Porwanie mieszkanki Radlina
Dziesięć lat temu policjanci zatrzymali sprawców uprowadzenia mieszkanki Radlina i jej córeczki. Kobieta była więziona w chlewie i piwnicy. Kiedy wróciła do domu ważyła 32 kilogramy. Duży Kaliber przypomina najgłośniejsze sprawy kryminalne ostatnich lat z naszego regionu.
Pomógł telewidz
Kiedy radlinianka już była całkowicie wyczerpana, jej „opiekunowie” wsadzili ją do pociągu, bez biletu i pieniędzy. Tak dotarła na dworzec w Wodzisławiu Śl. Policja szybko ustaliła, że informacje o Zbigniewie C. są zgodne z prawdą. Jest to oszust i złodziej, poszukiwany od 1999 r. przez kilkadziesiąt prokuratur i sądów. M.in. obiecuje naiwnym osobom pomoc w znalezieniu pracy za granicą. Magdalena Ł. jest jego konkubiną. Działali razem. Przełom w śledztwie przyniosła emisja programu 997 przedstawiająca sprawę zniknięcia mieszkanki Radlina i jej córeczki. Zaraz po programie zadzwonił człowiek, który podał, że zaginiona najprawdopodobniej przebywa w województwie zachodniopomorskim. Następnego dnia policja zorganizowała zasadzkę i w jej efekcie ujęci zostali sprawcy porwania. Podczas przeszukania pomieszczeń budynku natknięto się na rozmaite ślady wskazujące na przestępczy proceder, którym trudnili się sprawcy uprowadzenia. Były to fałszywe dokumenty, karty bankomatowe i dokumenty. Wśród kart bankomatowych ujawniono również te, należące do uprowadzonej Bernadetty. Przy okazji wyszło na jaw kogo i kiedy oszukali Zbigniew C. i jego przyjaciółka Magdalena Ł.
(acz)