Tadeusz Kaczyna z Rogowa kłóci się z nadleśnictwem o grodzisko
Tadeusz Kaczyna, właściciel Parku Leśnego w Rogowie uważa, że potencjał turystyczny największego największego średniowiecznego grodziska na Śląsku nie jest wykorzystywany. Chce to zmienić. Konserwator zabytków jest otwarty na pomysły.
Tadeusz Kaczyna jest znanym lokalnym przedsiębiorcą. Produkuje wyroby z mięsa, prowadzi Park Leśny u Kaczyny w Rogowie, organizuje wycieczki krajoznawcze bryczkami po okolicy, w tym do średniowiecznego grodziska Golęszyców w Lubomi, największej znanej nauce osady tego plemienia w Europie. Zdaniem przedsiębiorcy zabytek ma ogromny potencjał turystyczny, który jednak nie jest wykorzystywany. Głównie przez małą dostępność, nieuporządkowanie terenu i słabe oznakowanie.
Zarośnięte lasem
Grodzisko leży w leśnym ostępie i jest zarośnięte drzewami. Komuś chodzącemu po terenie grodziska a nieobeznanemu z historią Golęszyców ciężko poznać, co jest częścią budowli, a co naturalnym zwałem ziemi. – Nie mówię, żeby od razu rekonstruować osadę, bo wiem, że to kosztuje. Ale uważam, że gdyby usunąć samosiejki, przygotować miejsca postojowe, bo jest gdzie, ustawić tablice informacyjne, i udostępnić drogę, której używa nadleśnictwo, to od razu grodzisko nabrałoby innego charakteru i byłoby ciekawsze do zwiedzania – mówi Tadeusz Kaczyna.
Kopyta niszczą?
Przedsiębiorca rozmawiał w tej sprawie z nadleśniczym Januszem Fidykiem z Nadleśnictwa Rybnik, na terenie którego leży grodzisko. Między panami wybuchł jednak spór. Przedsiębiorca chciałby udostępnienia drogi dojazdowej dla bryczek, nadleśnictwo się nie zgadza. – Jest to droga z tłucznia, niszczą ją kopyta. Niedaleko grodziska, około 200 – 300 metrów przebiega droga publiczna, więc można dojechać, a kawałek przejść – mówi nadleśniczy. – Tej drogi nie niszczą kopyta koni, tylko ciężki sprzęt do wycinki i wywozu drewna. Po prostu nadleśnictwo nie chce, żeby ktoś ich podglądał – odcina się Tadeusz Kaczyna. – Nie będę na ten temat dyskutował z panem Kaczyną. Droga jest niezbędna dla sprzętu, żeby mógł dojechać, zrobić swoje i wyjechać. Presja na leśne drogi jest olbrzymia, wiele osób chciałoby z nich korzystać. Ja nie mogę się zgodzić, żeby samopas jeździć po lesie – ucina wątek nadleśniczy.
Będą tablice
Ewentualną wycinkę krzewów i drzew uzależnia od wojewódzkiego konserwatora zabytków, który sprawuje pieczę nad grodziskiem. – Jeśli konserwator coś postanowi, będę go słuchał – deklaruje nadleśniczy. A zapowiada, że tablice informacyjne staną w obrębie grodziska do dwóch miesięcy. Ich treść jest uzgadniana z archeologami.
Konserwator i gmina otwarte
Wszystko wskazuje na to, że akurat Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków nie będzie robił przeszkód w popularyzacji grodziska. Mirosław Rymer, rzecznik prasowy ŚWKZ w Katowicach przekazał oficjalne stanowisko, które publikujemy obok.
Otwarta na temat zagospodarowania grodziska jest gmina Lubomia. Wójt Czesław Burek wyraźnie jednak mówi, że na razie pomysł nie jest możliwy do realizacji z braku pieniędzy. – Ze środków własnych tego nie zrobimy, a o fundusze zewnętrzne na razie trudno – podkreśla. Gmina interesowała się nawet programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014-2020 w zakresie ochrony zabytków i budownictwa tradycyjnego, ale tam pula pieniędzy do podziału jest mała. – 750 tys. euro na całe województwo, a na rekonstrukcję potrzeba ok. 2 mln zł – ubolewa wójt.
