Wytrop sprawcę: Tragedia nad rzeką
Wielką pasją Stanisława Murasa było wędkowanie. Firma projektowa, którą założył jako młody człowiek, stale się rozwijała pochłaniając coraz więcej czasu. Muras wiedział, że w jego przypadku kluczem do sukcesu było zachowanie równowagi pomiędzy pracą a wypoczynkiem.
– No. Była może 10.00 gdy zauważyłem, że rzeką płynie jakiś przedmiot. Przekląłem pod nosem, bo myślałem, że ktoś śmieci do rzeki wrzuca. Patrzę, a to wiklinowa torba Staszka z przynętami. Pomyślałem, pewnie przypadkiem porwał mu ją prąd. Bez przynęt dużo nie połowi, pomyślałem poszedłem z nią do Staszka. W zakolu rzeki zobaczyłem jak leży w płytkiej wodzie. Próbowałem go reanimować, ale bez skutku. Staszek od zawsze miał problemy z tym sercem, pewnie zasłabł i upadł do wody – sugerował wędkarz.
– Możliwe, ale to wyjaśni sekcja zwłok. Często razem wędkowaliście?
– Kiedyś bardzo często, ale przez ostatnie pół roku mieliśmy przerwę. Trochę kłóciliśmy się o sprawy zawodowe, jak to wspólnicy. Ale jak pan widzi, pstrągi nas pogodziły – tłumaczył mężczyzna.
– Pytam, bo mam prawo podejrzewać, że to nie był jednak nieszczęśliwy wypadek. Zapraszam do radiowozu.
Co wzbudziło podejrzenia policjanta?
Aby poznać odpowiedź, przewiń niżej.
x
x
x
x
X
X
x
x
x
x
x
x
x
x
x
Odpowiedź:
Jan Kulesza powiedział, że poszedł w górę rzeki. Gdyby tak było, nie mógł widzieć spływającej z prądem torby wędkarza. Policjant podejrzewa, że utopił kolegę nad rzeką.