Ksiądz Szywalski przedstawia: Zygmunt Kamiński – osoba niesłysząca
„Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie” – zapowiedział Pan Jezus (Mt 17,22). Owszem, zabiją Mnie, ale śmierć będzie zwyciężona – pociesza zasmuconych apostołów.
Od małego dziecka pracowałem w gospodarstwie rodziców. Zapoznałem się z ciężką pracą rolnika przy widłach, cepie i pługu. Pamiętnym na całe życie pozostał dzień 1 września 1939 r., gdy o godz. 5.00 rano młóciłem zboże w stodole, a ok. godz. 6.00 przyszła siostra Renia witając zasłyszanymi właśnie z radia słowami Prezydenta Mościckiego „W imię Boga i historii, rozpoczęła się wojna”. Zrozumiałem, że rozpoczęły się naprawdę ciężkie dni życia. Ojciec w „cichej mobilizacji” już w lipcu 1939 r był powołany do wojska.
Pamiętny był również dzień 17 września 1939 r., gdy to gruchnęła wieść, że Armia Czerwona przekroczyła granice Polski (…)
Ojciec, jako mieszkaniec ziemi wschodniej, po złożeniu broni szczęśliwie wrócił do domu.
Już w listopadzie i grudniu zaczęły się aresztowania Polaków. 10 marca 1940 r. ojciec został aresztowany, przetrzymany w więzieniu w Słominie, potem zesłany na kilka lat do Komi. Ciężko pracował tam przy wyrębie lasów. Wychodząc z domu rzucił do nas ostatnie słowa: „Gdziekolwiek los was rzuci, pamiętajcie, że jesteście Polakami i katolikami”. Miesiąc później, w pamiętnym dla Kresowiaków dniu 13 kwietnia 1940
r., w czasie drugiej deportacji zabrano także i mnie z mamą i siostrą oraz wiele innych rodzin z Polski Wschodniej, wywożąc nas na Syberię w bydlęcych wagonach. Po półtora miesiąca dotarliśmy do wioski Olgówka, północno–kazachstańskiego obwodu, do kołchozu „Czerwone Jutro”, gdzie przyszło nam z dużą grupą Polaków spędzić 6 i pół roku w głodzie i chłodzie. Dzięki wielkiej sile i zahartowaniu mojej mamy jeszcze przed wojną, a także młodości mojej i siostry, udało się nam jakoś przeżyć syberyjską gehennę. Ojciec, po amnestii jesienią 1941 r. wstąpił do armii generała Andersa, i z armią wyjechał z ZSRR. Zamieszkał w Anglii, gdzie miał szkolić polskich rekrutów. Zmarł jednak wyczerpany w 1942 r.