Produkuję jedzenie dla siebie. Musi być zdrowe
Bardzo blisko natury budują swą rolniczą przyszłość państwo Jolanta i Paweł Grimowie z Kornowaca, dostrzegając rozwój swojego gospodarstwa we współzależności panującej w przygrodzie pomiędzy roślinami, zwierzętami i człowiekiem. I ten tylko z pozoru sielankowy pomysł na współczesne rolnictwo, zaczerpnięty został nie z bajki, ale z popartego doświadczeniem życia specjalistów od permakultury.
– Permakultura, to inaczej permanentna agrokultura, czyli ekologiczny sposób projektowania przestrzeni gospodarczej, który ma na celu stworzenie optymalnego dla roślin, zwierząt i ludzi środowiska, przynoszącego wszystkim, jak najlepsze korzyści – tłumaczy Paweł Grim. Przed trzema laty wraz z żoną przejęli gospodarstwo i starają się prowadzić je na własnych zasadach. Pomagają im rodzice państwo Jadwiga i Stanisław Grimowie, choć jak pan Paweł przyznaje, ojciec jeszcze nie do końca zaakceptował zmiany systemu gospodarowania. I trudno się dziwić rolnikowi wychowanemu w tradycyjnym gospodarstwie, skoro i sąsiedzi z niedowierzaniem przyglądają się pracy pana Pawła. On sam opowiada, jakie zdziwienie wywołało ściółkowanie ziemniaków: – Pole kartofli zaścieliliśmy słomą i kompostem. Chodzi o to, aby ziemia, jak najkrócej była odsłonięta. Słoma wywiedziona na wiosnę na kartoflisko zniknęła do zbioru ziemniaków – mówi pan Paweł o ściółce, jako cennym źródle substancji organicznych wzbogacających glebę.
Wzniesione ogrody
Państwo Jolanta i Paweł są dopiero na początku projektowania gospodarstwa, ale konsekwentnie starają się urzeczywistniać swoje pomysły. W przydomowym ogrodzie na próbę stworzyli grządki wzniesione w formie kopców z biomasą. Ta rozkładając się przez dłuższy czas uwalnia cenny dla roślin nawóz, a zakopane w ziemi drewno akumuluje wodę, podnosząc wilgotność gleby.
Na największej grządce rośliny były wysiewane losowo. – Wymieszaliśmy nasiona warzyw, traw, kwiatów i ziół. Od tego co wyrośnie, będzie zależało co w przyszłości posiejemy – tłumaczy. Planuje założyć ogrody, w których na wzór lasu, na małej przestrzeni powstanie struktura z dużą liczbą drzew owocowych. Badania wykazują, że taki ogród bez ingerencji człowieka, owocuje nawet po stu latach.
W permakulturze nie ma szkodników i nie ma chwastów, każda roślina i zwierzę jest pożyteczne. Trawy po wypieleniu wykorzystywane są jako biomasa. Państwo Grimowie nie stosują żadnych środków chemicznych ani w ogrodzie, ani na polach. – Tworzymy przestrzenie, w których jest miejsce również dla dzikich zwierząt. Nornica ryje na głębokości 1,5 – 2 m, a tym samym pomaga nam doprowadzać wodę i tlen w głębsze partie korzeni. Pojawiają się też węże i jeże, które walczą dla nas z gryzoniami – opowiada pan Paweł. By chronić swoje uprawy przed szkodnikami, państwo Grimowie zamierzają „zaprosić” do swoich ogrodów pożyteczne owady, sadząc przyciągające je rośliny i kwiaty.