Nauczyciele strajkują. Sporo dzieci zostało w domach
W placówkach oświatowych w Rybniku i Czerwionce-Leszczynach trwa strajk.
Jak tłumaczy Kazimierz Piekarz, suweren dał sygnał rządzącym, że muszą się zająć tematem oświaty na poważnie. Czy się zajmą? – W naszym odczuciu powinni – twierdzi prezes Oddziału ZNP w Rybniku: – Funduje się nam reformę, ogłaszając, że było wiele debat na jej temat. Ja w nich uczestniczyłem. Wszyscy mogli mówić wszystko, tylko z tego nic nie wynikało. Dlatego został rozpoczęty spór zbiorowy. Pamiętajmy jednak, że oprócz tego, zainicjowaliśmy akcję referendum szkolnego. Dzisiaj mamy już blisko 600 tys. podpisów. Nasza walka nie skończy się tylko na tym strajku – informuje Kazimierz Piekarz.
Zdajemy sobie sprawę, że jakieś zmiany w oświacie powinny się dokonać, ale muszą one być przemyślane
Jedną ze szkół, w której nauczyciele zdecydowali się na strajk, jest Gimnazjum nr 2 w Rybniku. – Dla każdego bardzo ważne jest utrzymanie miejsca pracy i o to walczymy. Nie mówiąc już o poszanowaniu naszego zawodu. Nie zgadzamy się z reformą. Zdajemy sobie sprawę, że jakieś zmiany w oświacie powinny się dokonać, ale muszą one być przemyślane i nie mogą niszczyć tego, co przez tyle lat udało się osiągnąć – mówi Izabela Sobik, nauczycielka G2. Podczas strajku uczniowie tej placówki byli pod opieką nauczycieli, którzy nie zdecydowali się przystąpić do strajku. – 51 proc. pracowników naszej szkoły uczestniczy w strajku, co jest efektem referendum, w którym wzięło udział 80 proc. pracowników. Wierzymy, że nasza walka ma sens i przyniesie efekt. Cały czas tli się nadzieje, że coś uda się jeszcze odkręcić. Zdajemy sobie jednak też sprawę z tego, że jeżeli tak się nie stanie, będziemy musieli zaakceptować rzeczywistość i działać jako szkoła podstawowa – dodaje Izabela Sobik.