Czytelnik bezlitosny dla władz powiatu i dyrekcji szpitala
Jeśli fakty przeczą teorii, tym gorzej dla faktów. Słynna sentencja Hegla jak ulał pasuje do podsumowania dyskusji wokół prywatyzacji radiologii, którego dokonał Czytelnik portalu Nowiny.pl.
Szanowna Redakcjo
Obserwując toczącą się od ponad roku na łamach Nowin dyskusję na temat prywatyzacji radiologii w Raciborskim Szpitalu trudno sobie odmówić chociażby pobieżnej próby podsumowania.
We wszystkich wywiadach zarówno dyrekcja szpitala jak i władze powiatu (ze starostą i przewodniczącym rady) podkreślali konieczność tej kontrowersyjnej (zwłaszcza w obecnym czasie) operacji, prześcigając się w argumentowaniu.
Dyrektor szpitala (Ryszard Rudnik - red.) swoje stanowisko, prezentował jak zwykle, w sposób bardzo zdecydowany: "zużyty technologicznie sprzęt diagnostyczny należy bezwzględnie wymienić. Przy okazji kontraktu z zewnętrznym operatorem uzyska się również rezonans magnetyczny, którego brak jest obecnie główną barierą rozwojową szpitala. Umowa z firmą zewnętrzną zostanie podpisana na okres 10 lat – bo tak jest stabilniej i bezpieczniej dla szpitala i mieszkańców." Elokwentnie i elegancko dyrektor wywodził, że "zainteresowanie takim kontraktem na rynku jest bardzo duże", zapewniał, że "nie szukamy każdego i za wszelka ceną, tylko kogoś kto to wykona łącznie z inwestycjami, na warunkach określonych przez szpital". Dyrektor zabłysnął również wiedzą ekonomiczną i zarządczą wykładając, iż "Zakład Diagnostyki i terapii nie przynosi strat, że jego koszty bezpośrednie to ok. 3 mln zł /rocznie a całkowite (tj. z kosztami dyrekcji administracji itp.) to trochę ponad 3 mln, szpital ma przychód z badań TK ok. 1 mln rocznie z tego 800 000 zł z NFZ". Mały udział szpitala w usługach komercyjnych dla mieszkańców dyrektor tłumaczył zbyt małą liczbą pracowników - co oczywiście się zmieni radykalnie po przejęciu radiologii przez prywatną firmę. Mimochodem dodał, że dyrekcja przewiduje oszczędności ok. 500 tys. rocznie na zakupie badań u prywatnego operatora. Co więcej – dyrektor wymyślił, że firmie będzie się regulować faktury z 3 miesięcznym okresem płatności - co poprawi płynność szpitalowi. Wtórował mu w tym wszystkim niezastąpiony w takich sytuacjach przewodniczący rady powiatu (Adam Wajda - red.), snując kasandryczne wizje końca szpitala i wszystkich pracowników, jeśli nie podejmie się trudnych ale uzasadnionych decyzji (prywatyzacja radiologii), co nawet obrazował upadkiem Stoczni Gdańskiej bo w niej zaniechano reform. Co więcej, żeby zbliżyć temat szerokim, warstwom społeczeństwa przewodniczący użył bardzo trafnego opisu tj. zaznaczył, "że jak sprzęt diagnostyczny będzie nowy to łatwiej będzie stwierdzić czy dana plamka to wylew czy też guz".
Uzbrojony w taką argumentację starosta i część radnych kibicowali poczynaniom dyrekcji szpitala. Dzisiaj po prawie roku można się jasno przekonać jaki jest finalny efekt tej jakże ważnej operacji na szpitalu i pacjentach.
Zainteresowanie na rynku było znikome, wybrano jedynego oferenta i to w drugim postępowaniu (zwykle jedna oferta jest argumentem do unieważnienia konkursu – ale w Raciborzu chyba wola starosty jest niepodważalna, "ma być prywatyzacja to będzie"). Umowa została podpisana na lat 5 a nie na 10 (co z tą pewnością i stabilnością panie dyrektorze?). Szpital nie uzyskał rezonansu (i tak pozostała główna bariera rozwojowa szpitala – co z pewnością spędza sen z oczu energicznej dyrekcji). Wydaje się, że szpital podpisał wszystko na warunkach prywatnej firmy – bo po pierwszym konkursie zrewidował swoje oczekiwania, zgodnie z życzeniami potencjalnego oferenta. W podpisanych umowach są klauzule zobowiązujące wręcz do wykorzystania starego szpitalnego sprzętu oraz do jego serwisowania (co z tą plamka i guzem na zdjęciu panie przewodniczący?). Termin płatności jest oczywiście miesięczny a nie kwartalny a za zwłokę szpitalowi grożą odsetki. Wartość kontraktu to ok. 15 mln zł/5 lat więc ok. 3 mln rocznie (gdzie te oszczędności ok. 500 tys. rocznie?). Wykreślając pracownie rtg z struktury własnej – szpital staje się zakładnikiem prywatnej firmy.
Oczywiście bezcenne jest przekonanie starosty, że prywatna firma przy użyciu zużytego technologicznie sprzętu szpitalnego, przejętego personelu szpitala potrafi lepiej zorganizować diagnostykę. Za całą resztę zapłacimy niestety my - mieszkańcy i pacjenci.
PS. Dla zainteresowanych linki do wywiadów:
fot. Mateusz Kapciak/sxc.hu
Od redakcji: powyższy list dotarł do redakcji w środę 23 listopada; przesłaliśmy jego treść dyrekcji szpitala oraz staroście raciborskiemu, z informacją, że planujemy publikację. Wskazaliśmy na interesujące naszym zdaniem argumenty autora listu, prosząc o ustosunkowanie się dyrektora Ryszarda Rudnika. Niestety mimo, że publikację przesunęliśmy o kolejne dni odpowiedź od dyrekcji nie nadeszła. Na nasze pytania nie zareagował także starosta raciborski Ryszard Winiarski.
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Ludzie
Wójt Gminy Pietrowice Wielkie
Dyrektor Szpitala Rejonowego w Raciborzu
Ciekawe jak to będzie z tą siecią szpitali od przyszłego roku i kontraktu usług medycznych? Jedna z takich firm, przejmujących szpitale i działy diagnostyczne padła, na dodatek właściciela zatrzymali- tak media podają. NFZ ma być zlikwidowany czy to sens, pakowania się w niewiadomą?
jakiś łagodny ten czytelnik.autor listu chyba nie był nigdy na posiedzeniu rady społecznej szpitala ani na klubie koalicji.tam to dopiero nam obiecywałi ,ale dyscyplina klubowa zabrania..
Ten list to jest malutki wierzchołek lodowej góry..tylko odwagi brakuje... i strach.
A przecież mówią, że gdy zima to już zgoda.
Dzwonią dzwoneczki,pamięć idzie w las
A popłynęła nagle
wielka ciemna woda
i stanął zegar,
ruszył czas.