Zgorszenie w Kościele
„Obywatel żydowski J. Chr., bez stałego zamieszkania. Intrygant i bluźnierca. Lud żąda Jego ukrzyżowania; wyrok jeszcze nie jest prawomocny. Nie ma obrońcy, choć miał wielu zwolenników”.
„Zgorszenia muszą przyjść na świat, lecz biada gorszycielom” (Mt 18,7). Grzech jest wkalkulowany w Kościół, choć jego zadaniem jest wychowanie do świętości. Nawet najbliżsi uczniowie Jezusa nie byli ideałami: była zdrada Judasza i zaparcie Piotra. Każdy otrzymał jednak drugą szansę, nawet Judasz; nie od razu został potępiony. Podobnie dzisiejszy Kościół; jest zbudowany na ludziach, i obok świętych są grzesznicy. Kapłani nie są wyjątkiem.
Duży KALIBER w Nowinach Raciborskich ostatniego tygodnia.
Z Piotrem Paskudą z katolickiej Odnowy w Duchu Świętym „Magnificat” przeglądamy ostatni numer „Nowin Raciborskich”. Na całej stronie widnieje ksiądz z czarną opaską na oczach. Są pewne pozory ochrony jego tożsamości, bo przecież wyrok jeszcze nie jest prawomocny, ale – przyznajmy – to obłudna dyskrecja.
– Co sądzisz o tym skandalu nagłośnionym w ubiegłym tygodniu przez Nowiny?
– Przestępstw tego typu jest nie mało, wyroki zapadają dość często. Tu jest akurat mowa o księdzu, temat jest więc nośny i został nagłośniony, mimo, że wyrok jeszcze nie jest prawomocny.
– Czy to powodem jest, że od duchownego oczekuje się czegoś więcej?
– Wiadomo, że księża są na cenzurowanym. Są przecież nauczycielami wiary i moralności, choć przez święcenia kapłańskie nie przestali być ludźmi.
– Jaka jest twoja reakcja na ten skandal?
– Smutek i ból. Jestem przecież członkiem tej samej wspólnoty jakim jest Kościół katolicki i bardzo boleję nad każdym upadkiem. On nas wszystkich obciąża...
– Inni się cieszą i triumfują.
– I to jest niepokojące. Wielu nie utożsamia się z Kościołem. Grzech jest chorobą wszystkich, bo Kościół jest pewnym organizmem. Całe ciało cierpi. Normalny katolik ubolewa nad czyimś upadkiem, a nie cieszy się.
– Dlaczego tak wielu zaciera ręce, gdy złapano księdza na grzechu?
– Bo wtedy sami się czują lepszymi. „Patrzcie, oto ci, którzy chcą być naszymi nauczycielami, a gorsi są od nas”. To podnosi dobre samopoczucie.
To samo ciche samozadowolenie odczuwamy przy skandalach polityków i innych prominentów, jednak szczególnie odczuwalne jest, gdy chodzi o duchownych.
Zło jest dalekonośne...
– Starożytni Rzymianie mieli takie porzekadło: „Quid quid agis, prudenter agas et respice finem. – Cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz na koniec” – Czyli bacz na konsekwencje tego, co robisz.
Dla błysku sławy, dla miana odważnego reportera, dla podniesienia nakładu, jest się gotowym pisać wszystko, nie bacząc na dalekosiężne skutki. Te zaś w tym wypadku są brzemienne. Zło rozlane zabrudza wielką powierzchnię.
Najpierw powala ostatecznie danego księdza; już nigdy nie powróci do dawnej godności. Każdy ma prawo do swej rehabilitacji, ale tu zła sława rozeszła się tak szeroko, że będzie chodził z tym znamieniem przez całe życie. Podobnie dziewczyna – niby całą aferę wywołano dla jej dobra – a jest skrzywdzona podwójnie, przez księdza i sąd.
Bardzo zaciążyła ta sprawa na Ośrodku dla Niesłyszących ponieważ ksiądz był tam katechetą. Najstarsza szkoła Raciborza, o chlubnych tradycjach, teraz po 180 latach światłej działalności, jest wciągnięta w niesławę. Jej byt może być zagrożony.
Jest to placówka specyficzna, a personel szczególny.
– By tu pracować, trzeba mieć powołanie – mówi jedna z nauczycielek. – Ta szkoła to równocześnie drugi dom dla naszych dzieci, to druga rodzina. Wychowawczynie, czy panie nauczycielki, to drugie mamusie. Podobnie wychowawcy i nauczyciele są dla nich tatusiami. Ta placówka to miejsce gdzie młodzież niesłysząca czy słabo słysząca ma szansę, by stać się pełnosprawnymi członkami społeczeństwa, powinna spokojnie istnieć i pracować.
Braterskie upomnienie kapłana
Jednym z uczynków miłosierdzia jest „grzeszących upominać”. Myślimy wtedy o obowiązku kapłanów do głoszenia kazań, wytykania błędów, prostowania sumień. Nie myślimy o tym, że obowiązek upominania może pójść w odwrotnym kierunku, by świeccy upominali duchownych.
Św. Paweł uważał za swój obowiązek zwrócić uwagę św. Piotrowi, że jest dwulicowy, mimo, że ten miał większy autorytet i został przez Chrystusa postawiony na czele apostołów. „Otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył ”. (Ga 2,11)
Naturalnie nie chodzi o małe potknięcia i przypadkowe błędy, ale o istotne dla kapłaństwa sprawy, tam, gdzie rozmija się ze swym powołaniem. Prawdziwa miłość bliźniego podpowie nam kiedy istnieje konieczność delikatnego, braterskiego słowa upomnienia. By zło nie urosło w siłę, bo grzech jest jak rakowy guz, który ciągle rośnie, aż zabije. Czasem trzeba bolesnej operacji...
ks. Jan Szywalski
"Każdy ma prawo do swej rehabilitacji, ale tu zła sława rozeszła się tak szeroko, że będzie chodził z tym znamieniem przez całe życie. Podobnie dziewczyna –" - czytam i otwieram szeroko oczy ze zdziwienia: jak można tak do sprawy podchodzić? Otóż ten ksiądz MA chodzić z tym znamieniem do końca życia, niestety na tym to polega że na ziemi takie rzeczy nie mogą być zapomniane. A dziewczyna jest ofiarą, normalny człowiek nie uważa ofiary za napiętnowaną tylko stara się jej pomóc.