Jadwiga Lenort: Budżet obywatelski to fajna sprawa
Z przewodniczącą zarządu Maroko-Nowiny rozmawiamy o projektach budżetu obywatelskiego, zrealizowanych w największej rybnickiej dzielnicy.
Marek Pietras: Czuje się pani weteranem jeżeli chodzi o wymyślanie, pisanie i realizowanie projektów w ramach budżetu obywatelskiego?
Jadwiga Lenort: A co dokładnie miałoby znaczyć słowo weteran?
Ktoś bardzo wprawiony, zorientowany we wszystkich szczegółach.
W takim rozumienie chyba nie. Co prawdą zajmuję się już czwartą edycją budżetu obywatelskiego, ale co rok zmieniał się regulamin. Dlatego przed każdą edycją trzeba było na nowo wszystko analizować. Np. w pierwszej edycji projekty mogły składać rady dzielnic. Później już nie. Takie szczegóły powodowały, że niby budżet obywatelski to zawsze to samo, jednak musieliśmy się dostosowywać do ciągłych zmian. One w większości wynikały z doświadczeń jakie organizator, czyli Miasto, nabywało podczas kolejnych edycji.
Pani, jako przewodnicząca rady dzielnicy, żałuje, że projektów nie mogą już składać rady dzielnic właśnie?
Osobiście tak. Maroko-Nowiny to specyficzna dzielnica. Bardzo dużo, zamieszkuje ją prawie 19 tys. osób. Trudno więc o jakąś większą integracje. Wydaje się, że rada dzielnicy ma największą wiedzą, co do najważniejszych potrzeb dzielnicy. I chyba w sposób naturalny ma pomysły na projekty w ramach budżetu obywatelskiego. Niestety, u nas mało jest inicjatyw samych obywateli. Moim zdaniem, w jakiejś tam mierze, wynika to ze specyfiki naszej dzielnicy. Czasami myślę, że jest ona po prostu za duża.
Obecnie napisała pani czwarty projekt, ale dotyczy on cały czas jednego miejsca.
Dokładnie. W ramach pierwszej edycji powstała siłownia na wolnym powietrzu i plac zabaw. Pomysł był taki, że gdy ktoś pójdzie poćwiczyć, to może wziąć ze sobą swoją pociechę i one też nie będzie się nudziła. Powstał więc mały, ogrodzony plac zabaw. Dziś mogę powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę.
Później siłowania i całe otoczenie było rozbudowywane.
Tak. Powstał plac do gry w koszykówkę, ścieżka dla rolkarzy, zamontowano oświetleni i monitoring. Teraz właśnie budowane jest boisko do siatkówki, rozbudowywane jest ścieżka, zamontowane zostaną również dodatkowe urządzenia na samej siłowni. Zainstalowane zostaną również dodatkowe urządzenia dla dzieci. Coś w stylu interaktywnego placu zabaw.
W ramach budżetu obywatelskiego, przeznaczonego na Maroko-Nowiny, powstał również plac zabaw na Osiedlu Dolnym.
To była część drugiego projektu. Ten plac zabaw również zostanie w tym roku rozbudowany. Powstanie m.in. chodnik, aby dzieci niepełnosprawne, a takie tam są, mogły swobodnie dojechać do tego placu zabaw.
Projekt, który ma szansę na realizację w przyszłych roku, nazywa się Kulturalnie i Sportowo. Sportowo, bo nastąpi m.in. dalsza rozbudowa siłowni. A kulturalnie?
Władze miasta często powtarzały, że część pieniędzy z budżetu obywatelskiego powinna być przeznaczona na integrację mieszkańców dzielnicy. Dlatego planujemy zorganizowanie trzech festynów. Dzielnica jest na tyle duża, że nie ma sensu robić jednego dla wszystkich. Pierwszy odbędzie się prawdopodobnie na boisku szkolnym przy ul. Orzepowickiej, drugi na boisku przy ul. Broniewskiego – z okazji Dnia Dziecka i trzeci, we wrześniu, na Osiedlu Dolnym.
Rozumiem, że w przyszłym roku projekt związany z rozbudową siłowni i jej okolic zostanie już zakończony?
Tak. Tam już nawet nie ma miejsca, aby powstało coś dodatkowego. Mam nadzieję, że całość przez wiele lat będzie służyć mieszkańcom. Muszę też podziękować zieleni miejskiej, która bardzo dba o ten teren.
W tym roku Maroko-Nowiny przedstawiły jeden projekt. Nie będzie więc głosowania.
Taka sytuacja jest pierwszy raz. Jest więc duża szansa, że projekt zostanie zaakceptowany i zrealizowany. Właśnie niewiadoma, czy uda się wygrać w danym roku głosowanie na złożony projekt, jest pewną trudnością w planowaniu działań.
Dlaczego?
Ponieważ tak naprawdę trudno zaplanować inwestycję, która składa się z kilku etapów. Nigdy nie ma pewności, że w kolejnej edycji uda się pozyskać ponownie pieniądze z budżetu obywatelskiego. Dlatego pisząc projekt w danym roku, powinien on być pewną zamkniętą całością. Nam się co prawda udało już 3 razy pozyskać środki praktycznie na jedną inwestycję, ale nie ma pewności, że tak będzie zawsze. To pewna trudność jeżeli chodzi o budżet obywatelski.
W ubiegłym roku, pierwszy raz można było głosować przez internet. Pani zdaniem to spopularyzowało samą idę budżetu obywatelskiego?
I tak i nie. Biorąc pod uwagę fakt, że liczba głosujących w pierwszej edycji była bardzo mało, to nastąpiła duża progresja. I to dobrze. Niestety, w moim odczuciu nie przełożyło się to na większą aktywność mieszkańców. Bo jak widać na przykładzie naszej dzielnicy, mamy tylko jeden projekt w roku.
Zaangażowanie mieszkańców Maroko-Nowiny w życie dzielnicy, to przyzna pani, duży problem.
Zgadzam się. Widać to również bardzo wyraźnie podczas wyborów do rady dzielnicy. Ale to opowieść na inny czas.
Z tego co wiem, planujecie imprezę, podczas której mają zostać podsumowane trzy edycje budżetu obywatelskiego w dzielnicy.
Chcemy się spotkać 10 września z mieszkańcami. Startujemy z imprezą Pluszakowe Pogotowie o godz. 14.00 na siłowni. Wszystkich serdecznie zapraszamy. Szczegóły można znaleźć na plakatach.
A jak pani ocenia sam pomysł z budżetem obywatelskim? Fakt, że mieszkańcy, przynajmniej w małej części, sami mogą decydować na co idą miejskie pieniądze to dobre rozwiązanie?
Moim zdaniem tak. To fajna sprawa. Oby tylko byli chętni, aby się angażować w życie dzielnicy. Chciałabym również dodać, że to co się dzieje w ramach budżetu obywatelskiego w naszej dzielnicy to nie tylko moja zasługa. Nie udałoby się tego wszystkiego zrobić np. bez Marii Polaneckiej-Nabagło. W pierwszej edycji mocno pomagała nam również była wiceprezydent Rybnika Ewa Ryszka, która jest mieszkanką naszej dzielnicy.
Ma już pani pomysł, co mogłoby się znaleźć w projekcie budżetu obywatelskiego w roku 2017?
Mam. Ale myślę, że może przyszedł czas przekazać pałeczkę młodym? Niech pokażą na co ich stać. Jakie mają pomysły. A co ważniejsze, niech popracują na rzecz wszystkich mieszkańców dzielnicy, nie pytając – co ja z tego będę miał.