Ronin krytykuje sąd i jest przekonany, że jego referendum się odbędzie

11 sierpnia odbyła się pierwsza rozprawa przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Gliwicach ws. rozpatrzenia skargi Dariusza Ronina na postanowienie Komisarza Wyborczego w Katowicach. Ten zakwestionował część podpisów zebranych przez referendystów i zabrakło ich by przeprowadzić w Raciborzu referendum ws. odwołania Mirosława Lenka z funkcji prezydenta miasta. Ronin uważa, że komisarz nie miał racji, bo zebrane podpisy są prawidłowe. - Dyrektor biura komisarza wyborczego Wojciech Litewka dopatrzył się na siłę i niezgodnie z przepisami dużej ilości błędów - napisał.

D. Ronin poskarżył się na komisarza już 24 maja, a sąd w Gliwicach - choć przepisy instruują go by rozpatrzył skargę w ciągu 14 dni - pochylił się nad tematem dopiero 11 sierpnia, prawie 3 miesiące później.

W swoim komunikacie dla prasy autor skargi pisze, że jest przekonany o tym, że referendum w Raciborzu "na pewno się odbędzie". Podkreśla, że sąd sprawdzi teraz karty z podpisami i zrobi to przy drzwiach zamkniętych. Ponieważ wcześniej mocno krytykował Mirosława Lenka za to, że w maju spotkał się w Katowicach z komisarz Barbarą Suchowską, teraz zaznacza, że zamknięty charakter posiedzenia sądu uniemożliwi Lenkowi dostęp do badanych podpisów.

Ronin wspomina także, że sąd nie dysponuje jeszcze wszystkimi kartami z podpisami i zawiesił postępowanie w sprawie skargi. Czeka bowiem na informację z Prokuratury Rejonowej w Raciborzu, która bada część podpisów, uznanych przez komisarza wyborczego za złożone być może przez te same osoby.

Referendysta z Raciborza zaznaczył ponadto, że w Gliwicach na rozprawie towarzyszył mu Tomasz Zakrzewski. To radca prawny specjalizujący się w tematyce referendów lokalnych, prowadzący internetową stronę o nich.