Wierzący czy wątpiący? Ksiądz Szywalski o dobrych radach
- Każdy z nas może doświadczać wątpliwości w wierze. Doświadczali ich Apostołowie, doświadczali ich także święci - pisze ks. Jan Szywalski.
Co mówi świat?
Świat miota się dziś między dwoma skrajnościami. Z jednej strony akcentuje się skrajny indywidualizm i prawo do własnego wyboru, z drugiej ludzie coraz częściej nie radzą sobie sami z sobą, nie potrafią podejmować decyzji, boją się wyborów, trwają w stanie życia na próbę. W gazetach roi się od kącików z poradami różnego rodzaju, w księgarniach półki uginają się od poradników na wszelkie możliwe tematy. W naszej epoce szczycącej się szacunkiem do rozumu, znakomicie rozwijają się wróżbiarstwo, jasnowidztwo, horoskopy. Chesterton pisał kiedyś: „Tam, gdzie nie wierzy się w Boga, można wierzyć we wszystko”.
Wątpliwości są czymś naturalnym, zarówno w życiu, jak i w przestrzeni wiary. Dziś jednak wątpienie traktuje się jako coś lepszego od pewności. Kwestionowanie, wątpienie, podważanie pewników jest przedstawiane często jako stan pożądany. A przecież jeśli pojawiają się wątpliwości, czy te dotyczące życiowych wyborów, czy w wierze, to moralnym obowiązkiem człowieka jest szukanie sposobu na ich pokonanie. Kierowanie samochodem we mgle jest śmiertelnie niebezpieczne. Życie we mgle tym bardziej. Tymczasem współczesna kultura z upodobaniem produkuje mgłę, w której zacierają się granice między prawdą a fałszem, dobrem a złem, pięknem a brzydotą. Jedynym pewnikiem jest brak wszelkich uniwersalnych prawd. Benedykt XVI mówi o „dyktaturze relatywizmu”.
Wątpliwość jest postawieniem pytania, zwątpienie jest rezygnacją z jakiejkolwiek odpowiedzi. Zwątpienie oznacza zgodę na pogrążenie się w bezsensie, w chaosie własnych myśli czy uczuć. Taki stan jest niebezpieczny. Nikt nie potrafi długo żyć, nie widząc sensu.
Co mamy czynić?
Najkrócej – nie bać się pytać innych o radę i nie bać się dawać rady tym, którzy jej potrzebują. Nikt nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Nieraz emocje lub jakieś życiowe zapętlenia przesłaniają prawdę. Wtedy komuś z boku łatwiej jest ocenić sytuację i podsunąć radę. Bywa, że już samo podzielenie się z drugim swoimi wątpliwościami przynosi ulgę. Kiedy nazywamy swoje trudności, próbujemy je opisać, wtedy zaczynamy je porządkować. W trakcie opowiadania o sobie może nawet pojawić się rozwiązanie. Warunkiem takiego otwarcia jest obecność kogoś obok, kto życzliwie mnie słucha. Dobra rada jest owocem dobrego słuchania... Żaden książkowy poradnik nie zastąpi dobrej rady przyjaciela.
Odczytać wolę Bożą
Z perspektywy wiary dobra rada jest pomocą drugiemu w odczytaniu Bożej woli w wątpliwościach. W tradycji Kościoła od zawsze istniało szukanie rady u ludzi uznawanych za duchowy autorytet. Ludzie szukali porady u mnichów, ascetów, spowiedników. W Kościele rozwinęło się tzw. kierownictwo duchowe, łączące się czasami ze spowiedzią u stałego spowiednika. Dobrą radę dotyczącą podejmowania decyzji można streścić tak: gdy nie wiesz, co wybrać, pytaj siebie, z czego będzie większa chwała Boga. Im większej chwały dozna Bóg, tym większe będzie dobro dla ciebie i innych. To wybieraj.
Hm...
Jak ksiądz pisze:
"Wątpienie w wierze uświadamia nam, że są w nas przestrzenie nie poddane Chrystusowi,".
A jakie to przestrzenie?!
Jak ksiądz pisze:
"W tradycji Kościoła od zawsze istniało szukanie rady u ludzi uznawanych za duchowy autorytet.".
Kiedyś-tak, dziś - już nie.
Jak ksiądz pisze:
"W Kościele rozwinęło się tzw. kierownictwo duchowe, łączące się czasami ze spowiedzią u stałego spowiednika."
A, broń Boże - nie chcę ani kierownika, ani spowiednika - brrr...niebezpieczne to może być, czasami.
Ja ksiądz pisze:
"To wybieraj.".
No właśnie, acz wybierać musimy wszyscy, także "kierownictwo duchowe".
Resume: myślę, że czasy tzw. "kierownictwa duchowego" już chyba nie.
A może, czasy "partnerstwa" w rozmowie, w poradzie, w posłudze.
W sytuacji,kiedy wierni odwracają się od Kościoła,Jego przedstawiciele posądzają Ich o brak wiary,zwątpienie,błądzenie itp.Może nie błądzą,a szukają prawdy,a może Kościół zboczył z wyznaczonego szlaku?
Jak wielu ludzi dziś to dotyczy:
Wątpliwość jest postawieniem pytania, zwątpienie jest rezygnacją z jakiejkolwiek odpowiedzi. Zwątpienie oznacza zgodę na pogrążenie się w bezsensie, w chaosie własnych myśli czy uczuć. Taki stan jest niebezpieczny. Nikt nie potrafi długo żyć, nie widząc sensu.