Afera śmieciowa w Syryni, Tym razem wywoził ziemię bez zezwolenia
Afery śmieciowej w Syryni ciąg dalszy. Sprawa nielegalnego składowiska odpadów przy ul. Raciborskiej – teoretycznie prosta do rozwiązania – wydaje się nie mieć końca. Co rusz pojawiają się nowe wątki.
Dobra wiadomość jest taka, że Rafał D. i Daniel K., którzy zostali zobowiązani do uprzątnięcia zaśmieconej przez siebie części terenu, wywieźli wskazane odpady.
Problem jest jednak z Arkadiuszem B., który miał wywieźć w sposób legalny sterty odpadów komunalnych. Do tej pory usunął tylko część z nich, ale nadal nie przedstawił dokumentów poświadczających, że śmieci trafiły w wyznaczone do tego miejsce. Nie przyszedł też na zwołaną przez gminę wizję lokalną. – Toczy się wobec niego postępowanie – mówi wójt Czesław Burek. Co więcej, Arkadiusz B. uważa, że śmieci, które pozostały, zostały podrzucone przez kogoś innego i nie należą do niego. Zgłosił to nawet policji oraz w Urzędzie Gminy w Lubomi.
Jakby tego było mało, 2 sierpnia do władz gminy Lubomia dotarły niepokojące sygnały, że ktoś wywozi ziemię i humus, które również składowane były przy ul. Raciborskiej w Syryni. Przedstawiciele gminy natychmiast pojechali na miejsce. Wezwali też policję. Na gorącym uczynku przyłapali osoby, które zajmowały się wywózką. Osoby te powiedziały, że działają na polecenie... Arkadiusza B. Sęk w tym, że Arkadiusz B. nie miał prawa wywozić ziemi i humusu z działki, która nie należy do niego.
– 2 sierpnia przed godz. 17.00 otrzymaliśmy zgłoszenie, że z ul. Raciborskiej w Syryni wywożona jest ziemia bez zezwolenia. Przybyły na miejsce patrol prewencji wraz z policjantem kryminalnym potwierdzili to. Sprawcy zostali pouczeni, sporządzono dokumentację – informuje kom. Marta Pydych, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śl. Efekt jest taki, że teraz policja będzie prowadzić ustalenia z właścicielem działki, który ustosunkuje się do zaistniałej sytuacji. Jeśli właściciel nie wniesie żadnych uwag, sprawa zostanie zakończona.
(mak)