Zapomniani górnicy KWK Anna. Strajkowali przeciwko stanowi wojennemu
- W naszych mediach: polskich, śląskich – nic się nie mówi o górnikach z KWK „Anna” z Pszowa. Oni to zastrajkowali już 13 grudnia (jako jedni z pierwszych) - pisze Czytelnik.
Jak słyszymy – mówimy o stanie wojennym w 1981 roku, każdy w Polsce, na Śląsku, w Pszowie myśli o KWK „Wujek” w Katowicach, „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu Zdr., Stoczni w Gdańsku, niektórzy jeszcze wiedzą o KWK „Piast”. W naszych mediach: polskich, śląskich – nic się nie mówi o górnikach z KWK „Anna” z Pszowa. Oni to zastrajkowali już 13 grudnia (jako jedni z pierwszych). Potem kontynuowali strajk pod ziemią cały tydzień.
400 strajkujących górników*
Na początku wg różnych źródeł strajkowało pod ziemią przeszło 400 osób, bez wyjeżdżania na powierzchnię. Wydobycie w ciągu tego tygodnia zmalało o 70%. Do soboty 19.12.1981r. liczba górników malała. 20 grudnia (wg informacji w internecie art. „Kult św. Barbary w kopalni „Anna” w Pszowie” – Z. Krakowczyk, E. Porwolik, J. Lipa) zakończyło strajk 80 górników. Wg informacji z innego źródła, 24 górników zakończyło strajk w niedzielę 20.12.1981r. po południu – wychodząc na powierzchnię po drabinach szybem ZAWADA, bojąc się że po wyjeździe innymi szybami zaraz zostaną zatrzymani przez MO.
Przesłuchania na Jedłowniku
Wszystkich strajkujących przesłuchiwano sukcesywnie w Komisariacie MO w Jedłowniku i przez wojskowych w Wodzisławiu Śl. Wymierzano im kary grzywny za udział w strajku. Jeden z nich dostał grzywnę w wysokości 5350 zł., (średnia krajowa 7690zł). Większość z nich została przyjęta do pracy, ale na nowych warunkach. A za te dni strajku byli w następnych latach szykanowani np. przy przyznawaniu nagród, wczasów, odznaczeń, mieszkań, talonów na auta.
Represje i wyjazd z kraju
W stosunku do Kazimierza Górnego i Konrada Hajduczka zastosowano areszt tymczasowy. Zatrzymanych sądzono przed Sądem Wojskowym w Gliwicach – gdzie zostali uniewinnieni, ale byli jednak represjonowani:
- nie otrzymali pracy w kopalni,
- nigdzie nie mogli znaleźć zatrudnienia,
- zostawali zwalniani po kilku dniach pracy ( jak pracowali u prywaciarzy),
- Kazimierzowi Górnemu wypowiedziano mieszkanie na Osiedlu - po zwolnieniu z kopalni.
Szykanowani górnicy i ich rodziny żyli dzięki pomocy swoich rodzin oraz dzięki zbiórkom pieniędzy przez kolegów pracy i ze Związku „Solidarność” (w stanie wojennym zdelegalizowany). W końcu Kazimierz Górny i Konrad Hajduczek wyjechali za granicę (niechętnie).
Zapomniany strajk
Co ciekawe, FAKTEM jest że żadnych wzmianek na temat strajku w KWK „Anna” w 1981 r. nie ma w Izbie Pamięci KWK „ Rydułtowy-Anna”, ani w kronice „Solidarności” w Katowicach (wg wiceprzewodniczącego Związku „Solidarność”).
APEL – odezwa do czytelników:
Jeśli ktoś z czytelników „Nowin” zna z imienia i nazwiska tych 24 górników, którzy strajkowali do końca i wyszli po drabinach na powierzchnię szybem „Zawada”- proszę o informację w KOMENTARZACH pod tymże artykułem.
NIECH CI GÓRNICY NIE ZOSTANĄ ZAPOMNIANI - są tego warci!
Andrzej (nazwisko znane Redakcji)
* śródtytuły od redakcji, zdjęcie poglądowe (KW S.A.)
