Po imprezie zakatowali sąsiada
Nawet 10 lat w więzieniu może spędzić Denis S. (na zdjęciu) i Daniel C., którzy zdaniem prokuratury śmiertelnie pobili inwalidę z Raciborza. Mężczyźni mieli skatować mężczyznę na wózku i zostawić go w mieszkaniu przy ul. Głubczyckiej, gdzie zmarł. Niewykluczone, że byli pod wpływem środków odurzających.
Johan z okna
Wszystko wskazuje na to, że Jan K. zginął bez powodu. Śledczy biorą pod uwagę, że podejrzani mogli być w momencie mordu pod wpływem dopalaczy lub narkotyków. – Rzeczywiście sprawdzamy również taką wersje – mówi nam prokurator Mariusz Klekotka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. Jest to o tyle prawdopodobne, że kilka godzin przed tragedią na jednym z portali społecznościowych pojawił się film nakręcony telefonem komórkowym z osiemnastki, na której Denis S. jest wyraźnie pobudzony. Johan, jak nazywali potocznie Jana K. sąsiedzi miał opinię osoby nieszkodliwej. Czasem zdarzało się, że i sam coś wypił. Z racji trudności z chodzeniem całymi dniami przesiadywał w oknie na parterze. Wyraźnie bał się rodziny S, która mieszkała dwa pietra nad nimi.
Klub jest w szoku
Denis S. to były uczeń rybnickiej zawodówki. – Już się u nas nie uczy, ale nie sprawiał większych problemów wychowawczych – słyszymy w dyrekcji szkoły. Daniel C. to uczeń raciborskiego gastronomika, próbował swoich sił jako raper. Aresztowany Denis S. w przeszłości trenował sztuki walki w raciborskim klubie Łamator. Udało mu się zdobyć nawet złoty medal w swojej kategorii wagowej. – Od kilku lat nie pojawia się w naszym klubie. Początkowo nawet nie wiedziałem o kogo chodzi. Mimo to jesteśmy w szoku – mówi prezes Łamatora Tomasz Jabłonka. Śledczy czekają jeszcze na pełne wyniki sekcji zwłok zmarłego mężczyzny. – Niewykluczone, że kwalifikacja prawna czynu może zostać zmieniona – przyznaje prokurator Mariusz Klekotka. Podejrzanym grozi kara 10 lat więzienia. W przypadku zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo, nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Adrian Czarnota
Do tematu zabójstwa na Głubczyckiej wrócimy w kolejnym numerze