Pijana młodzież terroryzuje osiedle przy ulicy Ludwika w Raciborzu
Boją się nocą wyjść z bloku. Podwórko zmienia się wtedy w miejsce uciech i awantur, młodych i pijanych. Rozbity samochód, rozbite butelki na chodnikach to już tutaj norma. Sikanie pod balkonem też. Osiedle przy Ludwika zwołało pospolite ruszenie.
Miało być rodzinnie, a jest dyskoteka
– To pan wydał zezwolenie na sprzedaż alkoholu w tym miejscu. Zaszkodził nam pan tym – skarżył się na prezydenta jeden ze starszych uczestników spotkania w urzędzie. Lenk oznajmił, że koncesję wydano zgodnie z prawem, a inna sprawa czy ktoś przestrzega prawa by ją utrzymać. – W hotelu obok też sprzedaje się alkohol, a problemów z tym nigdy nie było – zauważył prezydent. Jego zdaniem Racibórz jest bezpieczny, a sytuacja z Ludwika jest specyficzna. – To zła lokalizacja na coś w rodzaju dyskoteki, na początku miał tam być rodzinny klub z kręgielnią. Urząd organizował tam nawet jedną ze swoich imprez – przyznał M. Lenk. Obiecał uczestnikom spotkania „zrobić wszystko co w jego mocy by pomóc rozwiązać problem”.
Mocz w piaskownicy
Z mieszkańcami osiedla spotykamy się dwa dni później, w jednym z mieszkań. Opowiadają nam o rozbitym samochodzie, butelkach walających się pod blokami, bójkach, głośnych krzykach i oddawaniu kału z moczem w piaskownicy. – Walczymy o święty spokój bo cisza nocna jest tu zakłócana w każdy weekend. Trzy noce są nieprzespane – podkreślają.
Chodzili do właściciela lokalu, ale porozumienia z nim nie nawiązali. – Tu są małe dzieci i pełno starszych osób. Żyć się nie da – narzekają. Co ciekawe, ani pobliska restauracja hotelowa, ani wcześniejsze lokale z alkoholem nie kojarzą im się najgorzej. – Tak źle jak teraz tutaj jeszcze nie było – twierdzą. Nie chcą mówić pod nazwiskiem, bo się boją. O policji wyrażają się niepochlebnie. Więcej zaufania mają do osiedlowej ochrony, bo działa skuteczniej. – Interesu jednej osoby nie można stawiać ponad dobro mieszkańców całego osiedla – słyszymy na koniec.
Ludzie
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
To nie wina młodzieży,to wina prawa,które my dorośli kreujemy.Przepisy prawne i instytucje tego strzegące,powinny uderzać w miejsca najbardziej bolące,co niestety nie jest regułą,dlatego rodzą się patologie,z którymi następnie nie jesteśmy zdolni sobie poradzić.
Młodzież w dzisiejszych czasach jest apatyczna i leniwa a jak zwróci sie uwagę to staje sie agresywna w przyszłosci typowi psychopaci. Jedyne rozwiązanie to porządny wp...dol. Trzeba zmienic zasady bezstresowego wychowania.
Młodzież w dzisiejszych czasach jest apatyczna i leniwa a jak zwróci sie uwagę to staje sie agresywna w przyszłosci typowi psychopaci. Jedyne rozwiązanie to porządny wp...dol. Trzeba zmienic zasady bezstresowego wychowania.