Rodzina strzelca z Boguszowic wygrała w sądzie z policją
Sto pięćdziesiąt tysięcy złotych zapłaci Skarb Państwa za kulę antyterrorysty, która trafiła nastoletniego Kamila W. w szczękę. Jego ojciec strzelał w tym czasie do policji i ratowników medycznych. Rannych zostało sześć osób.
Materiał wideo:
Ankieta
Przypomnijmy, cała sprawa ma swój początek w sierpniu 2010 roku. Górnik z Boguszowic urządził w domu awanturę, bo chciał zrobić grilla. Podczas kłótni pijany mężczyzna wyciągnął broń i postrzelił żonę, szwagra, sąsiadkę, teściową i teścia. Barykadując się w domu przy ulicy Braci Nalazków ostrzelał również karetki pogotowia i radiowozy. Ranny został jeden z policjantów. Dzięki sprawnej akcji antyterroryści zatrzymali Krzysztofa W. Wkrótce został uznany za niepoczytalnego i umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. Już podczas przeszukania w domu Krzysztofa W. znaleziono kilka rodzajów broni: długiej i krótkiej, gazowej i ostrej. Sam tłumaczył, że kupował części między innymi na zlotach fanów militariów m.in. w Czechach. Zakupów dokonywał również w internecie.
Zatrzymania Krzysztofa W. dokonali policyjni antyterroryści. W chwili gdy pomiędzy szaleńcem a policjantami dochodziło do wymiany ognia, w domu razem z Krzysztofem W. przebywał jego nastoletni syn. Jedna z policyjnych kul trafiła go w szczękę. Gdy Krzysztof W. został umieszczony w zakładzie psychiatrycznym jego żona oraz syn pozwali policję, domagając się odszkodowania między innymi za leczenie. Absurd? Okazuje się, że nie. 25 września 2013 roku Sąd Okręgowy w Gliwicach wydał tzw. wyrok wstępny, w którym orzekł, że poszkodowany Kamil W. ma prawo do odszkodowania. Równocześnie uznał, że policjanci nie popełnili błędu. Zaraz po strzelaninie poprawność działań policjantów badała również Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, nie dopatrzyła się jednak, podobnie jak sąd, żadnych nieprawidłowości przy akcji policjantów.
Wyrok zapadł w Sądzie Okręgowym w Katowicach w lipcu tego roku. Sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami od czterech lat. Syn strzelca, Kamil W. domagał się od Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach 295 tysięcy złotych z odsetkami. Jego matka Iwona W. pokrycia kosztów dojazdów na leczenie syna. – Sąd przyznał Kamilowi W. kwotę 150 tysięcy złotych z odsetkami, a Iwonie W. kwotę pięciu tysięcy złotych z odsetkami – mówi nam sędzia Marian Zawała, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Katowicach. Wyrok nie jest prawomocny. – Odwołać może się zarówno Kamil i Iwona W. uznając, że kwota jest za niska jak i KWP w Katowicach, która po uprawomocnieniu się wyroku będzie musiała wypłacić zasądzoną kwotę – dodaje sędzia.
Z końcem maja tego roku Krzysztof W. wyszedł z zakładu psychiatrycznego. Jego powrót do domu był możliwy dzięki bardzo przychylnej opinii psychiatrów i psychologa. Jak orzekli, od dłuższego czasu nie musi przyjmować leków, „jest najzdrowszy na oddziale”. W ślad za opinią, sąd uznał, że skoro stan zdrowia Krzysztofa W. aż tak się poprawił, nie ma potrzeby trzymania go za kratami szpitala psychiatrycznego w Toszku. Kilka dni po wyjściu ze szpitala Krzysztof W. sięgnął po alkohol i znów wywołał awanturę. Interweniowała policja. – 4 czerwca około godziny 21:30 policjanci z komisariatu policji w Rybniku-Boguszowicach, zostali wezwani na interwencję na ulicę Braci Nalazków. Zgłoszenie dotyczyło naruszenia miru domowego oraz gróźb karalnych. Mundurowi, którzy przyjechali na miejsce, zastali zgłaszającego oraz sprawcę, którym był - znany interweniującym policjantom, 44-letni mężczyzna – mówi sierżant Anna Karkoszka z Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. Mężczyzna, o którym mówi policjantka to nie kto inny jak Krzysztof W.