Poza tym gmina w pierwszej kolejności musi skupić się na inwestycjach, które zostały rozpoczęte lub które mają szanse na dofinansowanie. – Złożyliśmy wniosek o wielomilionowe dofinansowanie budowy kanalizacji części Lubomi, przygotowujemy się do budowy tężni za 2 mln zł, mamy w planach rewitalizację gminnych obiektów, np. budynku OPS, realizujemy kosztowne remonty drogowe. Do tego budowa infrastruktury w nowych Nieboczowach. Mamy tam wprawdzie milion złotych zapasu, ale musimy być przygotowani na różne sytuacje – podkreśla wójt. Dodaje, że gmina Lubomia i tak jest w czołówce województwa, jeśli chodzi o liczbę inwestycji na jednego mieszkańca. – Front robót jest szeroki i musimy się skoncentrować na tym, co rozpoczęliśmy – zaznacza.
Być realistami
Wójt podkreśla, że na terenie gminy są znaki informujące, jak dojechać do grodziska. – Jeśli za mało, to zawsze można dołożyć ich więcej – uważa. W Zespole Szkół Ogólnokształcących w Lubomi jest makieta grodziska. Sam zabytek został opisany w książce wydanej przez szkołę. – Cały czas myślimy o grodzisku, ale musimy być realistami – puentuje.
Wydaje się więc, że na razie największe szanse realizacji ma propozycja Tadeusza Kaczyny. Przedsiębiorca przekonuje, że oczyszczenie terenu, czy wyszykowanie parkingu nie wymagają dużych nakładów pieniędzy. Bardziej liczą się chęci. – Najważniejsze, żeby zacząć. Kiedy rozejdą się wieści o nowej atrakcji historyczno-turystycznej powiatu, wtedy będzie można realniej myśleć o rekonstrukcji grodziska. Ja też deklaruję pomoc w szukaniu pieniędzy – kończy przedsiębiorca.
Tomasz Raudner, mak
Stanowisko Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków
Teren grodziska Goleszów w Lubomi jest objęty ochroną wynikającą z wpisu do rejestru zabytków. Jest to obiekt o wysokiej wartości historycznej i naukowej porównywalnej z ruinami zamków na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków pozytywnie ocenia zamiar udostępnienia tego zabytku szerokim kręgom społecznym, jednakże musi nastąpić to w sposób przemyślany i zorganizowany. Zanim jednak do tego dojdzie koniecznym jest uporządkowanie terenu poprzez usunięcie nadmiaru roślinności negatywnie wpływającej na układ nawarstwień grodziska, w szczególności tzw. samosiejek, a następnie przeprowadzenie kompleksowych badań archeologicznych, gdyż ostatnie przeprowadzono w latach 60. ubiegłego wieku i w dodatku objęły one niewielki fragment terenu. Dyskusję o dalszych losach grodziska, w tym rekonstrukcji, budowie bazy turystycznej itp. możemy rozpocząć dopiero po pełnym rozpoznaniu terenu. Do chwili obecnej do Konserwatora nie wpłynął żaden wniosek w tej sprawie. Jeśli chodzi o usunięcie drzew i uporządkowanie terenu, to podkreślić należy, iż w przypadku terenu lasu co do zasady takie działania, w świetle obowiązujących przepisów, nie wymagają zezwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków. Kwestia organizacji dróg na terenie lasu pozostaje poza kompetencjami ŚWKZ. Podkreślić należy, iż Nadleśnictwo Rybnik pozostaje w stałym kontakcie z tut. Urzędem i przed podjęciem działań na tym terenie przeprowadza z nami konsultacje. Również współpraca z gminą Lubomia układa się prawidłowo.
Ludzie
Wójt Gminy Lubomia
Naprawdę Pan nadleśniczy wie co robi zabraniając Panu Kaczynie wjazdu do państwowego lasu.