Opinie oraz treści zawarte w rubryce Publicystyka przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą ale nie muszą odzwierciedlać poglądów redakcji. Masz coś ciekawego do przekazania szerszemu gronu - zapraszamy na łamy portalu nowiny.pl - opublikujemy Twój felieton bezpłatnie. Wyślij swoje przemyślenia na adres portal@nowiny.pl. Redakcja zastrzega sobie prawo odmowy publikacji materiału.
Panie op przedstawię Panu zajście jaka nas spotkała przez takich mocnych w gębie jak Pan. Na drugi dzień czyli 16 12 1981r po zjeździe górników na dół,my w osobach Inż.Lipa Inż. Krakowczyk i Ja postanowiliśmy odwiedzić strajkujących na dole i sprawdzić czy nie stwarzają jakiegoś zagrożenia dla załogi.Otoczyło nas kilku uzbrojonych w styliska i zaczęli nam machać nad głowami,najaktywniejszy był "maszyniok" z poziomu 500.Jakie było moje zdziwienie na drugi dzień kiedy zobaczyłem go w pracy. Przepraszał i prosił mnie żebym to przemilczał. A co do tych 24 górników Oni byli tak zdeterminowani że wcale nie chcieli wyjechać{młodzi chłopcy] bo otrzymali wiadomość że po wyjeździe będą zaraz wcieleni do wojska. A o ZOMO to opowiadał jeden Pan z Warszawy którego Mama obudziła o 12oo i dowiedział się ostanie wojennym a Pan to powtarza,czyli jesteście z tego lepszego sortu.
Panie op odpowiem panu jak Szt Oddz. Misz odpowiedział Ziarkiemu że "nasrać komuś do butów jest proste,ale wyczyścić potem jest trudno".Ja nikogo nie oceniam co albo jak to zrobili,tylko powtarzam taką otrzymałem informację od pozostałych strajkujących.Ze część strajkujących z Hajduczkiem udali się drogą wentylacyjną na szyb zawada.Skoro Pan tak uważa to jak Pan wytłumaczy działanie Zyśka [tego działacza partyjnego] że On nie spocznie aż mnie nie wypierdolą z kopalni.Przecież to ja byłem na Manifeście i ostrzegłem załogę że Milicja zbliża się na" Annę",dzięki temu załoga zdążyła zjechać na dół.
panie Porwolik pisze pan że uciekli szybem zawada Chce ich pan ośmieszyć? Dla mnie ci co byli na dole chociaz kilka dni byli bohaterami a pan był po drugiej stronie Po tej gdzie było ZOMO
Chciałem zainteresowanych poinformować że Pan Lipa, Pan Krakowczyk i Ja w miarę dokładnie opisaliśmy w gazetce ukazującej się w Pszowie wybuch oraz przebieg strajku w Pszowie.Redaktorem był Kołodziej Bogusław.
Dodając do artykułu stwierdzam że sąd wojskowy był w Gliwicach gdzie Ja i Dyrektor Kempny byliśmy świadkami broniących przywódców strajku.
Nazywam się Eugeniusz Porwolik i chciałem poinformować redakcję że ostatnich strajkujących górników Ja wyprowadziłem ,do górników pod ziemią udałem się na prośbę Dyrektora Kempnego oraz komisarza wojskowego Na dół kopalni zjechałem sam[nie było drugiego odważnego],miałem przy sobie list Proboszcza który prosił górników o zaprzestanie strajku oraz słowo oficera wojska polskiego że w stosunku do strajkujących nie będą zastosowane żadne szykany.Z przywódców strajkujących zastałem tylko K.Górnego,pozostali w nocy uciekli szybem zawada.Na powierzchnię wyjechaliśmy w niedzielę około godz.18 00.Sąd wojskowy odbył się w Gliwicach gdzie Ja i Dyrektor Kempny byliśmy świadkami i tam oświadczyłem że otrzymałem od komisarza słowo oficerskie że nie będą szykowani.Po rozprawie Hajduczek i Górny zostali zwolnieni. Chciałem dodać że Ja z F. Koźmickim i Komisarzem w dniu 15 grudnia byliśmy na kop. w Jastrzębiu ponieważ komisarz nie wierzył akcji na kopalni,i tam dowiedzieliśmy się że jadą na kop.Anna.I na wskutek naszej informacji górnicy za zgodą Dyrektora zjechali na dół.i tak myślę czy zamiastWujka nie była by Anna.
