Jesienne jazzowe inspiracje, czyli Zbigniew Foryś Jazz Quartet w Raciborzu
Niedzielny koncert (dosłownie) na deskach sceny Raciborskiego Domu Kultury udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że muzyka jazzowa i do jazzu zbliżona ma też w Raciborzu swoją wierną i całkiem niemałą publiczność. Dla chętnych , którzy chcieli posłuchać muzyki w wykonaniu ZBIGNIEW FORYŚ JAZZ QUARTET, zabrakło początkowo krzeseł.
Koncert „Jesienne inspiracje” odbył się w ramach cyklu Raciborzanie znani i nieznani. Doświadczony i ceniony muzyk z Raciborza wystąpił tym razem z trójką młodych adeptów jazzu spoza naszego miasta, którzy bardzo szybko udowodnili, że „nie święci garnki lepią”. Dominik Gawroński na trąbce, Bartek Chojnacki na kontrabasie oraz perkusista Jarek Korzonek prowadzeni przez lidera na fortepianie zaprezentowali smakowity zestaw jazzowych standardów oraz utworów popularnych, które jazz przed laty wchłonął. Usłyszeliśmy m.in. kompozycje Pata Metheny, Richarda Bony, Chucka Mangione i zespołu Spyro Gyra. Na finał zabrzmiał nieśmiertelny „All Blues” Milesa Davisa z najsłynniejszej płyty w historii jazzu pt. „Kind Of Blue” z 1959 roku.
Przystępne aranżacje, klarowna, oszczędna „dykcja” instrumentalistów i znakomite porozumienie między nimi sprawiły, iż takie utwory jak „Misty” Errolla Garnera, „Time After Time” Cindy Lauper, czy „Sunny” Bobby Hebba okazały się najlepszym lekarstwem na jesienne smutki. Tak się złożyło, że koncert zespołu Zbyszka Forysia stanowił introdukcję nadchodzących do Raciborza „PalmJazz Days”, które odbędą się w listopadzie.
źródło: RCK
Wspaniały koncert , Duży kunszt wykonawców ,Co ciekawe Dominik Gawroński ( jak widać na fotkach ) większą część koncertu grał na instrumencie -skrzydłówka, flugelhorn- co tylko jeszcze podnosi jego wartość -bo ludzi tak dobrze na tym trudnym instrumencie grających na świecie ,na palcach ręki policzyć można.Bardzo sprawny i energetyczny kontrabasita Bartek Chojnacki był prawdziwą ozdobą wieczoru.jego solówki podnosiły znakomicie temperaturę widowni Perkusista Jarek Korzonek subtelny i niesamowicie sprawny technicznie potrafił dyskretnie pozostać na drugim planie - jak przysłowiowy biustonosz,którego nie powinno być widać -jednak to on nadaje kształt i trzyma w ryzach.Duży szacunek za przekaz w takiej formie i dobrze ,że przynajmniej na dwie solówki mu pozwolili. Skandaliczne ustawienie na scenie fortepianu -sprawiło,ze gwiazdy wieczoru -Zbyszka Forysia nie było zupełnie widać -no może z wyjątkiem kapelusza. Jednak zafundowanie przez organizatorów koncertu w którym widzowie nie mogą swobodnie oglądać charyzmatycznego pianisty,cieszyć wzroku brawurowymi akcjami na klawiszach instrumentu -to ogromne niedopatrzenie.Lider zespołu był całkowicie schowany w kącie sceny. Na szczęście wszyscy mogli usłyszeć soczystą ,pełną werwy a miejscami i melancholii gre artysty ,którego trudno zaszufladkować . .Podziwiać należy jego wierność muzyce w wielu odsłonach ,która tego wieczoru smakowała jak dobrze zblendowana whisky w jazzowej aranżacji,podana słuchaczom przez wytrawnego zawodowca.Więcej takich koncertów,Podziękowania dla gospodarzy wieczoru -dyrekcji RCK- wielki szacunek dla Zbyszka Forysia i jego młodych muzyków.