Z domu w Boguszowicach trafił do rybnickiego szpitala psychiatrycznego gdzie został początkowo zatrzymany wbrew swojej woli. Dyrekcja powiadomiła sąd, który miał zdecydować czy Krzysztof W. może pozostać w szpitalu wbrew swojej woli. – 17 czerwca odbyło się posiedzenie sądu, jednak postępowanie umorzono z uwagi na to, że mężczyzna w końcu wyraził zgodę na pobyt w szpitalu psychiatrycznym – mówi prokurator Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Zdaniem śledczych Krzysztof W. nadal stwarza zagrożenie, a w szpitalu zachowuje się dobrze tylko z powodu braku dostępu do alkoholu.
Adrian Czarnota
on przyszedł do własnego domu który budował....gdzie się miał podziać jak jego stara już siedzi z innym...to zakłócił mir domowy - ona wiele nie czekała na innego popychacza.Panie Ministrze Ziobro - ta rodzina Pana i pana resort wydymała! Ta kobieta jest zła i jej ojciec - Krzysztof W. może powiedzieć całą prawdę która jest przerażajaca.Ja jestem tym co mi powiedział - zdruzgotany.
niepolicjant - Gość był w oknie a policjant na słońcu, więc miał ograniczoną widoczność,po drugie, jak są zakładnicy to nie strzela się z PM w tak niepewnej sytuacji, od tego są strzelcy wyborowi z lunetami, którzy umieją określić stan zagrożenia dla zakładników przy strzale. Jednym słowem, akcja zniszczona na maksa, polecam abyś zobaczył sobie jak go zatrzymywali, jak jakiś dziwoląg co waży 60 kg z pseudopolicji chwytem "karate" chciał go powalić na glebę, odbił się od niego jak od muru. Cała ta akcja była porażką policji z której śmiała się cała Polska, ale wiadomo że "polacy nic się nie stało", według policji to wiadomo że zachowałą się "profesjonalnie", mimo że dzieciak postrzelony przez policję, policja nie umiała dać na glebę gościa powyżej wzrostu 190 cm i 120 kg wagi(gdyby się im sam nie podał, to by nie dali sobie rady), porażka na całej linii.
Mógł zabić żonę i wszystkich z rodziny.,a debila mogli zabić . Nie było by problemów.. Wcześniej kurw..potrzebowała pomocy a teraz skarży.państwo w państwie.
A co z milicjantem, który zamordował z broni gładkolufowej kibica w Knurowie? Dlaczego rzecznik śląskiej policji pan Gąska kłamał, że kibic rzucił sie na milicjanta z groźnym przedmiotem, a filmik nakręcony przez zwykłych ludzi pokazał co innego.
nie wiadomo z jakiej odległości ten policjant z 1:10 strzelal. Miał oparcie w postaci murku, nie walił serią tylko oddał 1 strzał. jeśli strzelał na mniej niż 30m to powinien trafić bez problemu w to co celuje.
strzelca było widać bo wystawiał się z karabinem.
Koleś trafił do psychiatryka bo był niepoczytalny w momencie kiedy strzelał. ale skoro wyszedł to czemu go nie aresztowano za posiadanie broni? Raczej nie był niepoczytalny całe życie...
Jak gość , pseudopolicjant, bawił się z PM w snajpera, co było widać na filmach, to nie dziwota że niewinni ludzie oberwali. Jak można z PM bawić się w snajpera? Czy oni mózgi dali do lombardu w zastaw, bo i na wódę i prochy zabrakło? Tu jest przykład z 1:10 minuty jak policjant wali z otwartych z dużej odległości z PM: https://www.youtube.com/watch?v=rwSu4o1LnLw
A jeszcze dziwniejsze sądu, Mam nadzieję że Ziobro się tym zajmie....
dziwny ten kraj to byla interwencja policji ,wiadomo ze to byl wypadek przeciez policjant specjalnie tego nie zrobil ,wychodzi ze wam pomogli to jeszcze ich oskarzyliscie troche dziwne zachowanie tej rodziny