Marian Zawisła nie żyje. Odszedł, pozostawiając sztukę uwiecznioną słoneczkiem
Artystą był bezsprzecznie charakterystycznym, na domiar konsekwentnym w sztuce, którą tworzył. Prace raciborzanina Mariana Zawisły, a w szczególności kolaże rozpoznawalne są przez miłośników malarstwa, gdyż nawet sięgając po pędzel i kolor nie skrywał swego zamiłowania do grafiki.
Artysta do Raciborza trafił za żoną, którą poznał w akademii. Nieżyjąca od kilku miesięcy pani Zofia była również artystą plastykiem, pochodziła z Łańcuta, ale ojciec był cukrownikiem i przyjechał z rodziną do Raciborza. Pan Marian zaoferował pomoc swej przyszłej małżonce w przygotowaniu wystawy oświatowej w budynku raciborskiego Muzeum. Planował krótką wizytę, ponieważ już wówczas pracował w katowickiej prasie. Nieoczekiwanie jednak natknął się na swego dawnego nauczyciela z Jarosławia, natenczas dyrektora Muzeum w Raciborzu, Cezariusza Kotowicza. To on zaproponował panu Marianowi opracowanie galerii malarstwa w dziale sztuki, zachęcając go: „Przyjeżdżaj, masz pracę”. Tym sposobem pan Marian przed ponad 40 laty znalazł się w Raciborzu.
Wspólnie z dyrektorem Kotowiczem przygotowywali wystawy, ściągnęli do miasta kilku kolegów m.in. artystę plastyka Mariana Chmieleckiego z Kietrza. W efekcie przez 20 lat, co roku odbywała się duża wystawa plastyków raciborskich. Tradycję tę kontynuowali również następni dyrektorzy organizując wspólnie z panem Marianem ekspozycje.
Oddany bez końca grafice
Na twórczość Mariana Zawisły oprócz ulubionych grafik składały się m.in. kolaże, rysunki, satyry. Lubił wspaniałe opowieści o sztuce prof. Adam Hoffmana, który przyjeżdżał na zajęcia do Katowic z Krakowa. Wierny pozostawał słowom swojego wykładowcy, który twierdził, że żaden dzień nie może upłynąć „bez kreski”, a więc codziennie trzeba robić coś dla sztuki.
Marian Zawisła szczególnie upodobał sobie grafikę. Tworzenie jej wymaga dokładnego przemyślenia, ponieważ jest ona dużym artystycznym skrótem. Artysta uważał, że malowanie jest łatwiejsze ponieważ można zawsze coś zmienić lub przemalować. W grafice natomiast od raz podjętej decyzji nie ma odwrotu, bo jeśli obraz wytrawi się w płycie metalowej, trudno wówczas go poprawić.
Nawet malarstwo, które uprawiał było bardzo graficzne. To nie jest malarstwo, w którym widać ślad pędzla, to zwykle przeniesiona grafika na płótno, czy na inny podkład z dodatkiem koloru. Jego obrazy stanowią gotowe kompozycje, gdzie nic nie można już dodać ani ująć.