Przewodniczący Mainusz idzie w zaparte
Zapytaliśmy Henryka Mainusza jakim prawem nie wpuścił dziennikarzy na spotkanie radnych i urzędników w sprawie przyszłości raciborskich szkół. Dziś otrzymaliśmy odpowiedź na nasze pismo. Oto jak Henryk Mainusz pojmuje jawność działania organów samorządu.
Henryk Mainusz powołuje się na statut Raciborza - Jawność działania organów miasta polega w szczególności na informowaniu o terminie i tematyce sesji Rady Miasta oraz posiedzeń komisji miejskich, a także prawie mieszkańców do uczestnictwa w obradach i sesjach.
- (...) powyższe spotkanie radnych datowane na dzień 14 grudnia 2016 roku, o którym mowa w Państwa korespondencji, nie miało charakteru sesji czy posiedzenia komisji, więc nie można mówić o ograniczaniu jawności samorządu - napisał do nas Henryk Mainusz.
Ta odpowiedź zaskakuje podwójnie. Po pierwsze, z cytowanego przez Henryka Mainusza fragmentu statutu miasta wprost wynika, że informowanie o sesji i komisjach oraz prawo udziału w nich nie wyczerpuje środków służących zachowaniu zasady jawności życia publicznego w naszym mieście.
Po drugie, tak okrojone pojmowanie zasady jawności działań radnych i władz Raciborza stoi w sprzeczności z prawem samorządowym, prasowym oraz konstytucyjnym - a więc aktów prawnych nadrzędnych wobec statutu Raciborza.
Szczegółowo o sprawie piszemy w najnowszym wydaniu "Nowin Raciborskich", który do sprzedaży trafi jutro (20.12.2106). Tam m.in. komentarz Jakuba Wójkowskiego ze Stowarzyszenia Bona Fides!, który sytuację z Raciborza bez ogródek okresla mianem patologii.
Wojtek Żołneczko
Henryk Mainusz odpowiada Nowinom [PDF]
Ludzie
Radny Miasta Racibórz, były przewodniczący rady.
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Dyrektor Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu
Skoro H. Majnusz twierdzi, że to było spotkanie nie mające charakteru sesji/komisji to:
1. Jaki charakter miało to spotkanie i dlaczego nie został sporządzono protokołu spotkania?
2. Dlaczego w spotkaniu brał udział pracownik Urzędu w trakcie godzin pracy?
3. Czy każdy mieszkaniec może organizować sobie spotkania, w urzędowych salach, dot. pogawędek o sprawach miasta?
Skoro H. Majnusz twierdzi, że to było spotkanie nie mające charakteru sesji/komisji to:
1. Jaki charakter miało to spotkanie i dlaczego nie został sporządzono protokołu spotkania?
2. Dlaczego w spotkaniu brał udział pracownik Urzędu w trakcie godzin pracy?
3. Czy każdy mieszkaniec może organizować sobie spotkania, w urzędowych salach, dot. pogawędek o sprawach miasta?
To nie jest nic nowego. Ten stan patologii w zakresie dostępu do informacji publicznej jest u nas obecny. W zeszłym roku, gdy rodzice prosili o zostawienie nauczycieli, których zmieniano by dac pracę innym, co było wynikiem niskiego naboru do szkół, również nie przestrzegano zasad dostępu do inf.publ, nie chciano rodzicom udostępnić inf.publ., zrobiono to po interwencjach, gdy minął już dawno termin. Nie zachowano przepisów. Też dotyczyło to tematyki oświaty. Albo brak wiedzy albo patologia. Co gorsze...?
Żadna władza nie lubi, gdy media patrzą im na ręce. Uzasadnienie radnego jest zadziwiające, bo to było spotkanie urzędowe, a nie kawka na imieninach cioci. Nie znają prawa obowiązującego w kraju? Statut miasta nie może być niezgodny z aktami prawnymi wyższego rzędu.
Bo to jest patologia, którą powinien się zająć jakiś kompetentny organ.