Jesteśmy silne dla naszych dzieci
Jaka powinna być matka niepełnosprawnego dziecka? Wzbudzająca współczucie, biedna, zaniedbana i wiecznie żebrząca o jałmużnę. Przynajmniej tak postrzegana jest w społeczeństwie, w którym tworząc prawo często zapomina się o człowieku. Zapomina się też o tym, że kobiety z życiowych niepowodzeń potrafią czerpać siłę. A dla swoich dzieci będą walczyć z bezdusznymi urzędnikami i przepisami tak długo, jak będzie to konieczne.
Ubezwłasnowolnienie problem, na którym można połamać nie tylko język
Kiedy rodzi się niepełnosprawne dziecko, nikt nie zastanawia się nad tym, jak poradzą sobie z nim rodzice. Gdy staje się pełnoletnie, zmusza się ich do jego ubezwłasnowolnienia i wyznacza kuratora. – Przez osiemnaście lat nikt się nami nie interesuje i nagle okazuje się, że trzeba nas kontrolować i sprawdzać czy potrafimy się własnym dzieckiem właściwie zajmować. Mamy być pod nadzorem kuratora, jakbyśmy stanowili patologię społeczną – skarży się Henryka Satała i opowiada o swoich przejściach z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie, które swoją pomoc finansową dla rodzin niepełnosprawnych dzieci uzależniało od ich ubezwłasnowolnienia. Rzecznik Praw Obywatelskich w piśmie do wicestarosty Marka Kurpisa odniósł się do tych praktyk jednoznacznie: „Raz jeszcze należy podkreślić, że uzależnienie przez urzędników samorządowych przyznania niezbędnego wsparcia od zastosowania tak poważnych ograniczeń jest rozwiązaniem daleko nieproporcjonalnym, stanowiącym przykład rażącego naruszenia fundamentalnych praw osób z niepełnosprawnością intelektualną”.
Marzena Ostrowska, mama niepełnosprawnego Damiana, ubezwłasnowolniła go za namową lekarza psychiatry, ale dopiero po śmierci męża zrozumiała jakie pociągnęło to za sobą konsekwencje. – Stałam się niewolnikiem własnego mieszkania. Żeby je sprzedać, albo zamienić muszę mieć zgodę sądu, gdyż stanowi ono część spadku mojego ubezwłasnowolnionego syna. Ogromne problemy miałam też ze sprzedażą samochodu, a byłam bez środków do życia, bo przecież mając chore dziecko nie mogłam podjąć pracy – tłumaczy.
Niepełnosprawny syn Alicji Olejniczak wcześniej był podopiecznym ośrodka dziennego pobytu przy Rzeźniczej, ale gdy stan jego zdrowia znacznie pogorszył się, nie mogli mu już zapewnić odpowiedniej opieki. – Piotr jest dzieckiem leżącym z niedotlenieniem mózgowym na tlenoterapii domowej. Często dochodzi u niego do bezdechu i zatrzymania akcji serca. Dzwonimy po pogotowie, które zabiera go do szpitala, a tam lekarz dyżurny nie chce go przyjąć na oddział, bo nie jest ubezwłasnowolniony. Wtedy pytam, czy nieprzytomnego człowieka przywiezionego z wypadku też o to pyta, czy może ratuje jego życie? – tłumaczy. Takich przypadków pani Alicja miała wiele i zazwyczaj musiała interweniować u dyrektora szpitala.
Mama niepełnosprawnego Krzysia jeździ z nim do stomatologa w Opolu. Jeśli jest potrzeba podania znieczulenia, pierwsze pytanie anestezjologa zawsze dotyczy ubezwłasnowolnienia. I tak jest wszędzie: w szpitalu, u specjalisty czy w urzędzie. – Syna ubezwłasnowolniłam 6 lat temu. Dostałam bezpłatną pomoc prawną z Ośrodka Informacji dla Osób Niepełnosprawnych w Starostwie Powiatowym w Raciborzu. Pracująca tam prawniczka wytłumaczyła mi, że jest to na moją korzyść i sama napisała mi pozew o ubezwłasnowolnienie. Byłam przekonana, że robię dobrze, teraz wiem, że to nie było konieczne – tłumaczy Edyta Morańska-Dyrbuś.
Mariola Chluba decyzję o ubezwłasnowolnieniu córki podejmuje pod dużą presją otoczenia. – Wszyscy na mnie naciskali: od psychiatry, po urzędników, więc w końcu się poddałam i to zrobiłam. A potem przeczytałam w wyroku sądu, że moja córka Jessica jest ubezwłasnowolniona na prośbę rodzica. Nie podobało mi się to, a teraz wiem, że gdyby mi się coś stało, o jej losie będzie decydować państwo – mówi pani Mariola, a Henryka Satała podkreśla, że przez wiele lat tłumaczono rodzicom, że gdy ubezwłasnowolnią swoje pełnoletnie dzieci, to nie będą ponosić żadnej odpowiedzialności za ich czyny. – To jest kłamstwo, bo to opiekun prawny, czyli najczęściej matka, jest odpowiedzialny prawnie za wszystkie szkody wyrządzone przez ubezwłasnowolnionego, a ten argument przekonywał wielu zdesperowanych rodziców do podjęcia takich kroków – podsumowuje.