Dziecko z krwiakiem. Co się stało przy Kokoszyckiej w Wodzisławiu?
Wodzisławscy śledczy wyjaśniają czy rodzice trzytygodniowego chłopca skrzywdzili swoje dziecko. Noworodek walczy o życie w jastrzębskim szpitalu. Ma krwiaka i obrzęk mózgu. Do tej pory nie wiadomo co wydarzyło się w mieszkaniu.
Do zdarzenia doszło 6 października w jednym z mieszkań przy ulicy Kokoszyckiej w Wodzisławiu Śląskim. To blok stojący przy samej komendzie. Jego mieszkańcy mogą dosłownie zaglądać policjantom do pokojów. 6 października pod blokiem pojawiła się karetka. Szybko odjechała w kierunku Rydułtów. Następnego dnia w bloku pojawili się policjanci. Zaczęli wypytywać o jedną z rodzin. – Oni ponoć swojego małego synka mieli pobić. My tu nic nie wiemy, ale tak ludzie mówią – mówi jedna z mieszkanek bloku przy Kokoszyckiej. Prosi żeby nie podawać nazwiska, bo tu wszyscy się znają. Policjanci mieszkańcom niewiele mówili. Pytali tylko o awantury, o nałogi. Jak się prowadzili. – My sami nie wiemy, bo jakby dziecko pobili to by po wolności nie chodzili – dodaje mężczyzna z pierwszej klatki.
Rodzice nie wyrażają zgody
Jak się okazuje, w mieszkaniu rzeczywiście mogło dojść do przestępstwa lub nieszczęśliwego wypadku. – Na ten moment nie doszło do żadnego zatrzymania, ale faktem jest, że dziecko ma obrażenia głowy. Sprawą zajmuje się wodzisławska prokuratura – mówi komisarz Marta Pydych z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim. W trakcie badań okazało się, że dziecko ma krwiaka, obrzęk mózgu oraz wgniecenie kości czaszki. – Stan dziecka jest bardzo poważny – mówi nam Alicja Brodzka, rzecznik prasowa Wojewódzkiego Szpital Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju. – To noworodek, co do obrażeń to nie chcemy na ten temat się wypowiadać. Z pewnością wywołały wątpliwości lekarza, który udzielał mu pomocy. Mamy obowiązek powiadomienia organów ścigania, gdy obrażenia mogą być następstwem przestępstwa. Tak też się stało w tym przypadku. Więcej informacji nie mogę udzielić z uwagi na prowadzone postępowanie oraz z uwagi na to, że nie mamy na to zgody rodziców – dodaje pracownica szpitala.
Chłopczyk walczy o życie
Rodzice dziecka nie zostali zatrzymani, bo na ten moment prokuratura nie ma dowodów na to, że w mieszkaniu doszło do przestępstwa. Faktem jest, że dziecko ma poważny uraz głowy, ale nie wiadomo jak powstał. Rodzice nie mówią nic o żadnym wypadku, uderzeniu czy upadku. To oni wezwali pogotowie, bo ich dziecko gorzej się poczuło. Chłopczyk trafił do szpitala w Rydułtowach, tam jego stan pogorszył się. – W szpitalu w Rydułtowach doszło do zatrzymania akcji serca. Przystąpiono do natychmiastowej reanimacji i zdecydowano o przetransportowaniu dziecka do szpitala w Jastrzębiu-Zdroju – mówi prokurator Marcin Felsztyński, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. W jastrzębskim szpitalu dziecko zostało podłączone do aparatury podtrzymującej życie. – Z przeprowadzonej diagnostyki wynika, że dziecko ma obrzęk mózgu w związku z krwiakiem lewej półkuli. Obecnie nikt nie ma postawionych zarzutów, a postępowanie toczy się w sprawie. Śledztwo jest prowadzone pod kątem artykułu 156 kk. Jest prowadzone dwutorowo. Ustalamy charakter obrażeń oraz mechanizm ich powstania, równolegle czynności są prowadzone z rodziną dziecka. Na ten moment nic nie wskazuje, aby w rodzinie dochodziło do przemocy, nie jest to rodzina patologiczna. O sprawie powiadomiliśmy również sąd rodzinny – mówi prokurator
Powołają biegłego
Jak ustaliliśmy, chłopczyk został przyjęty na oddział wodzisławskiego szpitala 6 października po godzinie 14.00. Prokuratura została powiadomiona o możliwości skrzywdzenia dziecka dopiero następnego dnia około godziny 10.00. Do mieszkania przy Kokoszyckiej wysłano policjantów. Przeprowadzono oględziny, które w zasadzie nic nie wykazały. – Nic nie wskazywało na to, aby doszło tam do jakiegoś przestępstwa – mówią śledczy. Wodzisławska prokuratura będzie musiała powołać teraz biegłego z zakresu medycyny. Właśnie wybierany jest ośrodek, którego pracownicy wypowiedzą się jakie zdarzenie mogło skutkować takimi obrażeniami.
Adrian Czarnota
Ben50 nie takie oczywiste...Wystarczy,że ten noworodek ma młodsze rodzeństwo i matka na chwilę straciła ich z oczu,choćby wtedy jak szła się wysrać...Nigdy nie ufaj dzieciom w wieku 3-6 lat by zostawiać je sam na sam z noworodkiem.Od stąd np. rodzice nie wiedzą skąd en uraz...
Kokoszycka mieszkałem tam ..patologia ,alkohol, syf..co chwilę jakieś akcje tam się dzieją
cygany i socjale
Na patosiedlu co chwila się coś dzieje i każdy wie kto tam mieszka...
jest to chyba logiczne ze zrobili to "rodzice" dziecka bo przecież 3 miesięczne dziecko nie mogło samo się uderzyć !!!