Inspiracja wzięta z pływadeł
Wedle słownikowych mądrości – pasja to wykonywanie w wolnym czasie ulubionych czynności, które nas cieszą, rozwijają, uczą. Przeniesienie tego twierdzenia na domowe podwórko udowadnia jeszcze jedną wartość dodaną tego zjawiska. Okazuje się, że pasja potrafi połączyć we wspólnym działaniu całą rodzinę. Udało się to raciborskiemu nieuleczalnemu optymiście – Zdzisławowi Wojteczkowi.
Inspiracją całego zamieszania było tegoroczne raciborskie „Pływadło”, po którym zachwyt nad pomysłowością uczestników mieszał się z żalem, że nie wziął udziału w tej zabawie. Przypadkowe znalezienie informacji na temat podobnego konkursu już miesiąc później w Augustowie stało się bodźcem do natychmiastowego działania. Jeżeli chodzi o kształt „pływadła”, to padło na bardzo wierną kopię wozu strażackiego. Koszty miały być znikome, bo zebrał niepotrzebne już nikomu materiały, którym dał nowe życie.
Od początku do końca był to czas spędzony przez pana Zdzisława ze swym ojcem, który bardzo zaangażował się w pomoc przy prawie codziennym wieczornym majsterkowaniu. Efekty ich pracy obserwowała cała rodzina, a dopingiem do dalszych starań był zachwyt nad każdym drobiazgiem żony Marioli. Nie było narzekania, marudzenia, patrzenia na zegarek – było czerpanie radości z patrzenia na radość tego drugiego.
Gdy wszystko było gotowe los sprawił jednak, ze w dniu konkursu w Augustowie przyszło rodzinie Wojteczków pożegnać jednego ze swych seniorów. Zapał i zaangażowanie nie poszły jednak na marne. Kilka dni później wóz strażacki popłynął w swój rejs. Korzystając z gościnności Państwa Krupa w Krzyżanowicach, to właśnie na ich stawie odbyło się wodowanie z wszelkimi honorami. Wydarzenie to zgromadziło liczne grono rodziny i znajomych. Prócz emocji związanych z pływaniem „wozem strażackim” było to najważniejsze – wspólnie spędzony czas, pyszny sernik babci, wdzięczność dla dziadka, podziw dla ojca. Przypomina się teraz wiersz Juliana Tuwima: „Rzepka”. Na szczęście opisana tam rodzinna współpraca ma jeszcze dziś godnych naśladowców.
red