Opał i dopalacze z Rzuchowa czyli jak dorobić w trudnych czasach
Nawet milion złotych kary grozi mieszkańcowi Pszowa, który w Rzuchowie prowadził podwójny interes. Pod przykrywką składu drewna miał handlować dopalaczami.
Gigantyczna grzywna
Jak się dowiedzieliśmy, w jednym przypadku materiały z przeprowadzonego przez Wydział Kryminalny KPP w Raciborzu dochodzenia nadzorowanego przez Prokuraturę Rejonową w Raciborzu, przekazano do Powiatowej Stacji Sanitarno–Epidemiologicznej w Raciborzu. Andrzej Z. nie usłyszał zarzutów dotyczących posiadania lub handlu narkotykami, wpadł jednak w bardzo duże kłopoty w związku z wprowadzaniem do obrotu samych środków zastępczych czyli dopalaczy. – Dostaliśmy od prokuratora dokumentację, z której jednoznacznie wynikało, że ten pan wprowadzał do obrotu środki zastępcze – wyjaśnia Jolanta Małecka–Wąsowicz, kierownik oddziału nadzoru sanitarnego PSSE w Raciborzu. – Wszczęliśmy postepowanie w sprawie ukarania tej osoby, zgodnie z ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii. Postepowanie jest jeszcze w toku, czekamy jeszcze na potwierdzenie wyników badań z laboratorium referencyjnego. Za wprowadzanie do obrotu środków zastępczych grozi kara od 20 tysięcy do miliona złotych. Nakłada je inspekcja sanitarna – dodaje urzędniczka.
Pan Z. nadal dzierżawi
– Niewiele jako gmina mogliśmy zrobić – przyznaje Grzegorz Niestrój, wójt gminy Kornowac. – Gdy dowiedzieliśmy się, że skład opału to swojego rodzaju przykrywka i jest tam prowadzona, nazwijmy to podwójna działalność, byliśmy w ciągłym kontakcie z dzielnicowym – zapewnia wójt. Teren, na którym Andrzej Z. prowadził działalność nie należy do gminy. Jak ustaliliśmy wynajmuje go od Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska w Gaszowicach. Jej zarząd, nadal współpracuje z Andrzejem Z. – Sprawdzanie czym zajmuje się ten pan nie należy do nas jako właściciela działki, tylko do organów ścigania. Mamy nadal obowiązującą umowę z tym panem, on się z niej wywiązuje i płaci. Umowa trwa i dzierżawca nie dał nam na razie żadnego wypowiedzenia – mówi nam Apolonia Nowak, prezes zarządu Spółdzielni. Z Andrzejem Z. nie udało nam się skontaktować. – Oj, ten pan już chyba zwinął interes – mówi nam osoba, która odbiera komórkę podaną przy ogłoszeniach firmy. – Jeszcze na jesieni handlowali tym drewnem, teraz nic tam nie ma. Pan Andrzej rzadko się pojawia w Rzuchowie po tych akcjach policji. – A słyszała pani o dopalaczach? – dopytujemy rozmówczynię. – Coś tam było z dopalaczami, ale to już policja tam przyjeżdżała. Nie mam do niego numeru telefonu, mieszkam w pobliżu, ale nie mam z tym nic wspólnego – ucina głos w słuchawce.
Adrian Czarnota
Klient185 nie tylko, obaj bracia Z. razem z Andrzejem.
Zigi to je mowa nienawiści...
Tylko kara śmierci dla takich zwyrodnialców!
Warto wspomnieć, że braciszek Pana Z. również pomagał prowadzić interes.