprosili nas o przepis. Ciekawe czy uda się im upiec ten nasz specjał? – zastanawia się Maria Riedel. Osobiście wręczyła Janinie Nicke tomik z historią pięcioletniej współpracy.
Zarówno gospodarze, jak i goście mieli okazję uczestniczyć też w niezwykłym wydarzeniu. Zupełnie przypadkowo 80-letni Eryk Bugla ze śląskiego Roszkowa odnowił tam znajomość z kolegą Stanisławem Wesołkiem z wielkopolskiego Roszkowa, z którym odbywał służbę wojskową w Międzyrzeczu. Spotkanie po 62-latach było równie zaskakujące, co wzruszające.
Podczas niedzielnej mszy św. w Kościele Serca Jezusowego, a więc pod tym samym wezwaniem co świątynia w śląskim Roszkowie, gości powitał ksiądz proboszcz. Miejscowości różnią się liczbą mieszkańców. W śląskim Roszkowie mieszka ich ponad 400, a wielkopolskim – ponad 700. – W obu sołectwach żyją bardzo sympatyczni i weseli ludzie – podkreśla wspólne cechy Maria Riedel.
Wracających na Śląsk gości przyszło pożegnać wielu miejscowych Roszkowian. – Przywieźliśmy serca mieszkańców z zaprzyjaźnionego Roszkowa oraz miłe wspomnienia. Mam nadzieję, że jeszcze długo będą utrzymywane kontakty naszych miejscowości. Oczywiście, zaprosiliśmy naszych przyjaciół do nas – mówi Maria Riedel. Zapewnia też, że planowane jest podpisanie oficjalnej współpracy między obydwoma Roszkowami.
(ewa)