Chciał odebrać swojego psa ze schroniska - powiedzieli, że zwierzę uciekło
Dingo to sympatyczny kundelek. Pewnego dnia uciekł. Schwytała go straż miejska, później pies został przekazany pracownikowi schroniska dla bezpańskich zwierząt „Strzelce”, z którym Radlin ma umowę. Gdy właściciel chciał odebrać pupila z tego schroniska, usłyszał że psa nie ma, bo uciekł. I to nie ze schroniska, tylko od osoby, do której trafił, bo była już późna godzina...
Zgłosił się do nas mieszkaniec Radlina, któremu 27 czerwca zaginął pies. - Piesek był z nami ponad 4 lata. Wypuszczaliśmy go na teren posesji tylko wtedy, gdy sami na niej przebywaliśmy. Nie wiemy jak, ale uciekł - mówi radlinianin.
Miał trafić bezpośrednio do schroniska
Tego samego dnia funkcjonariusze straży miejskiej odebrali anonimowe zgłoszenie dotyczące bezpańskiego psa biegającego po ulicy Rydułtowskiej. Schwytali czworonoga. Później pies został przekazany pracownikowi schroniska dla bezpańskich zwierząt „Strzelce” koło Kielc, z którym Radlin ma podpisaną umowę m.in. na wyłapywanie bezdomnych zwierząt oraz na ich przewóz, przyjęcie i przetrzymywanie w schronisku.
Sprawą zajęła się policja
Mieszkaniec Radlina szukał psa na własną rękę, obdzwonił okoliczne schroniska, wreszcie dowiedział się, że jego pupil został przewieziony do schroniska koło Kielc. - Zadzwoniłem tam i pracownica powiedziała mi, że piesek w ogóle tam nie dojechał. Skontaktowałem się więc z właścicielem schroniska i usłyszałem od niego, że pies jest w jakimś gospodarstwie celem sprawdzenia, czy nie jest agresywny - mówi radlinianin, który chciał na własny koszt jechać do schroniska i odebrać psa. - Po tygodniu proszeń, telefonów i pertraktacji właściciel powiedział mi, że pies trafił do adopcji, ale nie poda mi adresu, bo jest ochrona danych osobowych. Zgłosiłem więc sprawę policji i udało się ustalić nowego opiekuna psa, ale ta osoba powiedziła, że pies jej uciekł i psa nie ma - nie kryje żalu mieszkaniec Radlina. - Właściciel schroniska przedstawił różne papiery, policja sprawdza co tam się działo i czy faktycznie pies uciekł czy może to blef - dodaje mężczyzna.
Komisariat policji w Radlinie prowadzi czynności wyjaśniające. - Na tym etapie są przesłuchani świadkowie i wysłano pisma do policji w Kielcach z prośbą o ustalenie na miejscu okoliczności związanych z przywiezieniem tam tego psa i ewentualne przesłuchanie właścicieli schroniska. Policjanci czekają na wykonanie czynności przez tamtejszych policjantów i odpowiedź zwrotną do nas - informuje kom. Marta Pydych, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim.
Bo było już późno
Skontaktowaliśmy się z właścicielem schroniska. Mężczyzna tłumaczy, że gdy pies został przywieziony przez jego pracownika z Radlina w okolice Kielc, był już późno. Dlatego pies nie trafił bezpośrednio do schroniska. - Teoretycznie mógłby od razu do schroniska, ale był już późny wieczór i trzeba by budzić kogoś, żeby otworzył schronisko - tłumaczy właściciel.
Trafił do miłośnika psów
Pies znalazł się więc u osoby, która znana jest w kieleckim środowisku jako miłośnik psów. - Nie jest to przypadkowa osoba, ten człowiek zajmuje się psami, został polecony do opieki przez osoby z naszego Towarzystwa - mówi właściciel. - Ten człowiek miał wyczesać psa, odrobaczyć. Ale pies uciekł. Jeśli się znajdzie, to na pewno zostanie oddany - dodaje mężczyzna.
A co z informacją, którą przekazał nam właściciel psa, że doszło do adopcji? - Ja mówiłem, że osoba, która tego psa przetrzymywała, chciała go zaadaptować, no ale pies uciekł - wyjaśnia. - Chciałbym podkreślić, że zanim zabraliśmy psa z Radlina, to sprawdzaliśmy, czy jest oznakowany. Ale nie miał ani czipa ani tatuażu. Nie udało się ustalić właściciela, więc pies został zabrany jako bezpański - dodaje mężczyzna.
Miasto wezwało do oddania psa
W sprawę włączył się też Urząd Miasta w Radlinie. Miasto skierowało do schroniska pismo z wezwaniem do oddania psa właścicielowi. Zwróciło się też do lokalnego Inspektoratu Weterynaryjnego z prośbą o skontrolowanie schroniska. - Czekamy na odpowiedzi - podkreśla Marek Gajda, rzecznik urzędu.
Ze schroniskiem "Strzelce" Radlin współpracuje od stycznia 2016. - Schronisko zostało wyłonione w postępowaniu zgodnym z zamówieniami publicznymi jako oferta spełniająca w najlepszy sposób wszystkie kryteria. W ubiegłym roku podobną umową związani byliśmy z rybnickim schroniskiem - tłumaczy rzecznik urzędu.
- Dotychczas nie mieliśmy niepokojących żadnych sygnałów a współpraca układała się dobrze. Przed zawarciem umowy oczywiście byliśmy na miejscu, sprawdzić warunki tam panujące. Ten sygnał jest istotnie niepokojący, ale nie chcemy na ten moment przesądzać sprawy. Chcemy temat wyjaśnić, a potem podejmować odpowiednie kroki. Jedno możemy z całą stanowczością podkreślić: jesteśmy miastem z "zielonym sercem" więc los tych zwierząt i ich godne traktowanie są jest dla nas priorytetem. Stąd nasze dotychczasowe kroki i poważne potraktowanie sprawy - zapewnia Marek Gajda z urzędu miasta.
(mak)
W ramach obowiązującej umowy z terenu Radlina przewieziono do schroniska 15 psów. Schronisko co miesiąc otrzymuje od miasta wynagrodzenie ryczałtowe w wysokości ok 4,2 tys. zł (w zakres zadania wchodzi m.in. wyłapywanie bezdomnych zwierząt w sposób nie stwarzający zagrożenia dla ich życia i zdrowia; dowóz, przyjęcie i przetrzymywanie w schronisku dla zwierząt „Strzelce”; zapewnienie niezbędnej opieki weterynaryjnej przetrzymywanym zwierzętom; zapewnienie podstawowych warunków sanitarnych i bytowych przetrzymywanym zwierzętom; utylizacja padłych zwierząt; inne usługi związane z problemami bezdomnych zwierząt, w tym między innymi poszukiwanie właścicieli dla bezdomnych zwierząt).
Zamordowali psa, a potem kłamali ze uciekł! "Ludzie" to POTWORY !!!!!