Watchdog Polska nie zostawia na Mainuszu suchej nitki
Sieć Obywatelska Watchdog Polska odnosi się do działań Przewodniczącego Rady Miasta Racibórz Henryka Mainusza, który nie wpuścił dziennikarzy Nowin Raciborskich oraz portalu Nowiny.pl na obrady radnych z urzędnikami. - Przewodniczący w sposób nieuzasadniony wyłączył jawność spotkania - uważa Paula Kłucińska z Sieci Obywatelskiej Watchdog.
14 grudnia w Urzędzie Miasta Racibórz odbyło się spotkanie radnych z prezydentem Mirosławem Lenkiem oraz naczelnikiem wydziału edukacji Robertem Myśliwym. W godzinach pracy urzędu dyskutowano o przyszłości raciborskich szkół, jednakże bez udziału mediów. Przewodniczący Rady Miasta Racibórz Henryk Mainusz odmówił dziennikarzom Nowin Raciborskich oraz portalu Nowiny.pl wstępu na salę obrad. Zdaniem ekspertów, nie miał do tego prawa.
O poradę w tej kwestii zwróciliśmy się do Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, której misją jest stanie na straży zagwarantowanej przez polskie prawo zasady jawności działań administracji państwowej i samorządowej. Paula Kłucińska, ekspert Watchdog Polska, zwraca uwagę na kilka wątków opisanej przez nas sprawy.
Pierwszy, to charakter spotkania. Skoro wzięli w nim udział radni, przedstawiciele władz oraz urzędu w budynku magistratu, to miało ono bez wątpienia charakter oficjalny - uważa P. Kłucińska. Jednocześnie wskazuje na art. 61 Konstytucji RP, który gwarantuje wszystkim zainteresowanym prawo dostępu do posiedzeń kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów oraz dostępu do materiałów z ich przebiegu. - W powołanych powyżej przepisach nie ma mowy o ograniczeniu dostępu mediów do spotkań o charakterze oficjalnym, jakim było to, odbyte w dniu 14 grudnia 2016 r. - zaznacza P. Kłucińska.
P. Kłucińska kwestionuje również sam pomysł zwoływania dodatkowego, niebędącego sesją posiedzenia radnych. - Nie po to bowiem obrady Rady odbywać mają się na sesjach (zwoływanych w miarę potrzeby) aby o wybranych sprawach decydować poza nimi - wyjaśnia.
Poniżej publikujemy pełne stanowisko Sieci Obywatelskiej Watchodg Polska w tej sprawie.
Przede wszystkim omawiane spotkanie odbyło się z udziałem radnych, w godzinach pracy Urzędu oraz w jego pomieszczeniu. Dodatkowo, przedmiotem prowadzonych tam rozmów była reforma systemu oświaty, a co za tym idzie, spotkanie to obejmowało również opracowywanie pewnych stanowisk. Mamy zatem pewność, że opisane spotkanie miało charakter służbowy (oficjalny). W tym miejscu pojawia się pytanie, czy istniała konieczność jego ustalenia poza oficjalnym posiedzeniem. Mimo, iż przepisy prawa nie wprowadzają wprost takiego zakazu, zjawisko to należy ocenić jako niepożądane. Nie po to bowiem obrady Rady odbywać mają się na sesjach (zwoływanych w miarę potrzeby) aby o wybranych sprawach decydować poza nimi. Ponadto, jeżeli Przewodniczący ustala tego typu nieformalną sesję, to też wstęp na nią powinno zagwarantować się nie tylko urzędnikom, ale również wszystkim zainteresowanym osobom (w tym dziennikarzom). Nie sposób zaakceptować wypowiedzi Przewodniczącego, który ,,nie widzi opcji’’ zaproszenia na nie innych osób, nie wskazując jednocześnie podstawy prawnej takiego ograniczenia. Warto zwrócić uwagę, że na regularnych posiedzeniach mogą bez przeszkód pojawiać się zainteresowani obywatele. Pozwala im na to sama Konstytucja RP, a konkretnie wyrażone w art. 61 prawo do informacji, a w tym prawo wstępu na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów (wraz z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu). Co więcej, dostęp do posiedzeń oznacza również prawo każdego do pozyskania materiałów z sesji (protokół, czy też nagranie). W przeciwieństwie zaś do zwykłych posiedzeń, na tym zorganizowanym przez Przewodniczącego udział wziąć mogli jedynie urzędnicy oraz Prezydent Miasta. Ze spotkania takiego nie sporządzono protokołu, czy też nagrania. W praktyce zatem prawo do pozyskania wiedzy w zakresie spraw omawianych podczas spotkania (a także ich oceny) zostało całkowicie wyłączone.