Sąd Garnizonowy w Katowicach.A nie Gliwice.Skad dziwne wiadomosci.A na adresie parafi ktos nie zna prawdy i pisze bzdety.
Ostatni wyjechali w niedziele.A ci co wyszli innymi szybami zrobili to wcześniej.
"gosia" widzisz jakie rozbieżności: 1. # Jan - wyjechali
2. #Ryszard - wyszli
3.# Zawada - wyszli
NIKT nie wychodził szybem Zawada wyjechaliśmy z poziomu 500m szybem Jan.Nie wprowadzaj ludzi w BŁĄD.Moze co niektórzy co sie wystraszyli.
komentarz 14 grudnia 2016 18:40/w Informacje, Polska .G. TOBISZOWSKI: KOMUŚ ZALEŻY NA TYM, BY KŁAMAĆ GÓRNIKÓW.Komuś zależy, żeby straszyć górników i przedstawiać nieprawdziwe informacje opinii publicznej – powiedział dziś wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski. Wraz z szefem resortu energii Krzysztofem Tchórzewskim mówił na konferencji w Sejmie na temat sytuacji w polskim górnictwie. Odniósł się również do informacji dotyczącej likwidacji kopalni Makoszowy.
Górnicy pracujący w kopalni Makoszowy sprzeciwiają się decyzji rządu i zapowiadają szeroko zakrojone akcje protestacyjne.
Minister Tobiszowski podkreślił, że decyzja ws. likwidacji Makoszowy była zapisana w porozumieniu podpisanym jeszcze przez poprzedni rząd ze stroną społeczną. Zapewnił on, że żaden górnik nie straci pracy, ale będzie musiał zmienić miejsce pracy.
– Pomoc publiczna polega na tym, że nie można w SRK z roku na rok powiększać wydatkowanych pieniędzy, ale zmniejszać. W kopalni Makoszowa wydaliśmy więcej w 2016 r. niż w 2015 r., a związkowcy pojechali do Brukseli to zgłosić. Przez to Bruksela zauważyła, że nie do końca realizujemy założenia poprzedniego rządu likwidując KWK Makoszowy. My tej kopalni daliśmy szansę. Unia Europejska dając nam notyfikacje stwierdziła, że jeśli poprzedni rząd podjął decyzję o likwidacji, to my mamy realizować te założenia. Wszyscy pracownicy KWK Makoszowy mają ofertę pracy. To jest ponad tysiąc osób i nikt nie straci pracy. A co się wydarzyło? Związkowcy zablokowali miejsca, gdzie można odebrać bankiety przechodzenia na kopalnie – akcentował wiceminister energii.
Kopalnia Makoszowy w Zabrzu, zatrudnia ok. 1400 osób i pozostaje w strukturach Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Jedynie do końca tego roku może korzystać z dopłat do strat produkcyjnych.
W tej sytuacji rząd zaproponował, że górnicy z likwidowanych kopalń znajdą zatrudnienie w innych zakładach.
w Pszowie to w ogóle pamiętają o tym strajku? Bo chyba tylko Jastrzębie i Katowice pamiętają, inna sprawa, że wtedy Pszów to był Wodzisław.
był tam i mój ojciec Już nie żyje Byłem z niego dumny Chwała tym górnikom Precz z komuną
u nas w regionie to dużo postkomuchów w samorządach, więc i tak cud, że ktoś tych ludzi w artykule chce przypomnieć. Historia strajków mimo, że wiele osób dotyczy i interesuje nie jest upamiętniana przez samorządy, bo po co, skoro duża część radnych-bezradnych stała w 1981 r. tam gdzie ZOMO.
http://parafia4.webd.pl/?page_id=3001
Tutaj sa informacje o strajku w Pszowie
Kazimierz Górny, Alfred Brzezinka, Józef Hojka i bracia Hajduczkowie. Zatrzymanych było bardzo dużo. Przewożono ich po 5 osób do Wodzisławia, gdzie byli przesłuchiwani
Byłem górnikiem KWK "Anna", znam 2-óch tych zapomnianych górników:
Józef Nikiel z Pszowa i E. Hajduczek