Gdzie jest ciało Mateusza?
Na styczeń 2017 roku Prokuratura Okręgowa w Gliwicach zaplanowała poszukiwania ciała nastolatka z Rybnika, Mateusza Domaradzkiego. Chłopca, który 10 lat temu wyszedł na sanki i przepadł, szukać będzie biegły z zakresu poszukiwania zwłok.
Nie odnaleziono ciała, więc proces miał charakter poszlakowy. Choć później wycofali się ze swoich zeznań, kluczowe dla sprawy były pierwsze przesłuchania oskarżonych. Wersja, którą osobno wówczas podawali, była niezwykle zbieżna. – Sąd wyklucza to, by oskarżeni kłamali. Wyklucza, by przy ich poziomie intelektualnym, byli w stanie wymyślić tak logicznie ciąg faktów. Oskarżeni od samego początku nie ukrywali pewnych, swoich skłonności seksualnych, upodobania do dzieci, a zwłaszcza chłopców – uzasadniał w pierwszym wyroku z 2008 roku sędzia Ryszard Furman. 6 maja 2009 roku Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił wyrok nakazując ponownie rozpatrzyć sprawę. 16 lipca 2012 Sąd Okręgowy w Gliwicach wydał drugi wyrok uznając oskarżonych za winnych tego, że 6 lutego 2006 roku działając wspólnie i w porozumieniu używając podstępu wobec małoletniego Mateusza Domaradzkiego zaprowadzili go w miejsce na uboczu. Pretekstem miał być teren, gdzie można ślizgać się na śniegu. Na miejscu przy użyciu siły fizycznej zgwałcili dziecko a następnie dotkliwie pobili. Nieprzytomnego Mateusza zostawili na mrozie co miało spowodować jego śmierć. – Sąd orzekł, że sprawcy działali z tzw. zamiarem ewentualnym, czyli musieli się liczyć z tym, że pobicie i pozostawienie na mrozie może zakończyć się śmiercią dziecka – tłumaczy sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach.
(acz)