Problem polega na tym, że spotkanie to nie było formalnie zwołanym posiedzeniem organu gminy, a co za tym idzie trudno zakwestionować je prawnie - tj. na podstawie art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej (zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w postaci ograniczenia dostępu do posiedzenia), czy też na drodze postępowania sądowoadministracyjnego (jak w sprawie o sygn. akt III SA/Kr 523/16 - http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/54922BFCE8). Z tego względu uważam, że o ile samą inicjatywę spotkania (celem omówienia spraw istotnych z punktu widzenia Miasta) można byłoby ocenić pozytywnie, to jedynie do momentu, w którym jest ono przeprowadzone w zgodzie z podstawowymi zasadami przejrzystości i otwartości. W przeciwnym razie dochodzi do opisanej przez Pana sytuacji, której trudno zaradzić, a która jednocześnie wywołuje przekonanie, że pewne informacje celowo zostały ukryte.
Powołana regulacja Statutu nie może stanowić podstawy dla odmowy wstępu na spotkanie z dnia 14 grudnia 2016 r. Odnosząc się do samego przepisu przytoczonego przez Przewodniczącego Rady Miasta warto zauważyć, że powiela on jedynie przepisy ustawowe, dotyczące jawności działalności organów gminy. Zgodnie z art. 11b ust. 1 ustawy o samorządzie gminnym działalność organów gminy jest jawna, natomiast ograniczenia jawności mogą wynikać wyłącznie z ustaw (por. § 106 ust. 1 Statutu). W świetle art. 11b ust. 2 i 3: ,,Jawność działania organów gminy obejmuje w szczególności prawo obywateli do uzyskiwania informacji, wstępu na sesje rady gminy i posiedzenia jej komisji, a także dostępu do dokumentów wynikających z wykonywania zadań publicznych, w tym protokołów posiedzeń organów gminy i komisji rady gminy. Zasady dostępu do dokumentów i korzystania z nich określa statut gminy;. Zgodnie zaś z art. 20 powołanej ustawy rada gminy obraduje na sesjach zwoływanych przez przewodniczącego w miarę potrzeby, nie rzadziej jednak niż raz na kwartał. Do zawiadomienia o zwołaniu sesji dołącza się porządek obrad wraz z projektami uchwał (por. § 106 ust. 2 pkt 1 i 3 Statutu). Wreszcie zgodnie z art. 61 ust. 2 Konstytucji RP w zw. z art. 3 ust. 1 pkt 3, art. 7 ust. 1 pkt 3, art. 18 ust. 1 oraz art. 19 ustawy o dostępie do informacji publicznej każdemu (nie tylko mieszkańcowi) zagwarantowane zostało prawo dostępu do posiedzeń kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów oraz dostępu do materiałów z ich przebiegu (por. § 106 ust. 2 pkt 2 i 3 Statutu).
W powołanych powyżej przepisach nie ma mowy o ograniczeniu dostępu mediów do spotkań o charakterze oficjalnym, jakim było to, odbyte w dniu 14 grudnia 2016 r. Oczywiście, jeżeli mówimy o spotkaniu, które nie jest posiedzeniem, to nie ma również wprost ustanowionego obowiązku, natomiast należy podkreślić, że jawność działalności organów gminy nie oznacza jedynie wstępu na posiedzenia zwołane na podstawie ustawy o samorządzie gminnym. Nie bez przyczyny w art. 11b u.s.g. ustanowiono, że ograniczenie jawności może wynikać jedynie z ustaw. Nie bez przyczyny również użyto zwrotu "w szczególności", wymieniając co składa się na zasadę jawnego działania (taki zwrot zawarty został również w § 106 ust. 2 Statutu). Nie ulega wątpliwości, że zasada wyrażona w art. 11b u.s.g. obejmuje prawo do uzyskiwania informacji (co zostało wyrażone wprost). Biorąc zatem pod uwagę w/w przepis, jak również przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej, należy ocenić, że w tym przypadku Przewodniczący w sposób nieuzasadniony wyłączył jawność spotkania.
Z poważaniem,
Paula Kłucińska
fot. informacjapubliczna.org
Ludzie
Radny Miasta Racibórz, były przewodniczący rady.
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Dyrektor Powiatowego Centrum Sportu w Raciborzu
ale niby skąd ten być moze i sympatyczny chłopina ma znać tyle ustaw i przepisów? kazali pełnić to pełni,zakazali wpuszczać to nie wpuscił. taka gmina i już.Dobrze ,ze chociaż ostatnio BIP się bez problemu otwiera. Spotkania radnych w UM nie sa spotkaniami prywatnymi.i tajnymi.Co innego spóldzielcze pranie mózgu na sali bhp -ale to się chyba klub nazywa -czy jakoś tak ,A na klubie to juz prasy być nie może,- zreszta kto by wodzu podskoczył?
czy redakcja prześle ten artykuł kuchcińskiemu i PISiorom w sejmie ?
może PISiory na tym portalu zrozumieją skąd protesty przeciwko kaczstom.
ale mam nadzieje ze to na tym nie koniec?