Wytrop sprawcę: Śmierć o świcie
Komisarz Jakub Szarek właściwie już wychodził, kiedy w przedpokoju mieszkania odezwał się dzwonek telefonu.
– Panie komisarzu, proszę zamiast na komendę jechać prosto na ulicę Czereśniową. Mamy faceta z dziurą po kuli w głowie – zakomunikował w słuchawce dyżurny. Policjant wyszedł na ulicę i poprawił szalik. Listopadowe poranki były już chłodne. Na pokrytych szronem metalowych dachach domu odbijały się pierwsze promienie jesiennego słońca. Policjant szybko wsiadł do samochodu i odjechał w stronę centrum miasta.
Na parterze domu znaleziono trupa mężczyzny z przestrzeloną skronią. Mężczyzna leżał na brzuchu, w ręce nadal ściskając rewolwer.
– Poranne samobójstwo? – zapytał Szarek kucając obok technika.
– Wszystko na to wskazuje. W domu była tylko żona. To ona znalazła męża. O, to ona – odpowiedział policjant wskazując na kobietę, która właśnie weszła do salonu.
– Panowie mamy pytanie, czy można określić ile to będzie jeszcze trwało? Chciałabym już zamówić karawan i zająć się pogrzebem – zapytała grzecznie drobna blondynka.
– Proszę panią, to nie takie proste. Zwłoki są wydawane rodzinie, gdy nie ma wątpliwości co do okoliczności śmierć danej osoby. Jeśli są, obowiązkowo przeprowadza się sekcję zwłok – wyjaśniał komisarz.
– No ale tu chyba sprawa jest jasna. Mąż miał od dłuższego czasu depresję. To ona doprowadziła go do tego kroku.