Dziś nie jesteśmy oswojeni ze śmiercią
Komercjalizacja usług funeralnych, przepisy skłaniające ludzi, by ciało zmarłego zamiast w domu, pozostawało w kaplicy cmentarnej, a także sprowadzenie pochówku wyłącznie do roli pogrzebu sprawiają, że dziś obrzędowość pogrzebowa jest dużo uboższa niż kiedyś.
Po ceremoniach pogrzebowych okadzano obejścia ziołami święconymi w uroczystość Matki Bożej Zielnej, czy z wianków święconych na Boże Ciało. Miały one niwelować nieprzyjemny zapach po świecach oraz ciała zmarłego, przede wszystkim jednak pomóc duszom zmarłym odejść we właściwym kierunku. Podczas samej ceremonii pogrzebowej, wyprowadzając zmarłego z domu, uderzano trumną o próg, czym obwieszczano jego ostateczne rozstanie z domem rodzinnym. Jeśli cmentarz był poza wsią, kondukt zatrzymywał się na granicy, pod krzyżem lub kapliczką, gdzie ściągano trumnę z wozu i kładziono ją na ziemi, aby zmarły mógł po raz ostatni pożegnać się ze swoją miejscowością.
Ze śmiercią ludzie byli kiedyś bardziej oswojeni, w bezwarunkowym przekonaniu, że: Bóg dał, Bóg wziął. Śmiertelność zaś była dużo wyższa, w szczególności wśród dzieci, które rodziły się w domach, a te słabe i chore bez opieki medycznej szybko umierały. Dzieci podobnie jak i młode dziewczęta grzebano w białych strojach. Kobiety natomiast na tę okoliczność przechowywały swój strój ślubny lub też odświętny strój chłopski.
Lokalną społeczność o śmierci we wsi informowano zwykle specjalnymi dzwonkami pogrzebowymi. Bliscy zmarłego zaprzestawali wtenczas wszelkich prac związanych z kopaniem lub orką ziemi, aby przypadkiem nie spowodować śmierci kogoś drugiego w rodzinie. Gdy ktoś umierał, budzono członków rodziny, żeby zmarły nie zabrał kogoś ze sobą. Jeśli zmarły „przeleżał” niedzielę, wierzono, że ktoś pójdzie za nim na drugi świat. – Takich przepowiedni i wróżb związanych ze śmiercią jest bardzo dużo. W obrzędowości wigilijnej jeśli przed dopaleniem się gasła świeczka na drzewku, uważano że ktoś nie doczeka następnych świąt. Podobnie w obrzędowości ślubnej, gasnąca świeca zapowiadała szybką śmierć jednego z nowożeńców. Za niewskazane uważano też śluby w maju, co potwierdzało nawet przysłowie: „W maju ślub, szykuj grób” – przypomina Julita Ćwikła. Powszechna niegdyś wiara w sny wróżebne, jeszcze obecnie mocno umocowana jest w świadomości starszego pokolenia.
Ewa Osiecka