Nastolatek wypadł z okna domu dziecka
Wodzisławscy śledczy badają okoliczności dramatycznego zdarzenia, do którego doszło w Domu Dziecka w Gorzyczkach. Piętnastolatek wypadł z okna budynku. – Nie mamy pojęcia jak dziecko pokonało zabezpieczenia w oknach – rozkłada ręce dyrekcja placówki.
Położony na terenie malowniczego parku trzykondygnacyjny budynek Powiatowego Domu Dziecka w Gorzyczkach to miejsce, gdzie trafiają dzieci częściowo lub całkowicie pozbawione opieki rodzicielskiej. Jednostka prowadzona jest przez powiat wodzisławski, zatrudnia kilkunastu pedagogów i wychowawców. Mimo takiej obsady, w placówce doszło do poważnego wypadku. W nocy z 5 na 6 listopada nastoletni wychowanek domu dziecka wypadł z okna budynku, doznając poważnych obrażeń. – Sprawdzamy czy w placówce był prawidłowy nadzór i opieka nad dziećmi i czy pracownicy nie zaniedbali swoich obowiązków – mówi nam starsza sierżant Katarzyna Muszyńska z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim. Pogotowie otrzymało informację o wypadku około północy. Karetka zabrała piętnastoletniego Mateusza do szpitala w Rybniku Orzepowicach. Potrzebna była jednak specjalistyczna pomoc. Następnie trafił do szpitala w Katowicach Ligocie. – Chłopak przeszedł już operację kości ramieniowej. Ma również uraz głowy. Musi mieć dokładnie zbadaną szczękę i kolana – mówi Wiesława Niemcewicz-Cierpiał, dyrektor Powiatowego Domu Dziecka w Gorzycach. Mateusz obecnie przyjmuje tylko posiłki w płynie, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jak to możliwe, że piętnastolatek wypadł przez okno? – Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że nastolatek poślizgnął się na parapecie gdy palił papierosa. Policjanci z wydziału kryminalnego ustalają, czy do zdarzenia przyczyniły się inne osoby – mówi policjantka. Co ciekawe, okna w domu dziecka są zabezpieczone i to podwójnie. – Każde z nich ma klamkę zamykaną na kluczyk i dodatkowo są zabezpieczone kłódkami. Klucz mają tylko wychowawcy, ale faktem jest, że Mateuszowi udało się otworzyć oba zamki. Nie mam pojęcia jak – mówi dyrektorka.
Widzę że domy dziecka są jak więzienia. Jakim prawem 15 latek nie mógł sobie wyjść aby pochodzić sobie po parku? Czy on jest wieźniem, niewolnikiem? Jakoś ja i moim kolegom to w domach rodzice nie zamykali okień na klucz czy drzwi, nie zakazywali wychodzenia z domu czy pokoju, widać że ten dom dziecka to jakaś patologia, skoro im się wszystko zakazuje, nie dziwię się że potem z tych dzieciaków wyrastają kryminaliści albo patologia.
15 latek to juz nie znowu takie dziecko ,jesli ma sie mozg na miejscu to wiadomo ze wydziwiajac mozna wypasc ,z drugiej strony sam grzebal az otworzyl czyli sam sobie zlamal jakies przepisy bezpieczenstwa i akurat wychowawcy nie powinni zostac ukarani