Pieniądze na ochronę zabytków - ponure żarty z historii Raciborza
Zaniedbane, zapomniane – zabytki Raciborza popadają w ruinę. Potrzeby są ogromne, ale pieniędzy na ich renowację przeznacza się bardzo niewiele. Głos tych, którzy upominają się o niemych świadków historii Raciborza, jest ledwie słyszalny. Pomniki pamiętające dni chwały naszego miasta przegrywają walkę o pieniądze z koncertami gwiazd, czy zakupem kalendarzy, kubków, koszulek i długopisów.
Bez rejestru nie da rady?
Dopytujemy dyrektor Muszałę-Ciałowicz o grobowiec rodziny Sobtzicków na cmentarzu Jeruzalem. Okazała budowla świadczy o ogromnym bogactwie przemysłowców. Wyroby czekoladowe produkowane w ich zakładach sprzedawano w całej Rzeszy Niemieckiej. Rozsmakowywali się w nich obywatele niemieckiego mocarstwa, z cesarzem na czele. Choć bogactwo Sobtzicków przeminęło, pozostawili po sobie w Raciborzu budynek dawnej fabryki (dzisiejszy urząd miasta), osiedle pracownicze przy ul. Czekoladowej, czy willę, w której fragmencie działa obecnie urząd skarbowy. Piękne gmachy, które do dziś służą miastu i jego mieszkańcom.
Jest jeszcze wspomniany już grobowiec, który zdążył nabrać zielonego odcienia zapomnienia. Okazuje się, że nie figuruje on w rejestrze zabytków. Właścicielem cmentarza jest parafia Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Raciborzu. Zdaniem Joanny Muszały-Ciałowicz, gdyby właściciel zdecydował się złożyć wniosek o wpisanie obiektu do rejestru zabytków, wówczas miejski konserwator mógłby przeznaczyć pieniądze na remont. Póki co takiej możliwości nie ma. To samo dotyczy pomnika poświęconego żołnierzom poległym w I wojnie światowej, który znajduje się na cmentarzu przy ul. Głubczyckiej w Raciborzu. Próbowaliśmy się skontaktować i porozmawiać o tym z proboszczami parafii z rynku oraz Mikołaja, jednakże do zakończenia prac nad aktualnym numerem „Nowin Raciborskich” próby te okazały się bezowocne (księża byli w rozjazdach).
Brzydkie wygrywa z ładnym
Jakby tego było mało, dopuszcza się do oszpecania tych skrawków Raciborza, które jeszcze jako tako się prezentowały. Ulicy Długiej omalże nie widać spod pstrokatych szyldów i banerów, choć gdy otwierano ją w 1979 roku po remoncie, wszystkie były utrzymane w jednolitej stylistyce. To był dobry wzorzec, który został zapomniany. Dziś po te same rozwiązania sięgają władze niektórych polskich miast, nadając estetycznym centrom gustownego szyku. Szkoda, że nie palą się do tego władze Raciborza.
Podobnie rzecz się ma z rynkiem. Do ogródków piwnych, również tych całorocznych, już się przyzwyczailiśmy. Tak samo jak do reklamowej tandety. Nic więc dziwnego, że przechodzimy obojętnie obok wyremontowanej niedawno księgarni, w której stylowe półkoliste okna zastąpiono zwyczajnymi, prostokątnymi. W rozmowie z konserwatorem zabytków poruszyliśmy również ten wątek. – To nie jest moja kompetencja. Ja nawet nie wiedziałam, że takie coś ma tam powstać – mówi Joanna Muszała-Ciałowicz. Czyja to kompetencja? Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który opiekuje się rynkiem oraz ulicą Długą.
Ludzie
Podróżnik, były radny Gminy Racibórz.
Przewodniczący Rady Miasta Racibórz, były prezydent.
Zastępca Prezydenta Wodzisławia
Panie Redaktorze, po na a raczej po Lenku pozostanie klocek nad odrą, świadectwo niekompetencji i braku nie tylko wyobraźni a raczej wizji na to jakie to miasto ma być.